Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protasiewicz: Walecznością mógłbym obdzielić kilku młodych zawodników

Szymon Kozica
Piotr Protasiewicz, kapitan SPAR Falubazu Zielona Góra, w niedzielnym meczu w Lesznie wywalczył 10 punktów.
Piotr Protasiewicz, kapitan SPAR Falubazu Zielona Góra, w niedzielnym meczu w Lesznie wywalczył 10 punktów. Tomasz Gawałkiewicz
- Wiedziałem, że ze startem może być różnie. Mając mniej korzystne pole, nastawiłem się bardziej na rozegranie pierwszego łuku. Trochę ryzyka, ale trafiło się idealnie - mówi Piotr Protasiewicz, kapitan SPAR Falubazu Zielona Góra, o ostatnim wyścigu niedzielnego meczu w Lesznie.

Przed biegami nominowanymi SPAR Falubaz przegrywał z Fogo Unią 36:42. Ale finisz w wykonaniu zielonogórzan był kapitalny. 5:1 w XIV wyścigu (Jarosław Hampel przed Aleksandrem Łoktajewem), 5:1 w XV (Hampel przed Protasiewiczem) i zwycięstwo 46:44!

- Można nie prowadzić przez cały mecz i go wygrać. Zauważył pan to w parku maszyn, czy tam nie ma czasu na takie analizy? - pytamy Protasiewicza.
- Tak to się ułożyło. W sporcie do końca trzeba być czujnym i akurat był ten moment w połowie meczu, że straciliśmy dystans, jeśli chodzi o jazdę, o szybkość. Jednak te korekty na koniec... No, supertaktyka. Trzeba to naprawdę oddać trenerowi, bo ustawił biegi nominowane idealnie. Troszeczkę szczęście nam też pomogło - to trzeba sobie powiedzieć - ale szczęście sprzyja lepszym, więc nie będziemy się tutaj rozliczać.

- Przypomniał się panu pojedynek z poprzedniego sezonu? Bo scenariusz był bardzo podobny, tylko z innym zakończeniem.
- Tak było, że też w zeszłym roku w XV biegu zwycięstwo 5:1 z Jarkiem dało nam chyba remis, a w tym roku dwa punkty. Ale jedziemy dalej, to są dopiero mecze rundy zasadniczej, do play offów daleka droga. Każde spotkanie to jest nowe rozdanie, nowa karta. Oczywiście cieszymy się bardzo, bo wyciągnęliśmy ten wynik z nieciekawej sytuacji. Ale już jutro przygotowania do kolejnego meczu, później kolejne turnieje, kolejna liga...

Zobacz też Aleksandr Łoktajew: To chyba najpiękniejsze uczucie, jakie może być (wideo)

- Jakaś adrenalinka przed tym ostatnim wyścigiem, gdy ma się świadomość, że trzeba wygrać 5:1, czy po prostu rutyna i podejście takie, jak do wielu innych biegów?
- Oj, czy ja miałem 18, 20 czy 39 lat, to samo spięcie, ta sama adrenalina i ta sama radość, jeśli się uda, lub ten sam smutek, jeśli jest porażka. Tu się nic nie zmieniło. Utarty slogan, że ja się cieszę i bawię speedway'em, to jest prawda. I to mnie pcha do ciężkiej pracy. A emocjami, walką i zębem mógłbym obdzielić kilku młodych zawodników.

- Szepnęliście sobie coś z Jarkiem Hampelem przed tym ostatnim wyścigiem? Próbowaliście ustalić jakąś taktykę?
- Jakieś tam ustalenia mieliśmy, ale trudno jest przewidzieć, co się zdarzy po starcie. Były dwie alternatywy. Ja wiedziałem, że ze startem może być różnie. Mając mniej korzystne pole, nastawiłem się bardziej na rozegranie pierwszego łuku, sprzęt też tak ustawiliśmy. Trochę ryzyka, ale trafiło się idealnie.

- Dziękuję.

Zobacz też: Dreszczowiec na Smoczyku. SPAR Falubaz Zielona Góra pokonał Fogo Unię Leszno (zdjęcia)

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska