Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomniki smoleńskie. Józef Henryk Heliński i tablica z podobizną Lecha Kaczyńskiego [ZDJĘCIA]

Anita Czupryn
Wizerunek Lecha Kaczyńskiego na najnowszej tablicy pamięci odsłoniętej w niedzielę mało przypomina prezydenta
Wizerunek Lecha Kaczyńskiego na najnowszej tablicy pamięci odsłoniętej w niedzielę mało przypomina prezydenta Fot. Michał Dyjuk
Przy okazji 6. rocznicy katastrofy smoleńskiej rozgorzała dyskusja o pomnikach, tablicach ku czci, płaskorzeźbach. Na poważnie i na wesoło. Internet zalewają memy a artyści zgrzytają zębami.

W ostatnią niedzielę w Warszawie odsłonięto dwie tablice poświęcone pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego: przed warszawskim ratuszem i na ścianie Pałacu Prezydenckiego. Zresztą, żeby ją tam umieścić, trzeba było podnieść tablicę poświęconą Fryderykowi Chopinowi. Jednak z obu tych płaskorzeźb, jakie widnieją na tablicach, podobieństwa do prezydenta Kaczyńskiego trudno się dopatrzyć. Dostało się zwłaszcza tablicy umieszczonej na dziedzińcu przed stołecznym ratuszem. Pierwsi oczywiście zareagowali internauci. - Czy to Ryszard Czarnecki? - żartowano. Do tablicy odniósł się sam jej autor, 70-letni Józef Henryk Heliński, architekt i konstruktor (jest autorem projektu przebudowy pawilonów przy alei Jana Pawła II w Warszawie), który w rozmowie z dziennikarką Metra Warszawa stwierdził, że udało się całkiem OK, projekt jest w porządku i nie ma się czego wstydzić, a on sam projekt wykonał w czynie społecznym. Przyznał jednak, że rzeźbiarzem nie jest, studia kończył w późnym wieku, rzeźbę miał na studiach przez dwa semestry, a dokształcał się w pracowni artystycznej.

Ale sami artyści też nie pozostawiają suchej nitki na tych dziełach.

- To zostało po prostu źle wyrzeźbione - mówi rzeźbiarka Krystyna Pieńkos. - Stąd też pozostawia wiele wątpliwości, kto faktycznie znalazł się na tym portrecie. Dla mnie to oznaka brawury, arogancji i daleko idący brak dystansu artysty do swojego dzieła - dodaje.

Wtóruje jej artystka, designerka Bożena Schabikowska: - Na tej tablicy tak naprawdę Lech Kaczyński jest podobny do nikogo, bo takiego układu czaszki nie ma żaden człowiek. Autor tej tablicy nie ma świadomości anatomii, widać podstawowe braki wykształcenia rzeźbiarskiego. Niestety, to dotyczy też wielu innych pomników w Polsce, zarówno pary prezydenckiej, czy papieża Jana Pawła II. Wyrzeźbione twarze nie zdradzają cech podobieństwa, często właśnie nie spełniają wymogów anatomicznych. Ale to tylko pierwsza warstwa, bo prócz znajomości anatomii, prócz wymaganego podobieństwa powinien być też zawarty artystyczny smak, estetyka. Wiele z pomników, jakie znamy w Polsce tego nie ma - mówi designerka.

Pomniki smoleńskie
Tablice pamiątkowe Lecha Kaczyńskiego nie były jedynymi, jakie w niedzielę 10 kwietnia odsłonięto w Warszawie. Prócz innych tablic upamiętniających ofiary katastrofy smoleńskiej, powstały też instalacje ze zdjęciami wszystkich ofiar, z wyeksponowanym portretem pary prezydenckiej. Lech Kaczyński z małżonką oraz inni pracownicy jego kancelarii mają też swoją tablicę w kaplicy Pałacu Prezydenckiego, czy w Muzeum Powstania Warszawskiego. W Sejmie są tablice poświęcone pamięci parlamentarzystów, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Od lat też toczą się też dyskusje zarówno na temat miejsca jak i formy pomnika, który upamiętniałby ofiary katastrofy w stolicy. Jednym z pomysłów był pomnik światła przed Pałacem Prezydenckim. Spór podzielił rodziny ofiar - część chce, aby pomnik stanął przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. Władze miasta nie zgadzają się na taką lokalizację, bo nie zgadza się na nią konserwator zabytków. Powód? Krakowskie Przedmieście to układ już zamknięty, żaden kolejny pomnik tam powstać nie może. Z tego też powodu przecież nie stanął pomnik Jana Pawła II autorstwa Igora Mitoraja.

Przypomnijmy, że miasto wyraziło już zgodę na postawienie pomnika ofiarom smoleńskim, na rogu ulic Trębackiej i Focha. Część rodzin ofiar katastrofy zaaprobowało ten pomysł. Co z tego, kiedy prace nad budową nie ruszyły, bo są roszczenia właścicieli do tego terenu.

W całej Polsce od 2010 roku powstało już kilkaset pomników i tablic upamiętniających smoleńską tragedię - powstała nawet strona na Wikipedii zbierająca wszystkie te dane. W rzeczywistości jednak nie ma dziś osoby w Polsce, która policzyłaby dokładnie, ile ich jest. Ale ich stawianiu zwykle towarzyszyły dyskusje, spory, a nawet małe, lokalne wojny. Zgodę na postawienie pomnika zwykle wydają władze miast, samorządy, ale jeśli chodzi o tablice ku czci - wieszane są bez pozwoleń. Częstym motywem jest samolot, są obeliski, przy pomnikach sadzi się dęby (albo brzozy).
Zupełnie kuriozalnym pomysłem było ustawienie pokracznego tupolewa pomalowanego na narodowe, biało-czerwone barwy w sanktuarium Bolesnej Królowej Polski w Kałkowie (Świętokrzyskie). Samo sanktuarium zresztą upstrzone jest kiczowatymi rzeźbami, pamiątkowymi tablicami, koszmarną wieżą - Golgotą Narodu Polskiego, ale to właśnie samolot jest tym obiektem, który stanowi główną atrakcją dla zwiedzających. W oknach samolotu widnieją zdjęcia uśmiechniętych pasażerów feralnego lotu: jest para prezydencka, Anna Walentynowicz, Janusz Kurtyka, Przemysław Gosiewski, Ryszard Kaczorowski.

- Kiedy po raz pierwszy ujrzałam tę „rzeźbę”, byłam przekonana, że to niesmaczny żart. Kolokwialnie mówiąc, że ktoś sobie robi jaja. Gdzie szacunek do śmierci, do ludzi, którzy zginęli? Ta forma jest straszna, ociera się o kicz - mówi artystka Bożena Schabikowska.

Najczęstsze wizje artystów, którzy zgłaszali swoje prace na konkursy pomników upamiętniających ofiary katastrofy smoleńskiej to jak nie samolot w błocie, to fragmenty tupolewa, czy rozerwany samolot, złamane skrzydła, brzozy, krzyże i orły.

- Mecenasami rzeźbiarzy zawsze było państwo i kościół. Dziś coraz częściej można odnieść wrażenie, że kościoły mają „swoich” artystów, a to, co powstaje w przestrzeniach polskich, zgodne jest z zasadą: Wolność w swoim domku, możemy, to stawiamy. A przecież nie brakuje w Polsce artystów utalentowanych, ale z ich talentu rzadko się korzysta - uważa rzeźbiarka Krystyna Pieńkos. I dodaje: - Zwłaszcza ostatnio. Jest też inna sprawa: często to inwestor decyduje, jak ma dzieło wyglądać, a nie artysta. Bywa więc, że rzeźbiarz, chcąc zarobić zgadza się na pomysły inwestora. Efekty bywają niestety koszmarne.

- Na tej linii też zwykle są spory i częste przepychanki - mówi Bożena Schabikowska, przypominając powstawanie słynnego, największego pomnika Jezusa w Świebodzinie. Autor wycofał swoje nazwisko, bo nie chciał się zgodzić na to, co proponował inwestor. - I mnie to nie dziwi. Ale za to mamy dziś Jezusa, z mało ludzką, sztywną twarzą. Ostatnio coraz częściej mam wrażenie, że pomniki, jakie powstają w Polsce, wykonują osoby, które nie mają dobrego wykształcenia. Wyraźnie brakuje im talentu. Stąd też mało jest w przestrzeni publicznej rzeźb, którymi moglibyśmy się pochwalić. Pomniki o niepodobnych do nikogo twarzach, często nadęte, stwarzające dystans. Oczywiście, że należy oddać szacunek osobom, którym stawiamy pomniki. Ale to tworzenie dystansu sprawia, że stają się one jeszcze bardziej napompowane, koturnowe, nieprawdziwe - mówi artystka. Jej zdaniem, w Polsce sztuka zwykle jest daleko od człowieka, stąd też tak podoba jej się idea pomników ławeczek.

Pomniki - ławeczki
To też jeden z trendów popularnych w Polsce. Najczęściej swoje pomniki z ławeczkami mają artyści: poeci, pisarze, muzycy, czy autorzy piosenek. I tak, dla przykładu, swój pomnik z ławeczką ma Agnieszka Osiecka na Saskiej Kępie w Warszawie, Julian Tuwim w Łodzi, czy Czesław Niemen w Świebodzinie. Trochę wyłamuje się z tego trendu Józef Piłsudski, który ma swoją ławeczkę w Sulejówku.

- Idea pomników- ławeczek zawiera w sobie interakcję sztuki ze zwykłym człowiekiem. Te rzeźby naprawdę są bliżej ludzi, na ławeczce można usiąść, zrobić sobie zdjęcie z artystą. Choć jeśli chodzi o ich wykonanie, to znów można mieć wiele zastrzeżeń - mówi Bożena Schabikowska.

- Stawiając ławeczki ludziom kultury, pisarzom i artystom, niejako sprawiamy, że stają się nam równi. Ale tych ławeczek jest za dużo - mówi Krystyna Pieńkos.
Bożena Schabikowska zastanawia się, czy ta fala pomników ku czci nie bierze się stąd, że my Polacy sami jesteśmy nazbyt nadęci. - Dlatego tak podobają mi się krasnale we Wrocławiu. Są śmieszne, zabawne, zmniejszają dystans - mówi artystka.

Pomnikowa papieżomania
Jednak najpopularniejszym chyba pomnikiem w Polsce jest pomnik papieża Jana Pawła II. Podobizna papieża znajduje się chyba w każdej parafii, a jeśli jeszcze jej tam nie ma, to z pewnością pomnik stanie niebawem. Są artyści, którzy można rzec - specjalizują się w pomnikach Jana Pawła II - np. krakowski rzeźbiarz, profesor Czesław Dźwigaj jest autorem blisko setki pomników papieża. Niestety, tu również, prócz dzieł znakomitych i wybitnych, jak np. pomnik Jana Pawła II w Kaliszu - okazały, ponad trzymetrowy posąg przedstawiający papieża pochylonego nad dziewczynką autorstwa profesora Jana Kucza z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, zdarzają się koszmary. - Pomnik w Kaliszu to chlubny wyjątek, wspaniałe dzieło - mówi Krystyna Pieńkos.

No, ale pomnik ten stanął jeszcze przed „papieską pomnikomanią”, odpowiednio podgrzewaną przez samych proboszczów, jaka nastąpiła w Polsce po śmierci papieża. Jan Paweł II w Kaliszu powstał w 1999 roku, na pamiątkę wizyty Ojca Świętego w tym mieście w 1997 roku, gdy odwiedził bazylikę kolegiacką Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i jest uznawany za najlepszy z pomników Jana Pawła II. Ale w gruncie rzeczy o niewielu pomnikach Ojca świętego da się tak powiedzieć. Internet pęka od zdjęć posągów papieża, którego przedstawienie nie tylko jest niegodne, ale wręcz mu urąga.

Są śmieszne i straszne zarazem, dorobiły się też nieoficjalnych nazw, jak „papież z ptakiem”, „papież-terminator”, „papież-podglądacz”, „papież przyczajony”, „papież -gigant”, „papież-Pudzian”, czy też „papież udający Hankę Bielicką”. Trudno zrozumieć, co było źródłem inspiracji twórców tych koszmarów. Najczęściej jednak postać na cokole kompletnie nie jest podobna do papieża Jana Pawła II, a proporcje są zaburzone.

Od niedawna też w Polsce zauważalnym trendem jest stawianie pomników żołnierzom wyklętym. I tu znów - każdy region Polski stara się, aby na swoim terenie uwiecznić własnego „niezłomnego”, co zresztą wielokrotnie doprowadza do kolejnych sporów, czy ten i ów na pomnik zasługuje.

Z pewnością na wyróżnienie za to zasługuje pomnik ku czci rotmistrza Pileckiego, jaki powstał we Wrocławiu i jest dziełem znakomitego artysty Jerzego Kaliny. To zresztą nie jest pierwszy pomnik Kaliny we Wrocławiu, jego autorstwa jest też pomnik Anonimowego Przechodnia przy ulicach Świdnickiej i Piłsudskiego.

Monument poświęcony rotmistrzowi Pileckiemu to forma 3,5 metrowej czarnej obrączki, która nawiązuje do patriotycznej biżuterii noszonej w czasach Polski pod zaborami w XIX wieku. To właśnie tego rodzaju biżuteria była wtedy sposobem na pokazywaniu patriotyzmu. Wewnątrz obrączki znalazło się zdanie z „Listu do Różańskiego”, jaki Pilecki napisał w 1947 roku: „Bo choćby mi przyszło postradać me życie - Tak wolę - niż żyć, a mieć w sercu ranę”.

Ale pomniki, podobnie jak tablice ku czci to tylko jeden z elementów publicznej przestrzeni. - A ona w Polsce też pozostawia wiele do życzenia - ocenia artystka Bożena Schabikowska. Kiedy wjeżdża się do polskich miast, najczęściej straszą bannery, bilboardy, czy reklamowe tablice lokalnych firemek, które zajmują się wyklejaniem literek.

- Nikt się nie zastanawia, że takie reklamy po prostu nie działają. No, bo ile razy przejeżdżając, spisaliśmy z takiej tablicy numer telefonu? - mówi designerka. Dodaje, że za granicą odczuwa ulgę: w innych krajach publiczna przestrzeń sprawia wrażenie uporządkowanej, przyjemnie dopasowanej do architektury, wygodnej, a co najważniejsze - nie krzyczy napisami i nie straszy bezguściem. Nie brudzi krajobrazu. - Wspaniałe dzieła powstają na artystycznych uczelniach. Artyści powinni apelować o to, aby publiczna przestrzeń nie była zawłaszczana przez ludzi o małym talencie - uważa Bożena Schabikowska.

Na szczęście w Polsce zaczynają się ruchy czyszczenia tego zabrudzonego krajobrazu. Co w zamian? Artyści mówią, że pod względem projektowym Polska jest ugorem do zagospodarowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pomniki smoleńskie. Józef Henryk Heliński i tablica z podobizną Lecha Kaczyńskiego [ZDJĘCIA] - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska