Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politolodzy: To będzie najostrzejsza kampania wyborcza w historii Polski

Joanna Grabarczyk
Joanna Grabarczyk
Kampania ma być ostra. Bo i stawka wysoka
Kampania ma być ostra. Bo i stawka wysoka Fot. Robert Woźniak/PAP Karol Zienkiewicz/Tomasz Czachorowski
Oficjalne kampania wyborcza stała się faktem. Prezydent Andrzej Duda wskazał jako termin wyborów 15 października 2023 r. Chociaż formalnie kampania dopiero co się zaczęła, zacięta walka o elektorat trwa w mediach już od dawna. Politolodzy, których portal i.pl zapytał o zdanie, nie mają wątpliwości, że w nadchodzących trzech miesiącach będziemy świadkami najostrzejszej kampanii po roku 1989. Zgodnie wskazują też, jakie tematy będą dominować w debacie publicznej i wyjaśniają, jaki wpływ na przedwyborczy przekaz będzie mieć napięta sytuacja międzynarodowa.

Prof. Piotr Pawełczyk, Kierownik Zakładu Marketingu Politycznego i Socjotechniki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Uważam, że tematy, które będą dominować w kampanii wyborczej już po oficjalnym ogłoszeniu, nie będą różne od tych, które pojawiały się w przestrzeni publicznej do tej pory. Należy pamiętać o tym, że kampania wyborcza charakteryzuje się tym, że podczas jej trwania pojawia się wiele wątków kontekstowych, szczególnie jeśli mamy do czynienia z jakąś dynamiczną sytuacją. Przykładem może być to, co dzieje się na granicy Polski i Białorusi. Opieszałość władz w reagowaniu na incydent ze śmigłowcami z pewnością przyczyni się do ataków na władzę i wyciągania im podobnych incydentów z przeszłości.

Ciekawym jest, w jakim stopniu będą funkcjonować takie tematy, które ożywają co jakiś czas? Tu jednak znowu wiele zależy od kontekstu. Za przykład weźmy temat uchodźców czy migrantów. Wystarczy jedno poważniejsze wydarzenie z udziałem migrantów – ono nawet nie musi mieć miejsca w Polsce, wystarczy, by zaistniało gdzieś na Zachodzie – a wątek ten pojawi się i w polskiej debacie publicznej, zwłaszcza jeśli mielibyśmy mieć referendum w sprawie paktu migracyjnego. Konsekwencje migracji i konsekwencje kulturowe na pewno nie przejdą w mediach niezauważone.

Kolejną kwestią będzie inflacja i drożyzna. Ta pierwsza w tej chwili spada. Prawdopodobnie do października ta inflacja stanie się jednocyfrowa, co rzeczywiście zapowiadał rząd. To będzie oczywiście działać na korzyść władzy, która wykorzysta narrację o skutecznej polityce finansowej NBP, jaka pozwoliła opanować niekorzystne zjawiska. Wystarczy jednak, że stanie się coś takiego, że ta inflacja nie spadnie i pozostanie powyżej poziomu 10% - wtedy będzie to istotny temat dla marketingu politycznego.

Nie wiem, czy dyskurs w tej kampanii wyborczej może być jeszcze ostrzejszy niż teraz. Wydaje mi się, że osiągnęliśmy już najwyższy możliwy poziom agresji debaty publicznej. Zaostrzenie może nastąpić, jeśli wrócą sprawy typowo światopoglądowe – jak aborcja czy in vitro. O ile zresztą samo in vitro nie budzi takich namiętności, to aborcja – jak najbardziej. Każdy przypadek kobiety w trudnej sytuacji, jak ostatnio kazus pani Joanny, będzie maksymalnie zaostrzać dyskusję. O inflacji czy drożyźnie można sobie rozmawiać na ostro, ale to sprawy mocno osadzone w światopoglądzie wywołują najsilniejsze emocje. Trudno będzie przebić rozmiarem planowany przez Donalda Tuska Marsz Miliona Serc, natomiast spodziewam się coraz częstszych incydentów polegających na zakłócaniu konferencji prasowych politycznych oponentów – tak, jak ostatnio zrobił to wiceminister Ozdoba. Równocześnie podobne zdarzenia obserwowaliśmy w poprzednich kampaniach: wówczas to zwykli ludzie zaczepiali jakiegoś polityka, który prowadził swoje działania kampanijne i uprawiali taką małą dywersję, mały sabotaż tych jego wystąpień. Kolejnym etapem będzie walka na spoty wyborcze. Tak się dziwnie składa, że z kampanii wyborczych wyborcy najbardziej zapamiętują spoty negatywne. Fachowcy twierdzą, że to nie one najlepiej wpływają na wynik kampanii, ale są jednak najlepiej zapamiętywane. Realia techniczne są też takie, że politykom można wyciągać rzeczy sprzed lat i pokazywać, jak obszedł się z nimi czas – na przykład czy założenia okazały się błędne, kalkulacje polityczne nietrafione, a osoby niegdyś występujące u boku polityków – niegodne zaufania.

dr Sergiusz Trzeciak, ekspert ds. marketingu politycznego

Na pewno można spodziewać się zaostrzenia kampanii. Trudno jednak teraz jeszcze przewidzieć, jakie tematy będą w niej funkcjonować. Każda kampania wyborcza opiera się o dwie osie: kwestie ideologiczne oraz propozycje polityki społeczno-ekonomicznej. Przykładowy temat z obszaru ideologicznego to kwestia bezpieczeństwa w kontekście imigrantów. Przykład propozycji społeczno-ekonomicznych to natomiast wszelkie kwestie obietnic wyborczych, jak choćby transferów społecznych.

To, że jakiś temat pojawia się w kampanii, to zawsze wypadkowa kilku warunków. Po pierwsze, temat kampanijny musi wzbudzać emocje i być istotny z punktu widzenia wyborcy. Po drugie – by jakaś dyskusja zafunkcjonowała, musi być wiarygodna – ten, kto temat podnosi, musi być wiarygodny, gdy o nim mówi. Przykładowo jeśli chodzi o transfery społeczne, to PiS jest bardziej wiarygodny niż Platforma Obywatelska, bo wprowadziła już 500+ i trzynastą emeryturę. Trzeci czynnik, który przesądza o tym, czy temat chwyci, to kwestia odróżnienia się od konkurencji. Tu Platforma Obywatelska ma pewną trudność, bo jeżeli zacznie licytować się na obietnice wyborcze dotyczące transferów socjalnych, to jest to rzecz mało wyróżniająca ją od Prawa i Sprawiedliwości. Z tym wyróżnieniem się największy jednak problem będą miały pozostałe, mniejsze środowiska, a to ze względu na mocne spolaryzowanie polskiego społeczeństwa. Widać to choćby na przykładzie Polski 2050 Szymona Hołowni. Mam wrażenie, że w tym ugrupowaniu cały czas trwają gorączkowe próby odróżnienia się realnie od Koalicji Obywatelskiej. To spore wyzwanie. Reguła jest taka, że jeśli dwa ugrupowania mają podobne, trudne do odróżnienia propozycje interesujące elektorat, to ten pójdzie za silniejszym.

Ta kampania zdecydowanie będzie dużo intensywniejsza niż te, które wcześniej obserwowaliśmy. Czeka nas o wiele więcej wymian ciosów. Czy możemy spodziewać się tematów-bomb? To od odbioru opinii społecznej zależy, czy dany temat będzie bombą czy kapiszonem.

Niezwykle ważny jest zawsze ostatni tydzień kampanii. Niekiedy bywa on rozstrzygający. Pamiętajmy zresztą, że to, co dzieje się w kampanii wyborczej, nie zależy w 100% od naszej polityki krajowej. Popatrzmy chociaż na wojnę na Ukrainie – jeśli tam stan spraw będzie niezmienny, nie wpłynie to bardziej niż teraz na przekaz kampanijny. Ale jeśli wydarzy się tam coś poważnego, raczej nie przejdzie bez echa.

Na pewno poruszany będzie temat drożyzny, bo to jest coś, co wzbudza emocje odbiorców. Tu narracje już się rozjeżdżają, bo PiS mówi o „putinflacji”, a Koalicja Obywatelska grzmi, że to wina rozdawnictwa i dodruku pieniędzy na transfery socjalne. Te dwie narracje będą się ścierać.

Prof. Kazimierz Kik, Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach

W nadchodzącej kampanii dominować będą trzy tematy. Chociaż na razie wydają się znajdować gdzieś na zapleczu, prędzej czy później wyjdą na wierzch – a już na pewno we wrześniu.

Pierwszym tematem będzie wojna na Ukrainie i ewentualne konsekwencje tej wojny dla Polski i dla Polaków. Nasilanie się prowokacji ze strony Rosji i Białorusi wydaje się być obliczone na zmiękczenie Polaków i stworzenie wśród nich poczucia zagrożenia. Na tę narrację łapią się też rządzący. Jawne komunikowanie o tym, że będziemy mieć największą armię w Europie i najwięcej sprzętu bojowego, połączone z wydawaniem ogromnych środków budżetowych i pozabudżetowych na te cele i zadłużaniem się na rzecz zbrojeń na kolejne lata, nie bierze pod uwagę socjologicznego odbioru tych przekazów przez Polaków. Do wyborców dojdzie w końcu, że ci, którzy najwyżej skaczą, najszybciej łamią nogi, czyli w przypadku konfliktu zbrojnego – ci, co mają najwięcej broni, giną pierwsi, bo to na nich koncentruje się główne uderzenie wroga.

Drugi temat będzie dotyczyć domowych budżetów. Większość Polaków to osoby niezbyt uposażone ekonomicznie. Cała epoka neoliberalnej globalizacji doprowadziła w Europie (ale i na świecie) do zwiększenia nierówności ekonomicznych. Rzecz jasna, są one ukrywane. Chociaż dajemy ludziom 800 złotych, inflacja zabiera nam tak naprawdę dużo więcej. To pogorszenie sytuacji ekonomicznej będzie zauważalne jesienią, gdy Polacy wrócą z wakacji. Będą mieć jeszcze w pamięci rachunki za hotele, obiady w restauracjach i nie uda zakryć się tego obietnicami kolejnych transferów społecznych. Polacy po prostu będą ubożsi wskutek inflacji, dlatego drożyzna to będzie temat numer dwa. Łączy się to z pierwszym tematem – jeśli tyle środków idzie na nasze zbrojenia, a minister czy premier, ubrany na zielono, pozuje na tle czołgów, to już nie będzie u Polaków budziło poczucia bezpieczeństwa. Ten przekaz jesienią chybi.

Po trzecie – kolejnym tematem kampanii będzie pogłębienie się polaryzacji politycznej. Będzie rzeczą oczywistą, że ta polaryzacja doprowadzi do ogromnego wewnętrznego skłócenia Polaków. Wystarczy popatrzeć, jak już wygląda atmosfera walki wyborczej. Jeszcze nie ma wyborów, a co mamy? Wzajemne ubliżanie i ostrzeganie się: „zamkniemy!”, „aresztujemy!”, „osądzimy!”. W kampanii wyborczej to się jeszcze zaostrzy. Tymczasem nie ma nic ważniejszego dla państwa i dla rządu niż budowanie wspólnoty Polaków.

Jak ta walka będzie wyglądała w kampanii? Będą dwie wrogie, nienawidzące się sfory, atakujące się na wszelkie możliwe sposoby. W moim przekonaniu doprowadzi to do zmniejszenia frekwencji wyborczej, bo tylko ci, którzy naprawdę nienawidzą, mogą opowiadać się zdecydowanie po którejś ze stron i wchodzić do walki. Ci, którzy chcieliby, żeby Polacy byli zjednoczeni i by stanowili wspólnotę, nie zechcą uczestniczyć w wyborach. To poprowadzi do pogorszenia jakości demokracji w Polsce oraz do spadku zaufania wobec rządzących. Wybory, praktycznie rzecz biorąc, niczego nie rozwiążą, ponieważ w tych wyborach nie chodzi o wartości programowe, tylko o pokonanie przeciwnika. Nie chodzi już o zarysowanie konstruktywnej wizji rozwoju i rozwiązania problemów gospodarki polskiej czy o ulepszenie polityki socjalnej, tylko o realizację partyjnych interesów i zwycięstwo za wszelką cenę. Dlatego moim zdaniem po wakacjach będzie zupełnie inna atmosfera społeczna, jeszcze bardziej spolaryzowana.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

lena

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Politolodzy: To będzie najostrzejsza kampania wyborcza w historii Polski - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska