[galeria_glowna]
Wśród uczestników wyróżniali się harcerze ze szczepu ZHP "Płomienie" ze Szkoły Podstawowej nr 2. Na czele kolumny umundurowanych druhów raźno maszerował Jakub Kaniuk z ogromnym słoneczkiem. - To nasz totem, bo jesteśmy z zastępu Słoneczna Gromada - mówił.
Po dwóch godzinach piechurzy dotarli do wsi Gorzyca. Pokonali siedem kilometrów, co mocno zmęczyło Nicolę Rybczyńską. Na finiszu mówiła, że to była jej najdłuższa wędrówka w życiu. Piechurzy szybko odzyskali jednak siły. Być może za sprawą wyśmienitej grochówki i wypieków miejscowych gospodyń.
- Przygotowałyśmy dla gości szarlotkę, sernik i wiele innych pyszności mówiła Barbara Kozdrowska z Gorzycy.
Trasa rowerowa była dwa razy dłuższa. Rowerzyści jednak nie narzekali. Zaznaczali, że jadąc do Gorzycy zwiedzili najbardziej malownicze zakątki Ziemi Międzyrzeckiej.
Harce na mecie
Metą było pole biwakowe Maya nad Obrą, gdzie odbył się piknik. Uczestnicy rajdu brali udział w rozmaitych konkursach sprawnościowych, grali w siatkówkę. Niektórych zaciekawił pobliski pałac, remontowany od kilku lat przez właścicieli biwakowiska. To dawna siedziba rodu von Kalckreuth, skoligaconego ze znanymi w całej Wielkopolsce rodami Unruhów, Dziembowski, Bronikowskich.
To był kolejny rajd charytatywny, zorganizowany przez międzyrzeckich społeczników. - Dochód przeznaczymy na stypendia dla uzdolnionych uczniów i studentów z niezamożnych rodzin - zapowiada Lidia Woźniak, przewodnicząca stowarzyszenia Wspieramy Młode Talenty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?