Jak duży jest już głód żużla w Zielonej Górze? Wystarczyło wsiąść do jednego z miejskich autobusów, które wiozły fanów do Centrum Rekreacyjno-Sportowego. Ja jechałem 44.
- Gorzów nie umie walczyć na naszym torze. Może Gollob trochę ogarnia - przekonywał jeden kibic drugiego, a obaj wciśnięci w innych, bo MZK nie rzuciło do akcji przegubowców. Zemsta? Przeoczenie? Nieważne. Wróćmy do dialogu. - Teraz po przebudowie zupełnie się osrają - przytakiwał gość w żółto-biało-zielonym szaliku. Później zeszło na prezydenta Janusza Kubickiego i prezesa klubu Roberta Dowhana. Fani na poczekaniu wymienili zasługi i wpadki, ale ominęło mnie podsumowanie, bo wysiedli obok monopolowego.
A na miejscu hala wypełniona do ostatniego miejsca. Zawodnicy razem, za szkłem sali dla gości specjalnych. Szwedzi Andreas Jonsson, Jonas Davidsson i Greg Hancock przy stoliku z Jaworkiem. Nieco dalej Piotr Protasiewicz, Rafał Dobrucki i trener Maciej Cieślak. Młodzież z Patrykiem Dudkiem osobno. Między nimi cała masa bardziej i mniej wpływowych ludzi z południowej części regionu.
- Żużel to w tym mieście już nie religia, a... fanatyzm - powiedział Jaworek. - Naprawdę ładnie to wygląda na stadionie i tu w hali. Nie mam tego codziennie i kiedy przyjeżdżam jestem pod wrażeniem - dodał. Kiedy stary mistrz pojawił się na scenie trybuny zaczęły skandować: "Maciej Jaworek, Maciej Jaworek"! Pan Maciej stał trochę zgubiony, bo to bardzo skromny człowiek. Niebawem nakładem klubu ma się ukazać książka o żużlowcu pt. "Macieja Jaworka... bonus, zwycięstwo, wykluczenie i upadek" autorstwa Bartosza Łusiaka. Wersja robocza jest już gotowa.
Tymczasem na scenie wszystko toczyło się własnym rytmem. Obejrzeliśmy film o poprzednim sezonie, a później Dowhan podziękował tym, którzy opuścili pokład, wymienił 160 sponsorów i zniknął. Tancerki potańczyły, Grzegorz Halama próbował rozśmieszać aż na scenę w końcu zaczęli wychodzić działacze i zawodnicy. Pochód otworzył legendarny Andrzej Huszcza. "Tomek" pierwszy zajął miejsce na fotelu obok prowadzących imprezę dziennikarzy Canal Plus Piotr Olkowicz i Grzegorz Milko.
Konkretna i rzeczowa deklaracja pojawiła się razem z trenerem Cieślakiem, który bez specjalnych nacisków przyznał, że cel jest jeden: tytuł mistrzowski.
- Spodziewałem się tego. Przecież widziałem na stadionie we Wrocławiu te zorganizowane grupy zielonogórskich fanów - przyznał Cieślak. - Wiem, co oni potrafią. Chciałem po kilku latach "ciszy" zasmakować jeszcze tego "kotła". A przy okazji dowiedzieliśmy się, że decyzja w sprawie treningu w Lesznie zapadnie w sobotę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?