ASPN ZAWADZKIE - WOLSZTYNIAK WOLSZTYN 39:34 (21:16)
Cóż, każda passa ma swój koniec... Wydawało się, że nie będzie źle. Gospodarze, którzy mają ambicje, jeśli nie wygrania ligi to zajęcia drugiego premiowanego barażami miejsca, zaczęli od prowadzenia 2:0. Nasi jednak skontrowali i w 8 min po rzucie Jarosława Tomiaka prowadzili 4:3. Potem było ,,bramka za bramkę", aż do 22 min. Wówczas przy stanie 14:14 Wolsztyniak zaliczył ,,stójkę". ASPN strzelił kolejno pięć bramek, przy zerowym dorobku naszych. Stało się więc dokładnie odwrotnie. W poprzednich spotkaniach to Wolsztyniak włączał wyższy bieg i odjeżdżał, teraz zrobili to rywale.
W drugiej połowie przez kilka minut nic się nie działo. Przy stanie 26:19 trener Wojciech Hanyż wziął czas. Zespół zagrał agresywniej w obronie. I rzeczywiście, wybronił sześć ataków gospodarzy. Cóż z tego skoro na sześć sytuacji ,,sam na sam" żadna nie zakończyła się bramką! To był przełomowy moment. Nasi walczyli już tylko o zmniejszenie różnicy, a porażka stała się faktem.
- Nie zlekceważyliśmy rywala - powiedział trener Hanyż. - Ale moi zawodnicy już chyba mieli w głowach mecz w Zabrzu z Powenem, który gramy w przyszłą sobotę. Gorzej broniliśmy, w ataku też popełnialiśmy błędy i to było kluczem do sukcesu miejscowych. ASPN to mocna ekipa i udowodniła to na parkiecie. Walczyliśmy do końca i to jest optymistyczne. Przed nami bardzo ważny pojedynek. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?