MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Podpowiedziała mu "Wspólnota"

ALICJA BOGIEL 0 68 324 88 46 [email protected]
Przewodniczący rady Stanisław Domaszewicz twierdzi, że prezydent Zielonej Góry Bożena Ronowicz jeździ w miejskie delegacje bezprawnie. Czyli bez jego niezbędnego podpisu.

Domaszewicza zainspirowały ostatnie sesje, na których Bożeny Ronowicz nie było. - Pracownicy urzędu tłumaczyli, że prezydent jest w delegacji - opowiada radny. - Ale nie wiem, kto je podpisał, bo mi od listopada żadnej nie przedstawiono...
Co się stało prawie rok temu? Szef rady miał wtedy podpisać delegację na konferencję dotyczącą winiarstwa oraz spotkanie unijnego komitetu regionów, w którym zasiada B. Ronowicz. - Poprosiłem o podanie środka lokomocji i informacje o celowości tych wyjazdów - relacjonuje Domaszewicz. - Dlaczego niby miasto miałoby ponosić ich koszty...
Odpowiedzi nie było i nie było kolejnej delegacji do podpisu.

Podpowiedziała mu "Wspólnota"

Przez wiele miesięcy szef rady nie bardzo interesował się wyjazdami szefowej magistratu. Ale te ostatnie sesje... I jeszcze ten artykuł w samorządowym piśmie "Wspólnota"... - Napisali o czynnościach związanych z prawem pracy i dotyczących prezydentów i burmistrzów - opowiada szef rady. - Chodziło głównie o koniec kadencji, ale nie tylko. I potwierdziło się, że to ja powinien podpisywać delegacje prezydent.
Przewodniczący samorządu powołuje się na przepisy, które mówią, że "pracodawcą" dla szefa urzędu jest rada lub w pewnych kwestiach przewodniczący rady. Jeśli podjęto uchwałę w tej sprawie. - A u nas uchwała taka jest - podkreśla Domaszewicz.
Zażądał więc wyjaśnień i informacji od skarbnik miejskiej, ile razy prezydent wyjeżdżała służbowo przez te ponad 10 miesięcy i ile wydano na to pieniędzy. - Zawiadomiłem też komisję rewizyjną rady i rozważam wystąpienie do prokuratury - mówi samorządowiec.

A może to zemsta?

W magistracie twierdzą, że nie chodzi o delegacje, ale o kampanię wyborczą S. Domaszewicza. - Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym przewodniczący rady jest odpowiedzialny za organizowanie pracy rady i nie posiada żadnych uprawnień do kontrolowania wyjazdów służbowych prezydenta - mówi rzecznik prezydent Aleksander Dziącko. I komentuje, że szef rady z pilnowaniem porządku w radzie sobie nie radzi. A to nie zwołuje komisji, a to robi przerwy w obradach...
Pojawiły się też plotki, że delegacje to mała zemsta S. Domaszewicza. Za to, że prezydent Ronowicz nie chciała zapłacić za odstrzał dziczka, którego radni zjedli na jednym ze szkoleń...
- Ta sprawa nie ma nic wspólnego z tym rachunkiem czy też wyborami - zapewnia Domaszewicz. - Chodzi o przepisy.

Przepisy są jasne

Zamieszanie z delegacjami byłoby nawet śmieszne, gdyby nie informacje z Regionalnej Izby Obrachunkowej. - Artykuł 4 Ustawy o pracownikach samorządowych wskazuje jednoznacznie, że to rada wykonuje czynności wynikające z prawa pracy wobec prezydent - mówi zastępca prezesa RIO Ryszard Zajączkowski. - Albo upoważniony w uchwale przewodniczący rady, nie może on jednak wyznaczać wynagrodzenia prezydent.
Co oznacza wprost, że tylko przewodniczący mógł pospisywać te delegacje. Kto tymczasem to robił? - Z upoważnienia prezydent wiceprezydent Maciej Kozłowski - odpowiada A. Dziącko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska