Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe inwestycje w Nowej Soli ominą byłą fabrykę

MICHAŁ IWANOWSKI 0 68 324 88 12 [email protected]
Dawna fabryka nici to osobne miasteczko w śródmieściu, z własnymi ulicami i skwerami. Część budynków nadaje się do wyburzenia, ale na razie skarb państwa płaci krocie na ich zabezpieczenie.
Dawna fabryka nici to osobne miasteczko w śródmieściu, z własnymi ulicami i skwerami. Część budynków nadaje się do wyburzenia, ale na razie skarb państwa płaci krocie na ich zabezpieczenie. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Największa po wojnie inwestycja wodociągowo-kanalizacyjna w mieście, ominie kompleks dawnej fabryki nici "Odra". A to znaczy, że ruiny hal fabrycznych trudno będzie sprzedać i dalej będą szpecić śródmieście.

Kiedy pytaliśmy właścicieli nieruchomości dawnej fabryki o zagospodarowanie terenu fabrycznego, najczęściej powtarzali słowa: chaos, bajzel, skandal. I trudno się dziwić. Po trwającej 10 lat likwidacji fabryki, pozostały ruiny największych hal przędzalni lnu i bawełny. I to w samym śródmieściu.

Likwidator wyprzedawał budynki fabryczne po kawałku, przez co dziś jest tam 50 drobnych właścicieli, prowadzących działalność produkcyjną w różnych branżach. Niektórzy nie mieli nawet uregulowanego statusu dróg dojazdowych do własnych posesji. Zmienił to dopiero plan zagospodarowania przestrzennego, przygotowany i przyjęty przez władze miasta.

Krocie idą na podatki

Po zakończeniu likwidacji, teren przeszedł we władanie skarbu państwa, którym zarządza starostwo nowosolskie. - Wciąż jeszcze musimy prostować wiele spraw po likwidatorze - ubolewa wicestarosta Józef Suszyński. Z kolei były likwidator Andrzej Matuszewski tłumaczy, że nie było chętnych na zakup fabryki w całości, więc trzeba było wyprzedawać ją w częściach.

Ale skutki tego są opłakane. Skarb państwa z budżetu wojewody musi dziś wydawać ponad 600 tys. zł rocznie na zabezpieczenie walących się murów oraz na podatki od nieruchomości dla miasta (w tym roku 280 tys. zł). A zdarzały się już tragiczne wypadki pod ruinami "Odry". Zdaniem wojewody Heleny Hatki, najlepiej byłoby sprzedać resztę terenów. Problem w tym, że nie ma chętnych.

- Organizowaliśmy przetargi, na które nikt się nie zgłaszał - ubolewa Suszyński. - Chętnie oddalibyśmy to za symboliczną złotówkę, byleby ożywić tę część miasta.

Rury nie dla nich

Tymczasem miasto przygotowuje się do największej po wojnie inwestycji w wymianę wodociągów i kanalizacji w śródmieściu, za ponad 166 mln zł z unijnego funduszu. Roboty obejmą ulice otaczające dawną fabrykę, ale jej terenu nie.

Dlaczego? Bo w chwili przygotowywania projektu miasto nie było właścicielem tych gruntów, nie było też planu przestrzennego. Dziś sytuacja jest równie trudna, bo skarb państwa nie może starać się o unijne dotacje. A jeszcze trochę i właściciele nieruchomości z terenu fabryki zaczną domagać się nowych wodociągów i kanalizacji. Zwłaszcza, że wszędzie wokół nowe rury będą.

- Jestem gotów szukać rozwiązań - deklaruje prezydent Wadim Tyszkiewicz. - Myśmy zrobili tam plan przestrzenny i to wszystko, co mogliśmy zrobić.

Współpracy z miastem życzy sobie także starostwo. - Kompleksowe zagospodarowanie tego rejonu wydaje się mrzonką, ale we współpracy z samorządem można szukać innych źródeł finansowania, jak choćby fundusze norweskie, czy inne - uważa Suszyński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska