Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oni mają dwie ojczyzny

Anna Słoniowska
- Nigdy nie ukrywaliśmy naszej narodowości. W domu podtrzymujemy ukraińskie tradycje - mówią Oksana i Wasyl Szlachtyczowie.
- Nigdy nie ukrywaliśmy naszej narodowości. W domu podtrzymujemy ukraińskie tradycje - mówią Oksana i Wasyl Szlachtyczowie.
- Jesteśmy tacy sami jak inni. Mamy dwie nogi i ręce - śmieje się Iryna Bohun, kierowniczka sieci butików z bielizną. Potomkowie Kozaków opowiadają nam o tym, jak w naszym mieście żyją, pracują i spędzają wolny czas.

Iryna Bohun skończyła pięć kierunków na Uniwersytecie Lwowskim, ale na Ukrainie nie widziała dla siebie perspektyw. Postanowiła więc poszukać szczęście w Polsce. - Od trzech lat mieszkam w Zielonej Górze i nie mam zamiaru stąd wyprowadzać - mówi młoda Ukrainka. - Powoli zaczynam czuć się tu jak u siebie. Ludzie z reguły traktują mnie jak ciekawostkę, a nie jak kogoś, kogo trzeba się bać.

Zdarza się jednak, że klienci słysząc jak rozmawiamy po ukraińsku, wychodzą ze sklepu. Kilka osób wmawiało mi, że na Ukrainie żyją niedźwiedzie polarne. Teraz oni wiedzą więcej o Ukrainie, a ja o Zielonej Górze - przyznaje pani Iryna.
Jej szef Vasyl Zderka również zauważa, że ludzie pozbywają się uprzedzeń. - Przyjechałem tu 20 lat temu. Wtedy ludzie, głównie starsi, dali mi w kość. Teraz wszystko się zmieniło - opowiada. - Nie mam pojęcia, jakie inne miasto mogłoby mi się tak podobać jak Zielone Góra. Jest mi tu dobrze, choć tęsknię za rodziną. Na Ukrainie mam żonę i dwoje dzieci. Staram się jeździć do nich jak najczęściej, ale na stałe nie wrócę.

Stefania Jawornicka, przewodnicząca lubuskiego oddziału związku Ukraińców w Polsce twierdzi, że Zielona Góra stała się domem dla wielu Ukraińców. - Nie jesteśmy w stanie policzyć wszystkich. Ukraińcy migrują, dostają wizy, przyjeżdżają, wyjeżdżają, część jest tu nielegalnie, a inni nie przyznają się do swojego pochodzenia - mówi pani Stefania.

Zielonogórskich Ukraińców można podzielić na dwie grupy: tych, którzy tak jak Iryna Bohun i Vasyl Zderka przyjechali do Polski za chlebem i tych, którzy w 1945 roku zostali wysiedlani z Ukrainy w ramach akcji Wisła. Taka osoba jest pani Stefania. Jej córka Natalia urodziła się w Polsce, jednak rodzice wychowali ją w tradycji przodków.

- W domu rozmawiało się po ukraińsku, a w szkole po polsku. Rodzice włożyli sporo wysiłku w to, żebym wiedziała, kim jestem. Jeździliśmy na ukraińskie wystawy, koncerty, spektakle. Mieszkaliśmy w Nowogrodzie Bobrzańskim. Tam chodziłam do podstawówki i na msze. Księża dogadali się między sobą i po mszy katolickiej była zawsze greckokatolicka - wspomina pani Natalia. - Nigdy nie ukrywałam mojego pochodzenia.

W pracy wszyscy wiedzieli, że święta obchodzę później i nie mieli z tym żadnego problemu. Zrodziła się nawet taka tradycja, że zawsze po świętach przynosiłam im do pracy kutię.
Państwo Szlachtyczowie z Wilkanowa trafili na nasze tereny w 1947 roku. Tutaj założyli rodzinę, wybudowali dom, wychowali dzieci. Wcześniej mieszkali w Bieszczadach nad Sanem. - Mieszkamy w Polsce, ale jesteśmy narodowości ukraińskiej. To sprawia, że mamy dwie ojczyzny - mówi Wasyl Szlachtycz. - Nigdy nie czułem się gorszy z tego powodu.

- Ukraińcy skupienie wokół naszej kultury to zwykle potomkowie wysiedleńców - tłumaczy Stefania Jawornicka. - Nie wszyscy jednak są zainteresowani podtrzymywaniem i propagowaniem ukraińskiej kultury. Ludzie przyjeżdżają tu do pracy. Zwykle nie mają czasu na festiwale i wystawy albo po prostu nie są nimi zainteresowani. Gdzieś po drodze gubią swoją narodową tożsamość. Część z nich chce się z nami asymilować. Przecież łączy nas naród, religia i kultura.

Młodzi Ukraińcy z zielonogórskiej firmy łączy dodatkowo praca. W piątkowy wieczór w jednym z zielonogórskich barów integrują się na własną rękę. Rozmawiają po polsku, jednak akcent wschodni jest słyszalny. Sąsiednie stoliki z ciekawością zerkają w ich stronę. - Pracujemy razem, ale praca to nie wszystko - mówi Dmytro Galin, młody Ukrainiec. - Czytamy książki, oglądamy polskie filmy, spotykamy się na bilardzie. Nie zapominamy jednak, kim jesteśmy. Ukraina jest naszą ojczyzną, ale w Zielonej Górze mamy domy. Tutaj każdy z nas radzi sobie po swojemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska