- To nasz jedyny dojazd. Nie mogą chyba tak po prostu odciąć nas od miasta - mówi Artur Kopczyński z firmy oświetleniowej. Tu mają magazyny i halę produkcyjną. Tak jak i kilkanaście innych przedsiębiorstw, które się tu mieszczą. Cześć z nich dzierżawi hale, część jest właścicielami terenów. - Nie po to wydajemy pieniądze na poprawianie drogi, na podciągnięcie gazu, żeby ktoś tak nas traktował! - nie kryje oburzenia Jan Kordacz, prezes dużej firmy usługowo - handlowej.
J. Kordacz przyznaje, że sprawą wiaduktu interesował się od ponad dwóch lat. Bo ten od lat nie był remontowany i jest w kiepskim stanie. Obiekt należy do oddziału nieruchomości PKP w Poznaniu. - I od lat się z nimi handryczymy w tej sprawie. Domagaliśmy się, żeby PKP wywiązało się z obowiązków właściciela i zadbało o przejazd. Ale nic z tego nie wyszło - mówi Urszula Stolarska, wiceprezydent Gorzowa. Jedyne, co miastu udało się uzyskać, to oficjalne pismo, w którym PKP informuje, że zamierza rozebrać most nad torami. Terminu tej rozbiórki w liście jednak nie podaje.
Nie udało nam się wczoraj skontaktować z dyrekcją oddziału nieruchomości PKP w Poznaniu, która odpowiada za wiadukt. Ale, jak podało radio RMG, w najbliższych dniach ma zapaść decyzja co do rozbiórki obiektu. - Jeśli zlecony przegląd potwierdzi, że stan wiaduktu zagraża bezpieczeństwu, zostanie tam postawiony znak zakazu wjazdu i zarządzimy rozbiórkę - powiedziała Alina Stachowiak, zastępca dyrektora oddziału gospodarowania nieruchomościami PKP w Poznaniu.
Zażądają odszkodowania
Dlaczego miasto nie wyremontuje przejazdu nad torami? - Bo nie możemy wydawać pieniędzy na coś, co do nas nie należy. Tak mówi prawo - tłumaczy U. Stolarska.
Wiadukt, jako część infrastruktury kolejowej, został przekazane PKP siedem lat temu przez Urząd Wojewódzki. Wiceprezydent Stolarska, twierdzi, że cały czas szuka sposobu na dogadanie się z PKP w sprawie remontu. Czy się to uda, okaże się w ciągu miesiąca. - Jeśli nie, będziemy musieli zrobić przejazd przez tory w innym miejscu - mówi U. Stolarska. Przejazd mógłby powstać w miejscu, gdzie ul. Kostrzyńska rozwidla się w dwie jezdnie. Z drugiej strony torów miasto musiałoby wybudować drogę dojazdową do przedsiębiorstw.
Ale, jak zapowiada wiceprezydent, będzie to możliwe dopiero w momencie przebudowy całej ul. Kostrzyńskiej. A na te prace magistrat konkretnego terminu nie ma.
Przedsiębiorcy zapowiadają, że nie odpuszczą. - A jeśli zlikwidują nam przejazd, będziemy starać się o odszkodowanie od osób, które za to są odpowiedzialne - mówi J. Kordacz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?