Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Popularni jak gwiazdy

AGNIESZKA MOSKALUK 722 57 72 [email protected]
Zdziwili się, kiedy niemal dwa lata temu poprosiliśmy ich, by promowali nowo powstający ,,Głos Gorzowa’’. Zdziwili, ale tylko trochę. - Pomyślałam, że skoro mieszkam tu tyle lat i wszyscy mnie znają, to czemu nie? - opowiada najsławniejsza gorzowska woźna Helena Jabłońska.

,,Jesteśmy z Gorzowa’’ - mówili z plakatu uśmiechnięci: Helena Jabłońska, wieloletnia woźna z I LO przy ul. Puszkina, złoty medalista olimpijski Tomasz Kucharski, właściciel najpopularniejszego sklepu z zabawkami Piotr Jakubowski, zwany przez wszystkich Panem Kaczorkiem oraz młody skater Maciej Grochocki (w pierwszym ,,Głosie’’ pokazaliśmy go jako opiekuna sympatycznej wiewiórki). - Wyglądaliśmy jak zwykła, wielopokoleniowa rodzina. Po prostu normalni mieszkańcy Gorzowa, a nie urzędnicy ze świecznika - wspomina pan Piotr. - Tak. Dzięki temu od początku było wiadomo, że ,,Głos Gorzowa’’ będzie tygodnikiem dla wszystkich - dodaje pani Helena.

Popularni jak gwiazdy

Spotykamy się w poniedziałkowe przedpołudnie. Brakuje tylko Maćka Grochockiego, który przez całe wakacje pracował jako ratownik w Międzyzdrojach (z nim rozmawialiśmy przez telefon). Pani Helena, panowie Piotr i Tomasz witają się jak starzy znajomi, choć przed dwoma laty spędzili ze sobą tylko chwilę, podczas sesji zdjęciowej. Przyznają, że byli zdziwieni, kiedy zaproponowaliśmy im udział w akcji promocyjnej tygodnika. Nie czuli się ,,bardzo ważnymi osobistościami’’. - To było bardzo sympatyczne wyróżnienie, szczególnie, że Gorzów ma wielu doskonałych sportowców, a kajakarstwo nie jest dyscypliną bardzo popularną - mówi skromnie T. Kucharski.
Śmieją się, gdy wspominają zdziwienie znajomych, którzy rozpoznawali ich na porozklejanych po całym mieście plakatach i billboardach. - Nasza historyczka opowiadała mi, że szła z mężem przez miasto, spojrzała na afisz i mówi do niego: o, zobacz jaka ta osoba jest podobna do naszej pani Helenki. A on na to: przecież to jest właśnie pani Helenka! Zasypywano mnie pytaniami, skąd ja się tam wzięłam. Odpowiadałam spokojnie, że skoro mnie wszyscy tu znają, to czemu nie... Zdarzyło się też, że gdy szłam ulicą, jakieś dziewczyny szepnęły za moimi plecami: zobacz, to ta kobieta z billboardu - uśmiecha się pani Helena.
- O mnie mówili: facet z plakatu - wspomina Maciej. - A mój syn na widok wielkiego plakatu koło katedry zaczął krzyczeć na cały głos: taaaataaaa, taaataaaa! - śmieje się T. Kucharski. Bywało, że znajomi doszukiwali się w postaciach z plakatu powiązań rodzinnych. - Pytano mnie, czy pan Tomek nie jest przypadkiem moim synem, tak jesteśmy do siebie podobni - dodaje P. Jakubowski. Wspomina też, że plakat ,,Jesteśmy z Gorzowa’’ pojechał aż do Włocławka: - Kolega z dziecinnych lat, z którym nieraz łobuzowałem, zamieszkał w tym mieście. Zdobył plakat i woził go ze sobą w samochodzie. Tak z sentymentu.

Trzeba żyć pięknie

Te dwa lata sporo zmieniły w ich życiu. Maciej już nie jest skaterem, luźnym chłopakiem na rolkach. Przez rok pracował w Anglii, zbierał doświadczenia, a 1 września rozpoczął pracę w studium medycznym. Jest instruktorem samoobrony. Wierzy, że życie dobrze mu się ułoży. Pani Helena przeszła na emeryturę. Przyznaje, że kosztowało ją to wiele smutku i łez. - Trudno żyć bez szkoły, nauczycieli, którzy co rano najpierw pojawiali się w kuchni, a dopiero potem w pokoju nauczycielskim. A przede wszystkim trudno żyć bez młodzieży i tego jej charakterystycznego hałasu - przyznaje. Dodaje, że codziennie obchodzi szkołę dookoła, by sprawdzić, czy wszystko w porządku. A jak jest jej bardzo smutno, idzie w odwiedziny do Puszkina i od razu robi się trochę lżej na sercu. P. Jakubowski rozwija interes. Sklep się powiększył, klientów Kaczorka przybywa, choć dookoła coraz większa konkurencja. Z każdym dniem pan Piotr coraz bardziej smakuje życie. Nie pije, nie pali, nie je mięsa, ale jeździ na rowerze. Stara się jak najwięcej czasu spędzać z wnukami, dostrzegać piękno drobiazgów. - Po co się spieszyć, denerwować? Przez te dwa lata na rowerze przejechałem 15 tys. km, a samochodem tylko 12 tys. Teraz mam fajne, piękne życie - mówi z uśmiechem.
T. Kucharski, który specjalnie dla czytelników pierwszego ,,Głosu’’ ugotował wołowinę z warzywami, został później ,,odkryty’’ jako Kucharz przez media ogólnopolskie. - Taką samą wołowinę gotowałem w telewizyjnej ,,Kuchni z Okrasą’’ - mówi. W tym czasie odniósł jednak przede wszystkim drugi ,,największy życiowy sukces’’ - zdobył kolejne olimpijskie złoto. Kilka miesięcy temu doznał kontuzji, ale nawet w tym potrafi dostrzec pozytywy. - Wreszcie mam czas dla rodziny i synka. Szymek ma już cztery lata i potrzebuje taty. Mamy swoje męskie sprawy. Rozmawiamy o sporcie, jeździmy na wycieczki, gotujemy, bawimy się, kiedy żona jest w pracy. Pokazuję mu świat. Wcześniej pojawiałem się w domu na dwa miesiące, byłem w nim gościem. Teraz zaczynam już powoli trenować, ale wciąż najwięcej czasu poświęcam synowi - opowiada.

Do dwusetnego numeru

- My się zmieniliśmy, ale nasz Gorzów także. Wypiękniał. Stał się bardziej przyjazny. Są lepsze drogi, ładna architektura. Gdyby miasto miało jeszcze więcej serca dla sportu, byłoby wspaniale... Najważniejsze, by wciąż się udoskonalać i zmieniać. Bo jak się nie zmieniasz, stoisz w miejscu - zauważa pan Piotr.
Pani Helena, pan Piotr i pan Tomasz znów stają do wspólnego zdjęcia. Jest wesoło, kiedy otaczają swój plakat. - To co, kolejne spotkanie z okazji dwusetnego numeru ,,GG’’? - żartują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska