Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pożarze z mieszkania Adamczyków nic nie zostało. Ludzie ruszyli im z pomocą

Bożena Bryl, Mariusz Szpakowski, [email protected]
Adamczykowie podczas sobotniej przeprowadzki do ciepłego mieszkania. Zaczynają się uśmiechać, bo wiedza że mogą liczyć na pomoc dobrych ludzi.
Adamczykowie podczas sobotniej przeprowadzki do ciepłego mieszkania. Zaczynają się uśmiechać, bo wiedza że mogą liczyć na pomoc dobrych ludzi. fot. Mariusz Szpakowski
Pięcioosobowa rodzina została bez dachu nad głową. Ogień też strawił wszystko co mieli. Dzięki dobrym ludziom zaczynają stawać na nogi. W sobotę, dzięki gminie, wprowadzili się do kawalerki z łazienką i aneksem kuchennym. - Dziękujemy za okazane nam serce - mówili nam.

- Mojego brata Mariusza, jego żonę Annę, synka i dwóch braci Ani spotkała tragedia. Spalił się dom, w którym zajmowali mieszkanie - napisała do nas siostra mężczyzny Grażyna Adamczyk. Do dramatu doszło pod koniec listopada. Pisaliśmy o tym 30 listopada w tekście "Ogień zabrał im wszystko". Z lokalu, w którym mieszkali Adamczykowie z 7-letnim synem Patrykiem i braćmi pani Anny: 14-letnim Karolem i 16-letnim Andrzejem (małżeństwo stanowi dla tych chłopców rodzinę zastępczą) nic nie zostało.
Wszyscy, oprócz najmłodszego chłopca (którego po pożarze zabrali dziadkowie ze Świebodzina) trafili do dawnego motelu Oaza. Umieściła ich tam gmina.

Mają już ciepło

- W pomieszczeniach, które zajmujemy są cztery łóżka, jest niestabilna temperatura, nie ma ciepłej wody, drzwi wejściowe to tylko szkło. W zimnym przedsionku jest stara lodówka oraz kuchenka gazowa, w której działają dwa palniki. W takich warunkach małe dziecko nie może mieszkać - opowiadał pan Mariusz. Kiedy 29 listopada rozmawialiśmy z burmistrzem Andrzejem Skałubą zapewniał, że gmina zaraz po pożarze zrobiła, co mogła i udzieli, jeśli zajdzie potrzeba, dalszej pomocy. Słowa dotrzymał. W sobotę rodzina Adamczyków przeprowadziła się do kawalerki z aneksem kuchennym i łazienką w Zespole Szkół Ogólnokształcących. Jak na pięcioosobową rodzinę jest ciasno, ale ciepło. Mógł więc do nich dołączyć Patryk, najmłodszy członek rodziny.

Jakoś sobie radzą

- Dzięki ludziom dobrej woli mamy już odzież, kołdry, ręczniki i środki czystości. Koledzy z pracy przywieźli mi telewizor i jakoś się od nowa urządzamy - wyliczał nam w sobotę M. Adamczyk. Pogorzelcy dostali też pieniądze: 1 tys. zł z gminy, po 3 tys. zł z Caritasu i Zespołu Szkół Ogólnokształcących (uczniowie zorganizowali kiermasz charytatywny i zbiórkę pieniędzy), 250 zł podarował im sklep ABC. - Chłopcy chodzą już do szkoły, a my z żoną zaczęliśmy pracę - mówił uśmiechnięty - M. Adamczyk.

- W mieszkaniu, do którego się wprowadzamy były już dwa łóżka, łazienka jest super. Tylko w kuchni nie ma zlewu, przydałaby się też lodówka i kuchenka - opowiadał mężczyzna. - Czego jeszcze potrzebują? Przydałyby się łóżka piętrowe dla chłopaków, bo w jednym pokoju trochę ciężko jest nam się w piątkę zmieścić - mówił pan Mariusz. - No i meble, najpilniejsze są szafki i jakaś duża szafa na ubrania. Chłopcy nie mają butów na zimę - dodał.
Jak dalej zamierzają żyć? - Burmistrz obiecał nam znaleźć większe mieszkanie, wtedy będziemy mogli zacząć naprawdę od nowa - stwierdził M. Adamczyk.

Jak pomóc tej rodzinie?

Otwarte zostało specjalne konto rzepińskiego Caritasu. Pieniądze można wpłacać na numer:
53 1020 2036 0000 0602 0002 2913 z dopiskiem: Dla pogorzelców z Rzepina-rodzina Adamczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska