Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki czują się oszukane. Ich zdaniem zwolniono je z pracy wbrew prawu

Krzysztof Korsak 95 722 57 72 [email protected]
Na niedawnej sesji rady powiatu pojawiło się kilkadziesiąt pielęgniarek. - Czy radni mają świadomość, że nasze zwolnienia stanowią zagrożenie dla pacjentów? - pytała Alicja Świrska, pielęgniarka i przewodnicząca związku zawodowego.
Na niedawnej sesji rady powiatu pojawiło się kilkadziesiąt pielęgniarek. - Czy radni mają świadomość, że nasze zwolnienia stanowią zagrożenie dla pacjentów? - pytała Alicja Świrska, pielęgniarka i przewodnicząca związku zawodowego. fot. Krzysztof Korsak
- Jesteśmy oddane szpitalowi, pracujemy tu po 20-30 lat, a teraz postępuje się z nami w taki sposób! - mówiły nam wczoraj pielęgniarki. Ich zdaniem zwolniono je z pracy wbrew prawu. Dyrektor odpowiada, że działał zgodnie z przepisami i biznesplanem.

Powiatowa lecznica przekształca się w spółkę. Na razie pracę straciło 18 osób. - Zwolniono nas w ramach odwetu za pilnowanie spraw pracowników - uważa Alicja Świrska, pielęgniarka i przewodnicząca związku zawodowego. Dodaje, że zgodnie z kodeksem pracy wszyscy pracownicy powinni być przejęci przez powstającą spółkę na podobnych warunkach, na jakich pracowali. Sprawa trafiła do sądy pracy. - Szpital jako spółką będzie tak samo leczył, tak samo pracował i my powinniśmy mieć takie same warunki pracy - mówi Świrska.

Pielęgniarki miały umowę o pracę i nie zgodziły się przejść na kontrakt. Do końca roku ma być zlikwidowany obecny Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej (w skrócie: SPZOZ). W jego miejsca powstaje i od 1 czerwca ma pełnić usługi medyczne Niepubliczny Zespół Opieki Zdrowotnej (w skrócie: NZOZ). Szpital ma być spółką ze 100-procentowym udziałem powiatu. Edward Tyranowicz, starosta powiatu strzelecko-drezdeneckiego, mówi: - Ubolewam nad zwolnieniami, ale to jedyna szansa na ratowania szpitala, którego długi sięgają 21 mln zł. - Starosta liczy, że po przekształceniu szpitala w spółkę minister zdrowia umorzy przynajmniej część dług w ramach rządowego programu "Ratujmy polskie szpitale".

Niedawno przedstawiciele starostwa byli w tej sprawie u wiceministra zdrowia Jakuba Szulca. - Minister bardzo zdecydowanie powiedział, że rząd zabezpieczył pieniądze na ten program - relacjonował nam przewodniczący Rady Powiatu Wiesław Rosiński.
Umowę o pracę ma 265 pracowników szpitala (do tego dochodzi ok. 60 pracowników kontraktowych). - To zdecydowanie za dużo - mówi dyrektor Waldemar Skrzypiec. Dodaje, że biznesplan opracowany przez zewnętrzna firmę zakłada zwolnienie 62 albo nawet 82 osób. - Rozmawiałem ze związkami, przedstawiłem swoje stanowisko. Nie ma w tym żadnych naruszeń prawa ani działań odwetowych. Wszystko odbywa się zgodnie z przepisami - mówi. Dyrektor podkreśla, że w pierwszej kolejności zwolniono np. osoby z prawem do emerytury.

Lekarz i radny powiatowy Ryszard Wachowiak, jeden ze zwolnionych, mówi: - Od początku wywierano na mnie presję, żebym nie udzielał się na sesji w sprawie szpitala, bo inaczej będzie źle - twierdzi. Według niego nie mógł przejść na kontrakt, co mu proponowano, bo jest radnym powiatowym. - Radny nie może prowadzić działalności gospodarczej na majątku powiatowego szpitala - podkreśla Wachowiak.

- Mnie to nie interesuje, czy ktoś jest w radzie, czy nie. Ważne jest dla mnie, co jest dobre dla szpitala. Wszyscy lekarze przeszli na kontrakt, a pan Wachowiak nie chciał - odpowiada dyr. Skrzypiec. Starosta Tyranowicz dodaje, że nie może robić wyjątków, a radny może po prostu wybrać, czy chce zasiadać w radzie, też pracować w szpitalu.

Pytamy dyrektora, dlaczego chce, aby wszyscy pracowali na kontrakcie. Skrzypiec bez ogródek tłumaczy, że to korzystniejsze dla szpitala, bo ramach kontraktu obowiązują inne przepisy. - Wcześniej pracownik przepracował ileś godzin i miał obowiązkowe wolne, a teraz będzie mógł pracować, ile chce - tłumaczy Skrzypiec. Zwracamy uwagę, że to niekorzystne dla niektórych pracowników. Skrzypiec to potwierdza i dodaje: - Ja mam za zadanie kierować zakładem, który ma przede wszystkim dobrze funkcjonować.

Jedna z pielęgniarek (prosi o anonimowość, bo chce przejść na kontakt) mówi, że ona i koleżanki czują się oszukane. - Jesteśmy związane ze szpitalem emocjonalnie, pracujemy tu po 20-30 lat, a teraz postępuje się z nami w taki sposób. Czujemy się oszukane! - żali się. Według Alicji Świrskiej wszystkie zwolnione pielęgniarki są bardzo rozgoryczone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska