Lubiechnia Mała. Pierwsza stacja za Rzepinem, którą mijali pasażerowie szynobusu, którym do grudnia można było dojechać do Międzyrzecza. Tutaj niedawno pojawiły się tablice w trzech językach, żeby cudzoziemcy, bez problemu znaleźli peron.
- Kolej musiała dostosować się do standardów unijnych. Takie tablice są na całej trasie. Jak je zobaczyłem pomyślałem, że może jednak nasza walka o szynobus przyniosła efekty i połączenie będzie odwieszone - mówi rzepinianin Zbigniew Spurgiasz, szef Solidarności w lubuskich Przewozach Regionalnych, który, jak R. Kosmala, walczył o zachowanie linii. - Myliłem się. Najwyraźniej ten, kto te tablice stawiał nie wiedział, że tędy nic już nie jedzie - dodaje.
Związkowiec wytyka Urzędowi Marszałkowskiemu, że przeprowadził złą kalkulację kosztów funkcjonowania szynobusu, co doprowadziło do cięć w rozkładzie. - Nie było miesiąca, żeby nasz szynobus jeździł codziennie. Z powodu awarii sprzętu na innych odcinkach, stale nam go zabierano. W miesiącu jeździł góra dwa tygodnie, więc jak można było na tej podstawie zrobić szacunki? - pyta.
Z argumentem, że o zawieszeniu linii zdecydowała ekonomia, nie zgadza się też R. Kosmala.
- Urząd Marszałkowski próbuje przekonywać, że nasze połączenie było deficytowe i trzeba było do niego dopłacać 1,5 mln zł rocznie. Jak to ma się do tego, że do połączenia Kostrzyn-Krzyż dokłada się ok. 15 mln zł ? - pyta. - Używając argumentu finansowego jesteśmy w stanie zawiesić każdą linię w województwie, bo nie ma takiej, która jest dochodowa - podkreśla.
Dodaje też, że od kiedy szynobus jeździł tylko w weekendy i święta (w 2012 z rozkładu wypadły codzienne kursy), do linii Rzepin- Międzyrzecz, UM dopłacał niecałe 500 tys. zł.
To jego zdaniem niewiele, biorąc pod uwagę fakt, że teraz mieszkańcy mają problemy z dotarciem do innych miejscowości. - Kursy autobusów są sukcesywnie likwidowane i na przykład w weekendy nie ma żadnego autobusu, który by łączył Rzepin z Międzyrzeczem, poza pośpiesznym relacji Słubice - Poznań. On jest jednak drogi i nie zatrzymuje się wszędzie - opowiada R. Kosmala.
W Sulęcinie, wśród niektórych, panuje też przekonanie, że szynobus zabrano z powodów...politycznych. Mówi się, że mogła to być zemsta szefowej lubuskiej PO Bożenny Bukiewicz na sulęcińskiej posłance Bożenie Sławiak (walczyła o uruchomienie połączenia), za jej list do premiera Tuska. Twierdziła w nim, że B. Bukiewicz dopuściła się korupcji politycznej przed wyborami na szefa lubuskiej PO. Sprawa trafiła do prokuratury w Drawsku Pomorskim, która niedawno odmówiła wszczęcia postępowania. - Krótko po tym liście straciliśmy szynobus - przypomina jeden z mieszkańców Sulęcina. - Przypadek?- pyta.
Z B. Bukiewicz nie udało nam się wczoraj o tym porozmawiać. Jej komórkę odebrał pracownik biura poselskiego. Mówił, że ma spotkania i nie jest uchwytna.
Telefonu nie odbierała też B. Sławiak. Marszałek województwa Elżbieta Polak skomentowała to tak: - Nawet nie wiedziałem, że zabrano to połączenie. Mamy podpisaną umowę z Przewozami Regionalnymi i dopłacamy do połączeń. Z pewnością musiała być wykazana niska rentowność tej linii. Innych przesłanek na pewno nie ma. Żeby ocenić funkcjonowanie wszystkich połączeń zleciłam właśnie audyt. Chcemy zdiagnozować przepływy osób i znaleźć sposób, żeby poprawić dostępność komunikacyjną, bo faktycznie są obszary wykluczone, gdzie problem jest bardzo duży - przyznaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?