TO WŁAŚNIE NASZA PRACA
TO WŁAŚNIE NASZA PRACA
Sprzedawca warczy na klienta, klient obrzuca wyzwiskami kasjera w markecie, lekarz lekceważy pacjenta, pacjent uważa, że wszystko może, a urzędniczka zachowuje się jak księżniczka i opryskliwie traktuje petenta. Za tydzień oddamy im głos. Skąd w nas tyle wrogości? Uprzejmość jest na wagę złota. Dlaczego tak łatwo przychodzi nam w pracy traktowanie drugiego człowieka jak śmiecia? Czekamy na Państwa opinie i historie z życia: [email protected]
Właścicielka hurtowni kwiatów (dane do wiadomości redakcji) do dziś żałuje, że nie zwolniła kierowców dyscyplinarnie. Teraz myśli, że przez to okradają kogoś innego. - Codziennie odbierali od nas bukiety. Sprzedawali kwiaty drożej, o 10-20 groszy na sztuce - opowiada. - Żeby nas okraść, musieli przeklejać ceny rano i po południu, gdy zwracali nam niesprzedany towar. Dziwię się, że im się chciało.
Marek Prędkiewicz z Zielonej Góry, właściciel restauracji Ramzes i zakładu produkcyjnego, uważa, że pracodawcy sami są sobie winni: - Trzeba płacić odpowiednio wysokie pensje i kontrolować. Pracownik musi wiedzieć, że jest pilnowany i ponosi konsekwencje za oszustwo.
Nie chce mówić o swoich stratach i co zrobił ze złodziejami. Daje pracę 50 osobom i od dwóch lat nie wykrył żadnej kradzieży. Od siedmiu wszędzie w firmie ma zamontowane kamery. - Nawet w komórce mogę w każdej chwili zobaczyć, co się dzieje - przyznaje. - Trzeba się trochę wysilić, żeby nie być oszukiwanym.
Czytaj też: Złodziej uratował ochroniarza, który go zatrzymał na gorącym uczynku
- Nie powiem, jaki dokładnie mam system sprawdzania załogi - zastrzega Bruno Kieć z Zielonej Góry, który od 14 lat prowadzi klub "4 Róże dla Lucienne". - Lada dzień zakładam kamery. Wiadomo, że prowadzimy inwentaryzację i każde braki i nadmiar jest podejrzany. Między właścicielami klubów obowiązuje lojalność w przekazywaniu informacji o pracownikach złodziejach. Nie dostają już roboty.
Opowiada, jak jeden z pracowników okradał jego, a przy okazji kumpla, który płacił za te straty z własnej kieszeni, bo był odpowiedzialny za bar. Wynosił alkohol, chipsy... - Okazja czyni złodzieja - komentuje Kieć. - Dlatego trzeba być czujnym, choć w gastronomii trudno udowodnić kradzież.
Z notorycznymi kradzieżami od lat walczy właściciel kilku sklepów spożywczych. - I co, ręce mam ucinać? - wzrusza ramionami. - Założyłem kamery, to przestali wynosić mięso i warzywa. Ale jak kamera uchroni mnie od lewych zwolnień? Wiem, że udają, a ja płacę.
Czytaj całość na: Przeczytaj, jak pracownicy oszukują swoich pracodawców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?