Niedaleko Sulechowa, w samym sercu Trzebiechowa znajduje się obiekt - dziś Dom Pomocy Społecznej, dawniej sanatorium (najpierw fizjoterapeutyczno-dietetyczne, po I wojnie zaś przeciwgruźlicze), do którego na przełomie XIX i XX wieku na kurację przyjeżdżali przedstawiciele najwyższych niemieckich sfer.
- To właśnie Henry van de Velde zaprojektował wnętrza w obiekcie, w którym się znajdujemy - mówi Agnieszka Szeląg, prezes Stowarzyszenia na rzecz odnowy i rewaloryzacji dzieła Henry`ego van de Velde w Polsce, która w ramach uroczystości opowiedziała zebranym gościom o podejmowanych działaniach konserwatorsko-restauratorskich, inwestycyjnych, modernizacyjnych, które przywracają świetność obiektom.
Henry van de Velde był, chciałoby się rzec, człowiekiem renesansu, twórcą, artystą, pochodzącym z Antwerpii. Piękne pomieszczenia urządził na zaproszenie księżnej Marii Aleksandry, księżniczki saksońsko-weimarskiej.
A wnętrza rzeczywiście są niezwykłe. Miłośnicy secesji mogą się w nich zakochać... Bo do dziś przetrwały tu niezwykłe zdobienia, meble, oranżeria, ale i pełne światła, przeszklone korytarze, po których przechadzali się po drugiej wojnie światowej również i polscy kuracjusze... My okazją do zachwycenia się tymi obiektami mieliśmy właśnie w piątek, 3 listopada. Bo to właśnie dziś w Domu Pomocy Społecznej odbyły się uroczystości, związane z 60. rocznicą śmierci artysty z Antwerpii.
Spotkanie stało się nie tylko okazją do poznania przeszłości tego miejsca. Na uroczystości swą "premierę" przed szerszą publicznością miała również pamiątkowa księga gości (cóż z tego, że reprint, skoro tak imponujący!), do której przed ponad stu laty wpisały się niezwykłe osobistości niemieckiej socjety.
- To unikalne dzieło - mówi Tadeusz Wojter, dyrektor Trzebiechowskiego Ośrodka Kultury. - To księga gości pary książęcej - Henryka VII von Reuss i wielkiej księżnej Marii Aleksandry. Dlaczego ta księga jest unikalna? Ponieważ w trzebiechowskim pałacu nie zachowało się żadne archiwum ani biblioteka. To wszystko zostało wywiezione, rozgrabione, spalone...
Księga to więc niezwykły historyczny cymes, którzy może być przewodnikiem, podpowiedzią, kto dawne trzebiechowskie tereny odwiedzał. Warto, jadąc chociażby nad morze trasą S3, zjechać na chwilę i odwiedzić Trzebiechów. Takie miejscowości kryją niezwykłe perły, czekające tylko na odkrycie.
Przeczytaj też:W sobotę trzymaj kciuki za występ Łukasza w TVP 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?