Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewiele brakowało, by skoczył

Janczo Todorow
To zdjęcie otrzymaliśmy od naszego Czytelnika tuż po północy, w nocy ze środy na czwartek
To zdjęcie otrzymaliśmy od naszego Czytelnika tuż po północy, w nocy ze środy na czwartek Czytelnik
Desperacki czyn 16-latka, który w środę wieczorem wspiął się na dach kamienicy przy ul. Kolejowej postawił na nogi wszystkie służby. Obawiano się, że skoczy i popełni samobójstwo. Policyjnemu negocjatorowi udało się go uratować.

Ok. 19.00 Mateusz poszedł na dach kamienicy przy ul. Kolejowej 20. Potem zawisł nad ziemią trzymając się rynny. Wezwano policję, karetkę oraz straż pożarną. - Kiedy podstawiono wóz strażacki i wysunięto drabinę, to uciekł z powrotem na dach.

Potem wpadł w szał, rozebrał się do pasa i rzucił koszulkę na ulicę. Zaczął zrywać anteny telewizyjne i satelitarne, rzucał je w stronie policjantów i wozów. Potem zaczął zrywać i rzucać na ulicę dachówki. To był horror, ten młodzieniec uszkodził wóz policyjny i strażacki oraz karetkę - opowiadają świadkowie.

Po tym ataku agresji policjanci i strażacy wycofali się do parku położonego po stronie przeciwnej ulicy. Cały czas negocjator policyjny utrzymywał kontakt z chłopakiem i próbował nakłonić go do zejścia z dachu. Nie można było także wejść do budynku i dostać się do dachu, gdyż wejścia były zabarykadowane. W tym czasie ruch na ulicy został całkowicie wstrzymany, na jednym końcu drogi stał tir, który miał dojechać do pobliskiego zakładu. W parku stało kilku policjantów w cywilu, a także rodzice chłopaka, jego dziewczyna i babcia.

Przed niektórymi domami stały grupy gapiów. Padały różne komentarze. Jedni opowiadali, że do incydentu doszło, dlatego, że Mateusz pokłócił się ze swoją dziewczyną. Inni opowiadali, że to nie pierwszy jego wyczyn, gdyż jakiś czas temu również chodził po dachach innych budynków. - Pewnie upił się, albo naćpał i teraz rozrabia. Nie rozumiem, po co się z nim cackają, zdjąć i tyle, najwyżej skoczy.

Ja bym takiego po prostu zastrzelił, bo tyle godzin trzyma całą ulicę w napięciu, zniszczył dach, zaangażował tyle osób, żeby go ratowali. Teraz taka jest młodzież, nie wolno zwrócić uwagę, nie wolno uderzyć i takie są efekty. Kiedyś w szkole nauczyciel dał po łbie, a w domu jeszcze ojciec przyłożył i był spokój, a teraz? - dywagował starszy mężczyzna.

Mieszkańcy z niepokojem czekali na dalszy rozwój wydarzeń. Niektórzy dziwili się, że akcja przeciąga się, wydawało im się, że potrzebne są bardziej radykalne działania ze strony policji. - Taka jest procedura, nie możemy ryzykować, trzeba zrobić wszystko, żeby uratować życie desperata - mówi Kamila Zgolak-Suszka, oficer prasowy żarskiej policji. - Po to jest negocjator, który ma za zadanie przekonać i uspokoić młodego człowieka do rezygnacji z agresji. Nie wiemy, czy był pod wpływem alkoholu czy innych środków, wykażą to badania próbek krwi, która mu pobrano.

Czas mijał, zapadła ciemność, z dachu przestały lecieć dachówki. Nikt też z mieszkańców nie przechodził ulicą, aby nie drażnić człowieka na dachu. Para młodych ludzi bała się wrócić do swojego mieszkania usytuowane w budynku obok kamienicy, której dach zdemolował Mateusz. W końcu jednak po północy nabrała odwagę i biegiem wpadła do swojego domu.

W końcu negocjator przekonał chłopaka do zejścia. Pół godziny po północy pod dom, na którym stał podjechała karetka. Mateusz wraz z rodzicami wsiadł do karetki. Od razu zajęli się nim lekarze. Wszyscy odetchnęli z ulga. Z boku przyglądała się jego babcia. - Tak się bałam. Ale musiało do tego dojść, bo wnuk zawsze był gnębiony w szkole, ma nerwicę, boi się. Nie ma mu, kto pomóc. W gimnazjum nie ma nawet psychologa, a wnuka zadręczają cały czas. To nieprawda, że pokłócił się z dziewczyną - opowiada babcia.

Karetka odwiozła chłopaka do ośrodka w Zaborze, gdzie otrzyma specjalistyczną opiekę.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska