- Skąd pomysł wyjazdu za granicę? - Znajomy mój pracował w firmie w Anglii i to on pomagał mi załatwić pracę. Pomyślnie przeszłam rozmowę kwalifikacyjną z polskim przedstawicielem firmy w Katowicach. Najpierw odpowiadałam na pytania, jakie są moje oczekiwania co do pracy, co chciałabym robić i jaką pracę firma może mi zaoferować itp. Druga cześć rozmowy odbyła się po angielsku. Okazało się, że całkiem nieźle radzę sobie z tym językiem, więc zdecydowałam się na wyjazd.
- Podpisywałaś z nimi umowę? - W Polsce nie. Otrzymałam zapewnienia ustne, a umowę miałam podpisać na miejscu, w Anglii.
- Kiedy wyjechałaś? - Tydzień po rozmowie kwalifikacyjnej. Pojechaliśmy ze znajomymi własnym samochodem do Kettring. To było w marcu 2006 roku. Po dotarciu do miasta, odebrała nas właścicielka domu. Zastaliśmy nowe meble, pościel, sztućce... Następnego dnia przyszedł właściciel firmy i na początku zapowiadało się pomyślnie. Koledzy dostali nawet rowery, którymi mieli dojeżdżać do bazy. W następnych dniach szef dzwonił lub przychodził i mówił, że jeszcze pracy nie ma, ale skontaktuje się z nami, jak coś się zmieni.
- Dostaliście w końcu tę pracę? - Właściciel firmy zwodził nas przez kolejne tygodnie, a pieniądze na utrzymanie kończyły się. Życie w Anglii jest drogie, a za mieszkanie trzeba płacić z góry. Szukaliśmy więc pracy na własną rękę, śledziliśmy ogłoszenia, ale nie było to takie proste. Po jakimś czasie przyszła do naszego mieszkania sekretarka właściciela firmy i powiedziała, że mamy dwa dni na znalezienie pracy. Inaczej musimy się wyprowadzić. Przykry był fakt, że szef nie miał odwagi by przyjść i porozmawiać z nami, tylko wysyłał inną osobę. Podobno miał problem z kręgosłupem, ale nie uwierzyliśmy w to.
- Jak długo zostaliście w Anglii? - Chłopcom wcześniej zaproponowano kurs szkoleniowy, po którym być może dostaliby pracę. Musieli jednak zapłacić za niego po 400 funtów, więc nie chcieliśmy ryzykować. Spakowaliśmy nasze rzeczy i wróciliśmy do Polski.
- Wyjedziesz jeszcze kiedyś za granicę? - Na dzień dzisiejszy na pewno nie, bo uprzedziłam się do Anglii. Zaufałam pracodawcy i zawiodłam się. Nie generalizuję ludzi, bo Anglicy są sympatyczni, uśmiechnięci, kulturalni, ale trzeba mieć dystans.
- Jakich wskazówek udzieliłabyś osobom wyjeżdżającym za granicę? - Wyjeżdżając do obcego kraju, nie można wierzyć nikomu na słowo, że praca będzie. Podstawą jest podpisanie umowy, już tu Polsce. Muszą być jasno określone warunki i zapewnione - też najlepiej umową - zakwaterowanie, żeby nikt nie mógł wyrzucić cię z mieszkania. Nie jest łatwo znaleźć dobrą pracę za granicą, dlatego trzeba być ostrożnym i brać pod uwagę fakt, że wyjeżdżając możemy stracić, a nie zyskać.
- Dziękuję.
.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?