MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po zaporze

DARIUSZ CHAJEWSKI (68) 324 88 36 [email protected]
Lubuski Oddział Straży Granicznej szczegółów nie zna. My znamy. Pogranicznik z dwudziestoletnim stażem pracował dla przemytniczego gangu. Zatrzymali go Niemcy, gdy przewoził nielegalnych emigrantów.

Chorąży, kierownik zmiany straży granicznej na przejściu granicznym w Olszynie, od kilku tygodni nie pojawia się w pracy. Początkowo nikt tego nie zauważył, gdyż ostatnio choruje, zamierza odejść z LOSG. Jednak właśnie gruchnęła wieść, że chorążego zatrzymali funkcjonariusze bratniej niemieckiej Federalnej Straży Granicznej (BGS).
- Wiemy tylko, że został zatrzymany, ale żadnych szczegółów nie znamy - twierdzi Mariusz Skrzyński z LOSG. - Prokuratura niemiecka nie informuje nas o przebiegu śledztwa.

Po zaporze

My szczegóły znamy. Według nieoficjalnych informacji, nielegalny przerzut grupy cudzoziemców nastąpił w okolicy Siedlca (pow. zgorzelecki). Grupa przestępcza, z którą współpracował funkcjonariusz, jako szlaku używała grzbietu zapory miejscowej elektrowni wodnej. Podwiezieni na miejsce przerzutu cudzoziemcy przeszli na drugi brzeg. Już po niemieckiej stronie granicy czekał na nich samochód należący do polskiego pogranicznika - auto miało przykręcone niemieckie tablice rejestracyjne. Jak tłumaczy funkcjonariusz kupił je na bazarze w Łęknicy i przewiózł ukryte przez granicę. Podejrzany samochód wypatrzyli niemieccy pogranicznicy. Ich uwagę zwrócili dziwnie "skłębieni" pasażerowie na tylnym siedzeniu. Kierowca samochodu zaczął uciekać, po krótkim pościgu został zatrzymany. Funkcjonariusz trafił za kratki i jego podwójną karierą zawodową zajęli się prokuratorzy z Goerlitz.
Kim jest chorąży? To pogranicznik z dwudziestoletnim stażem służby, jeden z liderów organizacji związkowej. Rzeczywiście od dłuższego czasu przebywał na zwolnieniu lekarskim. Dolegliwości nie przeszkadzały mu jednak w dodatkowym zajęciu.
- No nie, gdybym był zaskoczony tym zatrzymaniem, wszyscy wzięliby mnie za głupca - twierdzi pogranicznik z Olszyny. - Od dawna było wiadomo, że współpracuje ze znanym gangiem przemytniczym, pozostaje z nim w bardzo ścisłym związku, także pod względem osobistym. Wszyscy o tym wiedzieli.

Plotki i płotki

Niektórzy z kolegów zatrzymanego nie kryją satysfakcji.
- Podczas wielkiej czystki antykorupcyjnej, pod koniec ubiegłego roku, nazwisko tego chorążego znajdowało się na liście podejrzanych, wszyscy ją widzieliśmy - opowiada jeden z oficerów straży granicznej.
- Tak się bał, że już po piwnicach siedział. Jednak ktoś ukręcił łeb sprawie. W łeb dostały płotki, rekiny nadal szalały.
Informacje o rzekomej liście irytują zarówno prokuratorów, jak i prowadzących śledztwo pograniczników.
- Żadnej listy nie było i być jej nie mogło - zapewnia M. Skrzyński.
- Krążyły o niej plotki. Oczywiście ten chorąży był w kręgu naszych zainteresowań chociażby dlatego, że znaleziono dowody korupcji funkcjonariuszy, którzy pracowali na jego zmianie. Nie było jednak przeciwko niemu żadnych materiałów procesowych, które pozwoliłyby na postawienie zarzutów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska