Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie kupuj wędlin na głogowskim targu, bo możesz sobie zaszkodzić

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
Każdego dnia na głogowskich targowiskach pojawiają się handlarze mięsem i wyrobami wędliniarskimi i przetworami mięsa w słoikach. Jak wynika z informacji, jakie uzyskaliśmy w sanepidzie, ich działalność jest nielegalna.
Każdego dnia na głogowskich targowiskach pojawiają się handlarze mięsem i wyrobami wędliniarskimi i przetworami mięsa w słoikach. Jak wynika z informacji, jakie uzyskaliśmy w sanepidzie, ich działalność jest nielegalna. Anna Białęcka
Na targowisku miejskim oraz targu na osiedlu Kopernika bez żadnych problemów można kupić mięso i różne jego przetwory. Czy na pewno handlowcy spełniają wszelkie normy, które pozwolą nam uniknąć zakażenia na przykład salmonellą?

- Zobaczcie jak handlują drobiem, mięsem i wędlinami na targowiskach miejskich - zwrócił się do nas Czytelnik. - To jest straszne, bo ci handlowcy nie spełniają żadnych norm sanitarnych. A ludzie kupują u nich, bo wciąż panuje takie przekonanie, że drób czy wędliny własnego wyrobu są lepsze. Może i są smaczniejsze. Ale czy to są bezpieczne dla naszego zdrowia?

Pojechaliśmy na targowisko na osiedlu Piastów Śląskich w piątek. Spotkaliśmy kilku handlowców. U jednego z nich na skrzynkach wyłożone były kiełbasa, pasztetowa, salceson, obok leżały kurczaki. Między wyrobami tkwił tylko jeden nóż, który służył do krojenia wszystkiego. Stała także jedna waga. Młoda kobieta otulona kurtką rozgrzewała się popijając herbatę z kubka. Zapytaliśmy ją o kartę zdrowia. - Mam, ale w domu - powiedziała. - Zapomniałam dzisiaj zabrać.

Na innym stoisku handlowała starsza kobieta, miała w sprzedaży drób. - To z mojej własnej produkcji - powiedziała. - Nie mam żadnych zezwoleń, bo nie wiedziałam, że takie są potrzebne. To przecież zdrowe mięso - zapewniała na wyrost. Kurki były dobrze karmione, po domowemu.

Kolejne stoisko. Wędliny, drób. Na skrzynkach stoi jedna waga, choć podstawowym wymogiem jest osobna waga dla drobiu, osobna dla wędlin. Ważenie na jednej wadze może powodować roznoszenie salmonelli, przenoszenie choroby na wędliny, której "nośnikiem" są kurczaki. A ponadto handel może odbywać się jedynie z samochodu.

- Mamy jedną wagę, ale to nie problem- zapewniała nas handlarka. - Przecież kurczaki mam już poważone i popakowane w worki foliowe - twierdziła. - Nie ma możliwości by mięso z kurczaków dotykało wagi.

A jednak było inaczej. Gdy odeszliśmy dalej, obserwowaliśmy stoisko. Jakaś klientka zażyczyła sobie pół kurczaka. Handlarka bez problemu wyjęła mięso z worka. Rozcięła na pół kurczaka i zważyła go na wadze, która służyła także do ważenia wędlin.

Wszyscy handlowcy byli oburzeni naszymi pytaniami o zezwolenia, karty zdrowia, a także dokumenty uprawniające do sprzedaży własnych wyrobów i o to gdzie produkowane są wyroby. Bezpodstawnie, gdyż każdy klient ma prawo do takiej wiedzy, dla własnego bezpieczeństwa.

- Tu dzisiaj była już kontrola sanepidu - powiedziała nam jedna z kobiet. - Wszystko było w porządku, tylko nasza pracownica nie miała karty zdrowia. Ale mamy kartę donieść w poniedziałek do sanepidu i pokazać. I już. Lepiej idźcie pytać o zezwolenia tych, którzy handlują na kocach.

W piątkowej kontroli brali udział przedstawiciele sanepidu oraz powiatowy inspektor weterynarii. - To była nasza trzecia kontrola w tym roku - powiedział zastępca inspektora Mieczysław Gudowski. - Głównym kontrolującym jest jednak snaepid. My kontrolujemy tylko osoby handlujące wyrobami z władnej hodowli. Była taka osoba na targowisku w piątek. Została przez nas pouczona, że musi zgłosić się do lekarza weterynarii, by mieć dokument informujący o tym, że jej gospodarstwo jest pod kontrolą weterynarza. Uważam, że lepiej pouczać niż karać.

Inną ocenę piątkowej kontroli ma sanepid. - Ci handlujący nie mieli prawna tam prowadzić sprzedaży mięsa i wędlin - powiedziała dyr. sanepidu Irena Czerwińska. - W chwili kontroli dostali nakaz zwinięcia tego punktu. Zaczęli to robić przy naszych kontrolerkach, ale jak widać, po ich odjeździe znów prowadzili nielegalną sprzedaż. Zostali ukarani mandatem w wysokości 500 zł za brak karty zdrowia sprzedawczyni. Toczy się jednak dalej postępowanie administracyjne w ich sprawie, mają bowiem dostarczyć dokumenty zezwalające na handel, które jakoby zapomnieli w domu.

Jak zapewniła nas I. Czerwińska, w tym roku nie wydała żadnego zezwolenia na handel drobiem i wyrobami z mięsa na naszym terenie. Tak więc taki handel w każdym przypadku na terenie powiatu głogowskiego jest nielegalny. - Przestrzegam, że każdy, kto kupi towar u takich handlarzy, robi to na własną odpowiedzialność. Ponosi przy tym duże ryzyko utraty zdrowia - powiedziała dyr. sanepidu. - My niestety nie jesteśmy w stanie, ze względów kadrowych, pilnować każdego dnia targowisk.

W tym roku sanepid przeprowadził kilkanaście kontroli na głogowskich targowiskach. Cztery z nich dotyczyły sprzedaży mięsa, wędlin lub pieczywa. Wszystkie zakończyły się ukaraniem handlowców mandatami i poinformowaniem ich, że prowadzą nielegalną działalność. Jak widać, nie na wszystkich to podziałało. Tak więc, to my kupujący, by chronić swoje zdrowie, powinniśmy mieć świadomość, że kupować w takich miejscach nie wolno. Wędliny "własnego wyrobu" czyli te z niewiadomego źródła, niekoniecznie są lepsze.

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska