MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Otwarta książka życia

BEATA BIELECKA
Stefan Chmielewski, jeden z pierwszych mieszkańców miasta, spisuje swoje wspomnienia. Książka jest już prawie gotowa. Mimo swoich 80 lat autor zawarł w książce najdrobniejsze szczegóły z historii powojennej miasta. Daty, nazwiska, zdarzenia, których był świadkiem. Przyjechał do Słubic 29 kwietnia 1945 r., wraz z grupą operacyjną: 16 pracowników umysłowych, siedmiu zaopatrzeniowców i 28 milicjantów. Ich zadaniem była organizacja władzy cywilnej na Ziemiach Odzyskanych. S. Chmielewski pamięta puste ulice i artylerię radziecką z działami wycelowanymi na zachód. Niemcy wycofując się z miasta 19 marca, wysadzili jedyny most na Odrze. Mimo to strach, że wrócą pozostał.
Miały być Słupice

- W maju 1946 roku do Kunowic przyjechał pociąg z przesiedleńcami z wioski Uherca, koło Lwowa wspomina pan Stefan. Jak ludzie dowiedzieli się, że są tak blisko Niemców, przez tydzień nie chcieli wysiadać z wagonów. Starosta obiecywał, że da im tyle ziemi, ile tylko będą chcieli, ale oni woleli jechać do centralnej Polski. Przekonał ich dopiero ksiądz Edmund Łowiński, który w listopadzie 1945 roku przyjechał z Krakowa. Ten major Armii Krajowej i kapelan zaczął im opowiadać, jak z drugiego końca Polski przyjechał tutaj, żeby służyć ludziom. Nie minęły trzy godziny, jak wszyscy wysiedli z wagonów. Cała wioska osiedliła się w Kunowicach.
Na początku maja Słubice miały już polski urząd. 4 maja 1945 r., z chwilą powstania polskiej władzy miastu nadano nazwę Słubice. Najpierw miały być Słupice, od słupów granicznych, które stawiał Chrobry, ale lepiej brzmiało nam Słubice i tak zostało mówi S. Chmielewski.
Kilka dni później, po kapitulacji Niemców, dawni mieszkańcy zaczęli wracać do swoich domów. 30 maja w Słubicach było już 3.640 Niemców. Ale w połowie czerwca postanowiono ich wysiedlić do Frankfurtu n. Odrą. Pomogli w tym Rosjanie.

Miasto pod nadzorem

Mimo to Polacy niechętnie przyjeżdżali do Słubic. W grudniu 1945 r. mieszkało tutaj jedynie 860 osób. Przybywali z zachodu, w większości z obozów koncentracyjnych i zza Buga. Byli też osadnicy z Poznańskiego, Ślązacy i Krakowiacy.
Wpływ na to miał także fakt, że przez długi czas miasto nie było do końca rozminowane. Dopiero po podpisaniu Układu Zgorzeleckiego w 1950 r. Niemcy dali plan zaminowania. Wtedy dopiero liczba mieszkańców zaczęła rosnąć. Do Słubic przyjeżdżały delegacje z różnych rejonów. Oglądały okoliczne wsie i wybierały gospodarstwa. Byli jednak i tacy, którzy na zachód jechali tylko po to, żeby się dorobić. Meldowali się na krótko, dostawali umeblowane domy, bo Niemcy zostawili cały swój dobytek, a potem wywozili to wszystko do centralnej Polski i tam sprzedawali. Tak było do 1948 r., gdy wydano odpowiedni zakaz.
Miasto było pod szczególnym nadzorem jeszcze przez długie lata. Po wojnie obowiązywał np. zakaz fotografowania. Żaden cywil nie mógł posiadać aparatu. Dlatego brakuje zdjęć z tego okresu. Do 1956 r. przyjezdnych sprawdzali na rogatkach wopiści, a do późnych lat 60. wzdłuż Odry ciągnęła się dwumetrowa siatka zakończona drutem kolczastym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska