Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawna Julka marzy o windzie

Lucyna Makowska
- Wstyd mi prosić o pomoc, staram się być optymistką - mówi Edyta Myślińska -  Chodzi przecież o marzenia Julki. Największe z nich to winda, dzięki której mogłaby samodzielnie "schodzić” na dół.
- Wstyd mi prosić o pomoc, staram się być optymistką - mówi Edyta Myślińska - Chodzi przecież o marzenia Julki. Największe z nich to winda, dzięki której mogłaby samodzielnie "schodzić” na dół. Lucyna Makowska
Ma 13 lat, zawsze pogodną buzię, jak każda nastolatka przeżywa sercowe rozterki. Przykuta do wózka inwalidzkiego, bez pomocy mamy na pewno by sobie nie poradziła. Do szczęścia brakuje jej windy, dzięki której samodzielnie mogłaby "wychodzić"z domu.

Julia Patyk od wczesnego dzieciństwa choruje na czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce. Wymaga pomocy praktycznie przy wszystkich czynnościach. Sama zje, ale tylko stałe pokarmy, gdy ma ochotę na zupę, karmi ją mama. Pomaga Julce w ubieraniu się kąpieli i czynnościach fizjologicznych. Codziennie też znosi na własnych plecach córkę po schodach, z pierwszego piętra ich mieszkania, sadza na wózku i tak czekają na przyjazd szkolnego autobusu. O 7.30 Julia odjeżdża do szkoły. Po południu, po zajęciach autobus również podjeżdża pod dom w Łazie. Tam już czeka na nią mama. Tym razem dźwiga córkę na górę.

- Julcia mimo swej niepełnosprawności nie wyobraża sobie siedzenia w domu - opowiada Edyta Myślińska, ciągnie do ludzi, chętnie uczestniczy w zajęciach bibliotecznych w miejscowej świetlicy. Dla pani Edyty, oznacza to dźwiganie córki na własnych plecach, przynajmniej cztery razy dziennie. Latem, gdy jest ciepło dużo czasu spędza na dworze. Jednak, do toalety trzeba ją ponownie wnosić.

- Julka waży teraz 35 kg - opowiada pani Edyta - Sama mam problemy z kręgosłupem i kompletny zakaz dźwigania. Wchodzę na piętro ze łzami i już nie daję rady. Jednak nie mogę skazywać córki na izolację.Na to by była więźniem własnego domu. Dużo razem przeszłyśmy. Urodziłam ją jako 18 -latka. Nie było mi łatwo, a ludzie wokół też mi życia nie ułatwiali. Koleżanki namawiały, bym ją oddała, ale ja nie wyobrażałam sobie życia bez mego dziecka.

Brakuje nam 11 tysięcy

E. Myślińska ma też dwuletniego synka. Jej mąż pracuje od rana do wieczora, praktycznie cały dzień sama opiekuje się dziećmi.

Mały Konrad również troszczy się o siostrę. Pani Edyta opowiada jak otwiera jej drzwi, gdy ta wchodzi z córką do łazienki,. a gdy ktoś go poczęstuje, choć sam ledwie nauczył się mówić pyta o ciastko dla Julki.

Rodzina mieszka na pierwszym piętrze domku. Myśleli już o dobudówce, by usprawnić poruszanie się Julii, rozważali też podjazd. Pierwszy pomysł nie wypalił, bo z ich skromnymi dochodami (600 zł na osobę), żaden bank nie dałby im kredytu. Na podjazd jest zbyt wysoko. Jedynym rozwiązaniem jest winda. Zamontowanie platformy wyceniono na 49 tys. zł. Do tego trzeba dodać Vat. Sfinansowanie 60 procent inwestycji obiecało rodzinie Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Żarach.

- W marcu mamy podpisać kolejną umowę, bo na złożony pierwszy raz wniosek nie udało się nam uzbierać wkładu własnego - tłumaczy E. Myślińska. Na razie mamy 10 tys. zł, a potrzeba jeszcze 11 tys. zł.

Dla nas liczy się każda złotówka.

Wpłaty można dokonywać na subkonto Julii w Fundacji "Zdążyć z Pomocą"

PKO S.A.O/Warszawa
41 1240 1037 1111 0010 1321 9362(koniecznie z dopiskiem) darowizna - Julia Patyk - 1101, można też przekazać swój 1 proc.
Fundacja "Zdążyć z Pomocą"
KRS: 0000037904, w informacjach uzupełniających : 1% na rzecz Julia Patyk- 1101

Na turnusy rehabilitacyjne nas nie stać

Zrezygnowaliśmy z wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne, bo mimo dopłat z PCPR zwyczajnie nas na to nie stać. Koszt jednego pobytu sięga ok. 5 tys. zł.

Jeszcze trzy lata temu Julia wyjeżdżała na nie trzy razy w roku. Efekty, jakie uzyskiwała dzięki intensywnej rehabilitacji były powalające. Dziewczynka przykuta do wózka zaczynała już nawet samodzielnie raczkować. Chętnie współpracowała z rehabilitantami. Teraz priorytetem jest winda.

- Każdego dnia wstajemy z nadzieją, że uda się nam zebrać brakujące środki, jest przecież tylu ludzi o wielkich sercach - mówi ze łzami w oczach pani Edyta - Dla nas liczy się każda złotówka. Wszystkie fundacje odmawiają nam wsparcia, bo też mają ograniczone środki. Liczymy na Waszą pomoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska