Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pałac w Sławie. Miał imponującą przeszłość

Redakcja
Pałac w Sławie zbudowany został przez architekta Honego w miejscu zamku Rechenbergów.
Pałac w Sławie zbudowany został przez architekta Honego w miejscu zamku Rechenbergów. Mariusz Kapała
W przeciwieństwie do większości naszych zabytków pałac w Sławie przetrwał drugą połowę XX wieku w dobrej formie. Jego problemy to całkiem świeża sprawa...

- Zapraszamy, zapraszamy - dwaj napotkani obok sławskiego pałacu mężczyźni zapraszają nas do jego wnętrza. Na pytanie, czy są jego właścicielami, tylko się roześmiali. - Ale tutaj mieszkamy - dodają.

Już z zewnątrz zabytek robi przygnębiające wrażenie. Zwłaszcza że jeszcze kilka, kilkanaście lat temu wyglądał co najmniej przyzwoicie. - I nie mieszkamy tutaj sami - dodaje jeden z naszych przewodników. - Nocą w oknach największej sali pojawia się poświata i wędruje dziewczynka w bieli. Jakaś dziesięcioletnia. - I słychać dźwięki fortepianu. To ona gra - dorzuca drugi.

Dziewczynka w bieli może i straszy, ale tak naprawdę straszy jej rezydencja. Zniszczony parkiet, bród, smród. Wchodzimy do największej sali. Jest fortepian, a raczej to, co z niego zostało. Dotykamy klawiszy. Gra, ale jakby umierał... Wspaniały pałac, w efektownym parku z pomnikowymi drzewami. Z imponującą historią. - Byłem brzdącem, gdy pałac się palił, nawet mama te dzieciaki przetrzymała w domu - mówi mieszkający tuż obok zabytku Jan Andrzejczak. - Tutaj więcej niż setka dzieci była, ogród, świnie hodowali.

- To wina Wschowy - dodaje jego żona. - Potrzebowała pieniędzy i wszystko, co było można w Sławie sprzedać, to sprzedali. Za śmieszne pieniądze. - Na złych warunkach sprzedali - dorzuca pan Jan. - Jak człowiek buduje dom, to ma podane, do kiedy ma ławy wylać... A tutaj nie zobowiązali do remontu zabytku. Krzysztof Gruszewski, zastępca sławskiego burmistrza, słysząc pytania o pałac, tylko smutno kiwa głową. Nie wiadomo, czy bardziej z żalu, czy bezsilności.

- Cóż, z jednej strony rozumiem starostwo, że chciało sprzedać obiekt, który tylko generował koszty - mówi. - Na dodatek zmieniły się zasady funkcjonowania domów dziecka i tak duża placówka nie była potrzebna. A obiekt był w bardzo dobrym stanie, miał nawet ogrzewanie olejowe, dobry dach... Nie wiem, może należało lepiej zweryfikować kupca? Ale był to przetarg, czyli obowiązywała zasada, kto da więcej...

Więcej przeczytasz w serwisie plus.gazetalubuska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska