Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Owsiak: Ja prezydentem? Nigdy w życiu!

(oprac. habe)
Jurek Owsiak dyktuje odpowiedzi dziennikarzowi ,,GL'' Kubie Pikulikowi
Jurek Owsiak dyktuje odpowiedzi dziennikarzowi ,,GL'' Kubie Pikulikowi fot. Henryka Bednarska
O co pytaliście Jurka Owsiaka i co odpowiadał? Poczytajcie. Naprawdę warto. Czwartkowy czat z prezesem Fundacji WOŚP, która organizuje Przystanek Woodstock, był wyjątkowo interesujący.

Adam: - Jurek, to już 15 Przystanek. Tak po ludzku, nie znudziło Cię to jeszcze?
Jurek: - Nie, wręcz przeciwnie, ten 15. nastraja tak fantastycznie, że czuję, że energia nas rozpiera.

ciekawy: Witam panie Jurku. Zamierzam wybrać się z rodziną, żoną i ośmioletnim synem na Woodstock i chciałbym dowiedzieć się, czy można tam czuć się bezpiecznie?
Jurek: Pomysł super. Masz do dyspozycji toi camp, gdzie masz także zaplecze dla siebie za ogrodzeniem. A to pytanie niech będzie retoryczne i niech odpowiedzą na nie internauci.

olo: - Kiedy na Woodstocku zobaczymy muzyków rzędu Soulfly, Korn?
Jurek: - A kiedy chcecie?

rakus: - Znając życie, idę o zakład, że Jurek trzeciego dnia ochrypnie.
Jurek: - Życzysz mi tego? Oczywiście, że tak będzie i jestem na to przygotowany. Ale nie jestem Czapajew i moje gardło jest takie, jakie jest.

Adam: - A może masz już pomysły na kolejne festiwale? Chodzi o zespoły, gości ASP?
Jurek: - Mam. Cały czas myślimy, kogo zaprosić, przyjeżdżają do nas Wałęsa, Mazowiecki, Tym. A jeśli chodzi o muzykę, to bardzo chcę, żeby muzycy wiedzieli, gdzie jadą i żeby nie był to tylko kontrakt finansowy, ale świadomość, że odwiedzają jedyny taki festiwal. Dzisiaj nie pieniądze są granicą do zaproszenia gości, ale przede wszystkim nastrój, towarzyski kontakt, przyjacielskie opowieści. Ci najwięksi mają gdzie grać, a pieniędzy jest jak w banku - wszędzie dużo. U nas chcemy podtrzymać hasło: Najpiękniejszy festiwal na świecie.

rakus: - Błotko w tym roku będzie działać? Czy z małym opóźnieniem?
Jurek: - Jak nigdy błoto jest przygotowane wręcz modelowo, czyli trochę bez naszej wiedzy. Wykopano rowy powodziowe, czyli będzie to jeden wielki błotny basen. Mnie się to podoba i nawet wczoraj rozmawiałem z dziennikarką Vivy, dla której właśnie błotne kąpiele są czymś bardzo pięknym artystycznie, fotograficznie, są czymś bardzo seksownym. Co oznacza, że nasze wcześniejsze zamierzenia poszły w dobrym kierunku. Po prostu przy błocie tworzymy sztukę.

Żagań: - Jaką przewidujesz liczbę gości na tegorocznym Przystanku?
Jurek: - Jeżeli już teraz jest tyle ludzi, a mamy czwartek, to podejrzewam, że na Woodstock tradycyjnie zagości te 200 tysięcy ludzi. Ale chodzi o to, że już wczoraj wieczorem miałem poczucie, jakby było po nocnych koncertach: ten cudowny gwar, szum ludzi już stworzył Przystanek Woodstock.

Marcinek: - Wiem, że to pytanie na koniec, ale.... następny Przystanek też w Kostrzynie??
Jurek: - Tak. Chociaż wszystkie biznesy typu camping chcą w tym roku profesjonalnie zaorać ziemię, aby tam wyrosła golfowa trawa. Żenimy się na długie lata z Kostrzynem, nam to odpowiada, atmosfera jest super i miejsce jest przepiękne.

feryk: - Czy nie sądzisz, że płatne pole namiotowe oraz specjalnie wydzielone miejsca w pociągach burzą tradycje Woodstocku?
Jurek: - Nie. Jest to prośba od woodstockowiczów, a nie nasz pomysł. To ludzie jeżdżący z dzieciakami albo chcący mieć pewność, że nic się nie stanie z ich dobytkiem namawiali nas już od paru lat na camping. Toi Toi podjął się tego wyzwania i w ciągu dwóch dni wykupiono wszystkie miejsca. To naturalna potrzeba, nie wchodzi nikomu w drogę. Gdybyśmy zrobili bilety, to byśmy tradycję zburzyli, cała reszta to wyjście naprzeciw woodstockowiczom. Chociażby prysznice, z których już wczoraj skorzystał tłum ludzi i wszyscy są zachwyceni.

rakus: - Wspaniale, że błoto gra! Na pewno skorzystam. Mam jeszcze jedno pytanie. Będzie okazja zrobić sobie z Tobą wspólne zdjęcie?
Jurek: - Każdy może. Trzeba po prostu zapytać, minąć mnie i fotkę strzelić. Jestem absolutnie dostępny, jeśli tylko buszuję po polu, a robię to często, także w trakcie koncertów.

Respos: - Pozdrowienia z Międzyrzecza, jeszcze 2,5 godziny w biurze i uciekamy na Woodstock. Matko, jak ten czas się dłuży.
Jurek: - Ale jestem ciekaw Waszego wrażenia. Zawsze o tym myślę, kiedy każdego dnia z różnych stron podjeżdżam na pole woodstockowe i widzę, jak dużo się tam zmienia. Tylu rzeczy, ile będzie w tym roku, jeszcze nie było. Polecam wzgórze ASP, bo już jest Muzeum Narodowe z Krakowa, o 16.00 możemy się zobaczyć twarzą w twarz na spotkaniu No i wszystko to, co buduje Woodstock, czyli wielka, przepiękna scena, specjalne dekoracje na dużej i małej, no i te ogromne ilości namiotów z flagami. Tego nie ma nigdzie na świecie. Przyjeżdżajcie, jedźcie ostrożnie i bezpiecznie.

witeq: - Czy masz już jakieś pomysły co do wydawnictw DVD z tegorocznego Przystanku? A może powstanie coś w stylu Najgłośniejszego Filmu?
Jurek: - Tak. Film w tym roku robimy, specjalne kamery są w użyciu, czyli zobaczy się naszą ekipę Kręcioły z poważnym sprzętem i wtedy proszę o uśmiech na twarzy. Ale generalnie chcemy pokazać to wszystko, co się dzieje wokół muzyki, którą rejestrujemy 12-kamerowym wozem. Czy będą z tego DVD? My chcemy, ale to są bardzo trudne negocjacje z kapelami z całego świata, które na razie nie kumają, jak ten festiwal wygląda. Myślę, że wszystkim rura zmięknie, jak podjadą pod scenę i zobaczą tę ogromną publiczność. Nagrywamy profesjonalnie dźwięk, pięć ogromnych konsolet, więc przygotowani jesteśmy na maksimum.

marcin18: - Ale trzeba przyznać, że film nie odda takiego klimatu jak sam pobyt.
Jurek: - Właśnie oglądaliśmy wczoraj film Woodstock 69. Ten film obejrzycie w czwartek na ASP, po pokazie na telebimach tradycyjnego filmu, a w tym roku będzie to 15 Woodstocków. Ten film sprzed 40 lat też jest tylko dokumentem, ale jakże ważnym, jak bardzo inspirującym i dzisiaj potrzebnym, chociażby wszystkim młodym, którzy chcą się przyjrzeć tamtym czasom. Myślę, że nasze filmy też spełnią taką rolę.

witeq: - Możesz powiedzieć coś więcej odnośnie koncertu jubileuszowego z okazji 40. rocznicy Woodstock 69?
Jurek: - To był pomysł, który wpadł nam do głowy prawie rok temu. Zaczęliśmy go budować, czyli utwory z 1969 , ale także z 1994 r., bo na tym festiwalu w USA byłem. Zaczęliśmy dzwonić do muzyków i powiem Wam krótko: byli tacy, którzy po prostu odmówili udziału w tej sztuce. Od lat chcę cokolwiek zrobić z Maleńczukiem, ale - w pewnym sensie to cenię - Maleńczuk mówi krótko: ,,robię sztukę tylko za pieniądze''. Zobaczymy Ewelinę Flintę, Kasię Kowalską, Wojtka Waglewskiego, Jorgosa Skoliwasa, Gdzia, Licę, ale także Darka Kozakiewicza, Leszka Cichońskiego. W sztuce, którą w całości dopasował Karin, basista Voo Voo. Do tego dochodzą tenorzy i soprany Operetki Mazowieckiej, orkiestra i chór. Kiedy byłem na próbie, to mówię Wam, że ciary po plecach przeszły krokiem defiladowym. Myślę, że to będzie wielka sztuka i dziękuję tym, którzy będą brali w tym udział. Aha, i Adam Nowak, który przerywa swój urlop, swój pobyt w Chorwacji.

panda: - Czy w tym roku też będzie pobór krwi?
Jurek: - Pięć ambulansów. To potęga! I przez cztery dni, czyli już od czwartku, do niedzieli włącznie. Naprawdę sprawdzaliśmy to: jest to absolutny rekord świata, jeśli chodzi o warunki, miejsce i klientelę. Możecie być z tego wszyscy bardzo dumni.

witeq: - A jak sprawuje się żetonowo-jedzeniowa sprawa? Wiadomo już, czy zdała egzamin?
Jurek: Z tego, co wczoraj wieczorem widziałem, to idzie bardzo dobrze. Nie ma żadnych problemów, aby te żetony nabyć - ogromna ilość okienek i ludzi, którzy je sprzedają Po co żetony? Ponieważ jest pewność, jak te wszystkie stoiska funkcjonują. Nie ma żadnej sprzedaży pobocznej, która miała miejsce w zeszłych latach. Kupcy nadużywali zezwoleń i proponowali coś, czego nie było w rozkładzie jazdy. Życie pokaże, ale mam nadzieję, że ceny niższe, ilość stoisk i cała organizacja sprzedaży będzie bardzo dobra dla woodstockowiczów.

Olka: - Czy znajdą się miejsca dla niepełnosprawnych?
Jurek: - Cały Woodstock jest bardzo dostępny dla wszystkich. W zeszłym tygodniu zrobiłem tutaj reportaż z bardzo fajną dziewczyną, która mieszka obok Kostrzyna i jeździ na wózku. To ona dała nam opinię, że wszystko jest O.K. - są toalety dla wózkowiczów, asfaltówka już pozwala się świetnie poruszać, a życzliwość woostockowiczów jest wręcz rewelacyjna, więc wszyscy jeżdżący czy poruszających się inaczej nie będą mieli żadnych kłopotów. Jeśli już będzie kłopot, i nie tylko w przypadku niepełnosprawnym, łap zawsze czerwoną koszulkę pokojowego patrolu. Są po to, żeby Wam pomóc.

Respos: - Czy uważasz, że Przystanek przerósł już Woodstock 1969 i 1994 r? Nie ma co porównywać, bo była to inna sytuacja polityczna.
Jurek: - A to ci dopiero pytanie! Nawet nie porównuję, bo oczywiście jest to coś zupełnie innego. Ale myślę, że stworzyliśmy jedną, najważniejszą rzecz: nie robimy skansenu hippisowsko-woodstockowego. Nazwa jest jedynie pretekstem do wymiany bardzo wolnych myśli i pomysłów. Myślę, że najlepszą opinią będą impresje Michaela Langa, który będzie naszym gościem i w niedzielę będzie odpowiadał na Wasze pytania na ASP. Będzie pierwszy raz w Polsce. Nie udało mu się wskrzesić rocznicowego festiwalu w USA, kapitalizm zżarł skutecznie tę ideę. Jesteśmy ciekawi, jak będzie mu się podobało u nas. Nie można tych festiwali porównywać, ale można z nich czerpać pomysły garściami.

Marcinek: - Od kiedy Woodstock jest w Kostrzynie, obserwuję zmiany, jakie zachodzą na festiwalu (z moim 5 letnim synkiem, który urodził się 4 dni przed pierwszym przystaniem w Kostrzynie). Powiem jedno - majstersztyk organizacyjny. Ale jedno jest takie samo - klimat...
Jurek: - Od samego początku zależało nam bardzo na technicznym profesjonalizmie. I jeśli dzisiaj obejrzysz wieczorem o 21.30 film 15 Woodstocków, będziesz mógł sam zobaczyć, jak bardzo do tego dążyliśmy i jak bardzo się różnimy od tego sprzed 15 lat. Można by powiedzieć, że scena, technika, bardzo, ale to bardzo się rozwinęła. Ale to co piszesz na końcu - klimat ciągle ten sam. Ludzie z pierwszego Woodstock mają 15 lat więcej, ale tak naprawdę w ogóle się nie różnią od tych, którzy są dzisiaj na polu.

wodstock: - Jak myślisz, do kiedy będzie trwać ten wspaniały festiwal? Do końca świata?
Jurek: - Robimy to konsekwentnie co roku i w życiu się nie zastanawiamy, czy są jakieś terminy przed nami. Zapytałbym inaczej: kiedy U2 zagra na Przystanku Woodstock i nie jako wynajęta kapela, ale jako ludzie, którzy być może czekają w kolejce, aby być tutaj zaproszonym. Mamy cele, myślimy o tym, jaki będzie Woodostock za rok i to jest motorem naszych działań. A jak długo ten motor będzie działał, to także zależy od Was, czyli całej atmosfery, która jest wokół festiwalu.

Lukasz: - Witam panie Jurku. Szacunek za robienie tak dobrej imprezy. Czy któryś z zespołów występujących na tegorocznym Woodstocku nagrywa swoje dvd?
Jurek: - Na pewno Clawfinger, bo już z nimi o tym rozmawialiśmy, na pewno Voo Voo. Chcemy dołożyć do tego już zmontowane koncerty sprzed kilku lat, ale z kapelami mamy osobne umowy, które dopuszczają produkcję DVD, jeśli zajdzie taka ochota po koncertach. Jak już wcześniej mówiłem, kapele czeka lekki szok, gdy zobaczą, co tu jest grane. A ekipa kapel cały czas idzie w pewnych schematach: zero kamer, zero sytuacji, które mogą się zakończyć podglądaniem ich muzy. Myślę, że ten rok jest bardzo ważny w opinii o naszym festiwalu na świecie. Jest ogromna nieufność do wszelkiego rodzaju producentów muzycznych, ponieważ często chodzi o wielką kasę. Polskie kapele nas znają, dlatego łatwo nam się rozmawia o produkcji DVD. Jesteśmy rzetelni i bardzo czyści w biznesach. Ale na przykład dla zespołu The Subways, jesteśmy dzisiaj zagadką - co tu jest grane?

Respos: - Zastanawiam się, jak wam się udaje wybrnąć właśnie z tego komercjalizmu. Czy środki od sponsorów są wystarczające na zorganizowanie takiego festiwalu?
Jurek: - Ważne pytanie. Pamiętajcie, nie możemy ruszyć nawet złotówki ze zbiórki publicznej. Cała kasa to żmudna walka, żeby ją zdobyć. I nie jest łatwo. Cały czas zadajemy sobie pytanie, dlaczego pomimo próśb nie dostaliśmy nigdy wsparcia z funduszy unijnych? Od razu wyjaśniam: fundusze są, ale decydują o tym polscy urzędnicy. Np. piszą nam: wasz projekt jest niewiarygodny, jeśli chodzi o kontakty polsko-niemieckie albo: to jest nieprawda i nie może się zdarzyć, żeby tyle tysięcy osób weszło do namiotu i słuchało wykładu jakiegoś gościa. Takie pierdoły nam piszą. Nie prosimy o wielkie pieniądze. Piszemy, bo nas do tego namawiają, o dotację np. na plakaty albo wynajęcie namiotu. Z ministerstwa kultury nigdy nikt nawet nie szczeknął, a przecież tu się odbywa wielka kultura. Za to skutecznie namawiamy Muzeum Narodowe z Krakowa i ono w ramach bardzo skąpych środków finansowych instaluje się na Przystanku Woodostock. Państwo kompletnie nie ma pomysłu na promocję i na skuteczną kulturę dla siebie, obywateli, na wielką edukację. Generalnie jest ciągła walka o pieniądze i pewnych pomysłów nie realizujemy, bo nie mamy takich możliwości. Dla jasności: Przystanek Woodostock kosztuje ok. 4 mln zł, choćby, Open' er, jak mówią organizatorzy, 15-20 mln zł . Cholera, gdybym tylko miał tę różnicę, to już byłoby nam łatwo.

rakus: - Coś w Woodstocku musi być, skoro każdego roku przyjeżdżają tu kolejne pokolenia.
Jurek: - To tak jak z Orkiestrą. Zbierają pieniądze dzieciaki tych, którzy zaczynali to robić 17 lat temu. Nie napinamy się na gadkę o orkiestrowym czy woodstockowym pokoleniu, ale rzeczywiście tak jest. I nie ukrywam, że lekko nas boli fakt omijania Woodstocku przez dziennikarzy dużych gazet, tych tzw. opiniotwórczych. Robert Sankowski z ,,Gazety Wyborczej'' z Warszawy, który tutaj nigdy nie był, kilka lat temu napisał opinię, że na Przystanek Woodstock przyjeżdża tzw. wiocha. Drogi Robercie, nie będę używał wulgaryzmów, bo przecież aż tchnę kulturą, ale żeby cię, k...., pogięło. I to momentami mnie boli. Zeszłoroczny wykład Leszka Balcerowicza to było mistrzostwo świata, jeśli chodzi o edukację, styl rozmowy. Gdzie jesteście wy, którzy próbujecie pisać w dużych dziennikach o tym, co się dzieje w tym kraju? Jeśli was tutaj nie ma, to jesteście po prostu tylko i wyłącznie rzemieślnikami, którzy źle wykonują swoją robotę. Sorry, że trochę takiego żalu, przecież wiemy, co robimy. Ale nawet wiadomości telewizyjne z Gorzowa zestawiły Woodstock z dwoma rozkopanymi ulicami w Kostrzynie, sugerując, że to jest wielkie utrudnienie. Absolutnie chrzanienie w bambus i kompletnie nie rozumiem, skąd taki news tu, z tej ziemi, z tego miejsca. Wszyscy musimy się uczuć pozytywnego myślenia.

witeq: - Może by zacząć geotermalne odwierty na polu woodstockowym?
Jurek: - Ty wiesz, ile z tym roboty? Ja już ojcu Tadeuszowi mówiłem, żeby chował wszystkie rachunki, bo z tą gorącą wodą nie jest łatwo. I życie pokazało, że nikt się nie poparzył, a woda nie trzyma standardów, jakich chciał ojciec. Koncert możemy zrobić nawet na pustyni, bo wszystko jest, największy problem to woda. Tutaj jej nie brakuje, nadwyżkę pakujemy w grzybek i w błotne kąpiele. Ale też widzę, jak bardzo zmieniło się pole. Udeptało się. Zróbmy wszystko, żeby w biznesowy sposób nie zostało zabudowane. Życie jest twarde, miasto też patrzy na wszystko biznesowo, więc dbajmy o ten kawałek ziemi, który raz do roku może zajaśnieć najlepszym festiwalem świata.

Lucek: - Jurku, robisz fajne rzeczy: WOŚP, Woodstock. Powinieneś nami, Polakami, ,,zarządzać''. Nie myślałeś, żeby wystartować w wyborach prezydenckich? Skasowałbyś tych wszystkich jełopów z miejsca. Wszyscy na Ciebie by głosowali. Pozdrowienia z Żar.
Jurek: - Nigdy w życiu!

czteryjv: - Czy celowym jest zabieg zmniejszania ilości polskich zespołów na Woodstocku? Czy publiczność doczeka się kiedyś występu zespołu KULT? Myślę, że nie ma innego zespołu w Polsce, który by przyciągnął tak wielką uwagę.
Jurek: - Kult w sposób dla mnie niezrozumiały bardzo kręci, jeśli chodzi o występ na Woodstocku. Dwa razy byliśmy umówieni z managerem i w końcu w sposób dla mnie bardzo nieelegancki, odmówił występu na Przystanku. Trzeci raz nie będę pukał do drzwi, bo byłem zażenowany potraktowaniem nas przez managera. Oczywiście też chciałbym wysłuchać ich na Przystanku, tym bardziej, że grają w Jarocinie. Jeśli chodzi i polskie kapele, to zagrali wszyscy i to my szukamy projektów, które nam odpowiadają, np. najnowsza płyta Voo Voo. Przystanek w sposób naturalny musi się stać sceną dla kapel ze świata i cieszymy się, że spełniamy ich wszystkie wymagania: od techniki zaczynając, kończąc na cateringu, jedzeniu. Zależy nam na różnorodności - operetka, Leszek Możdżer. Chcemy do końca, w 100 procentach decydować o tym , co się będzie działo na Przystanku. I dlatego dobrym jest, że szukamy tych pieniędzy, bo dzięki temu nie mamy żadnych nacisków. Nic nie musimy, nieraz płacząc, że pieniędzy mało, ale robimy swoje już od 15 lat.

Dziękuję za wszystkie pytania. Dodajecie wiary i siły w to, co robimy. Zapraszam dzisiaj na spotkanie o 16.00. Będziemy z Piotrem Najsztubem rozmawiali na ASP, a jutro o 15.00 ruszamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska