Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Gorzowa nie odwołał na razie dyrektora PUP

Anna Rimke
- Mamy mnóstwo skarg na organizację pracy w urzędzie. Niezadowoleni są zarówno klienci pośredniaka, jak i pracownicy - przyznaje starosta i dlatego chce zmienić szefa Powiatowego Urzędu Pracy.

O tym, co dzieje się w urzędzie pracy i o konflikcie starosty z dyrektorem pośredniaka pisaliśmy wielokrotnie (ostatni raz w "GL" z 27 lutego w "Starosta nie chce dyrektora PUP").

Mimo planów poprawy obsługi bezrobotnych do redakcji wciąż napływają skargi na organizację pracy w pośredniaku. - Przecież to nielogiczne. Wstaję rano, szukam transportu, żeby się dostać na kraniec miasta. A kiedy tam docieram, słyszę, że dziś już nie będę obsłużony, bo skończyły się numerki - skarży się Czytelnik (dane do wiadomości redakcji).

Cały dzień czekania

Mężczyzna opowiada, że nawet osoby, które do pośredniaka przyjeżdżają grubo przed 7.00 i dostają numerki, prawie cały dzień muszą czekać na swoją kolej. - Bo obsługa strasznie się ciągnie. 70 osoba wchodzi około 13.00. A co mają powiedzieć ci z numerkiem powyżej 130? - zastanawia się gorzowianin.

Innych również to irytuje. Bezrobotni twierdzą, że problemem nie jest liczba osób przybywających codziennie do pośredniaka, ale organizacja pracy. - Coraz częściej trafiają skargi na urząd. W mojej ocenie dyrektor źle zarządza pracą i dlatego chcę jego odwołania - tłumaczy Józef Kruczkowski, starosta powiatu gorzowskiego.
Twierdzi, że w ankietach klienci urzędu pracy i jego pracownicy chcą tego samego. - Mało tego, zła atmosfera, jak tam teraz panuje, to również "zasługa" dyrektora - dodaje J. Kruczkowski.

W sprawie odwołania starostwo wysłało pismo do prezydenta Gorzowa. Bo starosta nie może sam zwolnić dyrektora ze stanowiska. - Na razie prezydent nie podjął decyzji. Prosi o wyjaśnienie niektórych zarzutów pod adresem dyrektora - poinformowała nas wczoraj Jolanta Cieśla, rzeczniczka Urzędu Miasta.

Sam dyrektor nie chce komentować sprawy odwołania. Odnosi się za to do skarg bezrobotnych na organizację pracy pośredniaka. - Staramy się wprowadzać kolejne rozwiązania, które mają usprawnić obsługę - tłumaczy dyr. Krzysztof Hurka.

Przypomnijmy, po naciskach starostwa od miesiąca klienci są wpuszczani do budynku o 7.00, a nie - jak wcześniej - dopiero o 7.30, kiedy zaczyna się praca urzędników. Od ubiegłego tygodnia bezrobotni, którzy zgłaszają się na wezwanie, urzędników nie muszą zrywać się przed 6.00, żeby dostać numerek. Każda z takich osób ma zapewnione wejście, bez względu na to, o której dotrze do pośredniaka. Dla tych osób są zarezerwowane numerki. Z kolei ci, którzy przychodzą do urzędu pierwszy raz i zabraknie dla nich numerków, umawiani są na konkretny dzień. - I w tym umówionym terminie są obsłużeni. Bo jest dla nich zarezerwowany numerek - tłumaczy dyr. Hurka. Jego zdaniem oszczędzi to wielu nerwów zarówno bezrobotnym, jak i urzędnikom.

Chętnych znacznie więcej

Dziennie w pośredniaku obsługiwanych jest ponad 250 osób. A chętnych jest często dwa razy więcej. Tylko w styczniu w pośredniaku zarejestrowało się ponad 1,6 tys. osób. W lutym kolejnych 1,2 tys. bezrobotnych. - W takiej sytuacji, kiedy ludzie tracą pracę, na pewno nie uda nam się rozładować zupełnie kolejek - twierdzi K. Hurka.
Teraz w Gorzowie pracy nie ma ponad 6 tys. osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska