Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomnik Chrystusa Króla? To się opłaca...

Dariusz Chajewski Czesław Wachnik 68 324 88 29 [email protected]
36 metrów mierzy figura Chrystusa Króla razem z koroną. 440 ton waży cała konstrukcja
36 metrów mierzy figura Chrystusa Króla razem z koroną. 440 ton waży cała konstrukcja Mariusz Kapała
Czy pomnik Chrystusa Króla to maszynka do zarabiania pieniędzy? Wiernym takie określenie się nie podoba.

"Pomnik Chrystusa Króla to maszynka do zarabiania pieniędzy" - taką wypowiedź burmistrza Świebodzina Dariusza Bekisza opublikowaliśmy w sobotę. Z takim określeniem nie zgadza się pani Wiesława, którą w poniedziałek spotkaliśmy na ławeczce przed świebodzińskim ratuszem: - Ja często chodzę do Chrystusa, by doładować się duchowo. Tak myśli większość naszych mieszkańców. Pewnie także przyjezdnych - mówi zdecydowanie mieszkanka.

- Każdy odczuwa to po swojemu, trochę inaczej. Wydaje się, że pomnik jest głównie po to, by tam pójść, pożalić się na naszą szarą rzeczywistość, pomodlić się - do rozmowy przyłączyła się pani Halina. - Pamiętajmy, że w ostatnich latach kataklizmy omijają nasze miasto. To zasługa Chrystusa.
We wtorek burmistrz Bekisz nieco złagodził swoją wypowiedź. - Maszynka to pewnie niezbyt dobre określenie... Bezsporne jest jednak, że przyjeżdżają do nas turyści i pielgrzymi, którzy pieniądze zostawiają. Przybyło też miejsc pracy w handlu, gastronomii czy w hotelach - podkreśla burmistrz.
Kinga Obst jest bardzo zadowolona, że to właśnie w Świebodzinie zbudowano pomnik.
- To, że miasto jest bardziej znane czy sławne, to jakby sprawa drugorzędna. Najważniejsze, że ludzie stali się bardziej wierzący, co widać szczególnie w każdą niedzielę, kiedy to do Świebodzina przyjeżdżają tysiące pielgrzymów.

Na gospodarcze znacznie pomnika Chrystusa Króla zwraca uwagę Tomasz Olesiak, przewodniczący rady miejskiej. - Od chwili, gdy figura pojawiła się na rogatkach miasta, zmieniło się wiele. Staliśmy się znani a może nawet sławni. To też nie jest przypadkowe, że w holu Tesco powstała restauracja. Klientami są tam najczęściej turyści i pielgrzymi - tłumaczy przewodniczący.
Kompletne wymieszanie sacrum z profanum irytuje nawet umiarkowanie religijnych Polaków. W końcu chodzi o duchowego patrona miasta, czy też rzeczywiście o "maszynkę do zarabiania pieniędzy"? O to, czy takie pomieszanie znaczeń i ról nie budzi wątpliwości duchownych, zapytaliśmy rzecznika kurii zielonogórsko-gorzowskiej Andrzeja Sapiehę.
- Jeśli chodzi o dyskusje z miastem na ten temat, z pewnością nie będziemy dialogu prowadzili za pośrednictwem mediów - usłyszeliśmy.

Lubuska Organizacja Turystyczna gigantycznego Chrystusa ma w programie każdej podróży studyjnej, niezależnie, czy dla zagranicznych dziennikarzy, czy turystycznych operatorów. Ba, sami chcą to dziwo zobaczyć, gdyż wiele o nim słyszeli. Dla tych drugich interesująca jest przede wszystkim liczba turystów, których przyciąga.
- Na początku wydawało nam się, że nie ma chemii między duchownymi i samorządem - mówi prezes Jadwiga Błoch. - Samorząd zauważył jednak potencjał tego przedsięwzięcia. Widzę jakiś parking, drogi dojazdowe. Przydałaby się jakaś restauracja, sklep z pamiątkami. Takimi z całego województwa. Czyli samorząd ma jeszcze wiele do zrobienia, aby można było mówić o tzw. produkcie turystycznym.
Zgodnie z definicją "produkt turystyczny" to może być obiekt, gdzie występuje jedna, główna atrakcja, której mogą towarzyszyć dodatkowe usługi lub inne produkty. Ma charakter... punktowy. W Polsce przykładem może być dąb Bartek, czy też zamek krzyżacki w Malborku... lub pomnik Chrystusa.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska