Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ochotnicy ze straży pożarnej muszą wybierać: albo praca, albo na akcję

Tomasz Krzymiński
- Rzeczywiście kiedyś było więcej ludzi w straży ochotniczej - mówi Mariusz Korczyc z jednostki w Sławie. - Ale dziś wymaga się od nas kursów i badań, niemal takich, jakie przechodzą strażacy zawodowi.
- Rzeczywiście kiedyś było więcej ludzi w straży ochotniczej - mówi Mariusz Korczyc z jednostki w Sławie. - Ale dziś wymaga się od nas kursów i badań, niemal takich, jakie przechodzą strażacy zawodowi. fot. Tomasz Krzymiński
Topnieją szeregi strażaków ochotników, znikają też niektóre jednostki. - Ale te, które są doskonale nas uzupełniają - opowiada komendant strażaków zawodowych Przemysław Gliński.

Minęły czasy, kiedy każda wieś miała własną jednostkę Ochotniczej Straży Pożarnej. W ostatnich latach niektóre się rozwiązały, a inne nie są już tak liczne. W Jędrzychowicach w gminie Szlichtyngowa remizę zaadaptowano na potrzeby świetlicy wiejskiej, straż z Łysin pod Wschową połączyła się z jednostka w Wygnańczycach.

Zwijają żagle

Dlaczego tak popularne kiedyś OSP dziś są w lekkim dołku? - Kiedyś większość męzczyzn pracowała na wsiach na gospodarstwach i byli uchwytni na każde wezwanie. Dziś większość goni za pracą dość daleko od domu - tłumaczy komendant Gliński. - Wielu młodych rozjechało się też po świecie. A starsi działacze nie mają już sił, żeby brać udział w akcjach.

Dlatego niektóre jednostki zwinęły żagle. Budynki remiz pozostały w Hetmanicach, Nowej Wsi, Krążkowie, Lipinkach... a jednostek już tam nie ma. W gminie Sława zostało osiem.

- Rzeczywiście kiedyś było więcej ludzi w straży ochotniczej - mówi Mariusz Korczyc z jednostki w Sławie. - Ale dziś wymaga się od nas kursów i badań, niemal takich, jakie przechodzą strażacy zawodowi. Ludziom się nie chce przez to przechodzić, bo to jeszcze dodatkowo zabiera im czas, a służą za darmo.

Do tego dochodzi jeszcze sprawa pracy. - Szefowie niechętnie zwalniają, gdy trzeba lecieć na akcję - tłumaczy. - Ludzie słyszą, "chcesz być strażakiem, to się tam zatrudnij" i wielu rezygnuje.

Potrzebują ochotników

Drugą sprawą jest to, że nastolatki nie garną się do OSP.
Komendant Gliński przekonuje, że jednostki ochotnicze są uzupełnieniem zawodowych. Profesjonaliści nie poradziliby sobie sami ze wszystkimi akcjami. - Działalnośc w OSP, nie jest zabawą w strażaków, to bardzo pożyteczna i potrzebna działalność - twierdzi P. Gliński.

We Wschowie mają tego świadomość. Dlatego, jak twierdzi naczelnik wydziału spraw społecznych we wschowskim ratuszu Wojciech Kuryłło, regularnie doposażają jednostki w sprzęt. - Te które zostały regularnie coś nowego dostają - zapewnia. - Bo są ważne. A do służenia w takich jednostkach nikogo zmusić nie można.

Jak mówi P. Gliński, są jednak miejsca, gdzie straż się odradza. - W Wyszanowie wydawało się, że jednostka zniknie, ale wzięło się za nią kilku młodych chłopaków i coś się dzieje - opowiada komendant.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska