Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest w Gorzowie. Manifestanci żądali wyższych zarobków (wideo)

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
„Polityka wasza - bieda nasza” - pod takim hasłem przeszło wczoraj w kraju 16 demonstracji. Wszystkie w miastach wojewódzkich. W Gorzowie na ponad godzinę zamknięte dla ruchu było centrum miasta (fot. Kazimierz Ligocki)
„Polityka wasza - bieda nasza” - pod takim hasłem przeszło wczoraj w kraju 16 demonstracji. Wszystkie w miastach wojewódzkich. W Gorzowie na ponad godzinę zamknięte dla ruchu było centrum miasta (fot. Kazimierz Ligocki)
Ponad tysiąc osób przemaszerowało w środę głównymi ulicami miasta. Był to jeden z 16 protestów w całym kraju. Przedstawiciele m. in. służby zdrowia, straży pożarnej, oświaty, pracowników poczt domagali się wyższych pensji i obniżenia cen.

Były petardy, gwizdki, flagi i transparenty. I było głośno. Członkowie gorzowskiego regionu Solidarności, podobnie jak ich koleżanki i koledzy w całym kraju, zorganizowali protest. Sprzeciwiali się polityce rządu i niedotrzymywaniu obietnic wyborczych przez premiera Donalda Tuska. Ich zdaniem koszty życia rosną, nie rosną natomiast pensje.

W północnej stolicy województwa pojawili się przedstawiciele całego regionu. Nieśli transparenty, na których widniały sylwetki Donalda Tuska, Stefana Niesiołowskiego, Jacka Rostowskiego i Bożenny Bukiewicz z długimi nosami.

- Protestujemy, bo widzimy coraz więcej biedy, coraz więcej osób, które grzebią po śmietnikach. Protestujemy przeciwko grzechom zaniechania, które popełnia rząd Donalda Tuska. Żądamy rozwiązań, które poprawią sytuację tych osób, które mają najgorzej i spełnienia obietnic rządu - wylicza jednym tchem Jarosław Porwich, szef gorzowskiego regionu Solidarności.

W środę Gorzów był jednym z 16 miejsc w Polsce, przez które przeszły demonstracje. - W naszej ocenie nasz kraj jest rajem dla ludzi bogatych. Coraz gorzej żyje się natomiast biednym - dodaje J. Porwich. Zdaniem protestujących winne są wysokie ceny i za niskie zarobki. - Wszystko idzie w górę, a nasze pensje nie zmieniają się już od trzech lat. Dlatego przyszliśmy protestować - mówi Tomasz Stolarski, strażak ze Świebodzina.

Czytaj też: Pracodawcy o protestach Solidarności

Takich osób było dużo, dużo więcej. W sumie na demonstracji zjawiło się grubo ponad tysiąc osób z całego województwa. - Straszy się nas kryzysem. Kryzys jest wymówką na wszystko, rząd nim tłumaczy brak podwyżek pensji minimalnych. Dla mnie kryzys to sztuczny twór. Mówi się o nim tylko po to, żeby mieć wymówkę - tłumaczy Elżbieta Grudzińska, nauczycielka z Zielonej Góry. Dodaje, że zarobki polityków są wysokie podczas, gdy zwykli ludzie muszą klepać biedę. - Najgorsze jest to, że nikt nie chce z nami rozmawiać. Dlatego musimy wyjść na ulicę i tam dochodzić swoich racji - mówi kobieta. Byli też przedstawiciele sanepidu. Jak mówili, po 25 latach pracy zarabiają 1,7 tys. zł i od czterech lat nie dostali ani złotówki podwyżki. Podobny problem mają kolejarze, listonosze i przedstawiciele innych zawodów. To właśnie brak podwyżek, zbyt niskie płace minimalne, za wysokie ceny (głównie paliwa) i niechęć rządu do rozmów były głównymi przyczynami protestów.

Uczestnicy pochodu nie byli sami. Po obu stronach drogi, na chodnikach, stały setki gorzowian. - Popieram, popieram i jeszcze raz popieram! Może w końcu tym na górze otworzą się oczy i zobaczą, co dzieje się w Polsce. Jak przy pensji 1,5 tys. zł mam wyżywić pięcioosobową rodzinę? - pyta Grzegorz Stańczak z Gorzowa.

Demonstranci przeszli w środę pod Lubuski Urząd Wojewódzki. Tam wicewojewoda Jan Świrepo, czyli przedstawiciel rządu w terenie, odebrał od uczestników pochodu petycję. Trafi ona później do kancelarii premiera. - Uważam, że ta manifestacja ma charakter polityczny. Przecież za pół roku mamy wybory. Hasło protestujących brzmi „Polityka wasza - bieda nasza”. To dzielenie kraju na dwie części, na polityków i ludzi biednych. Tak nie powinno być. W ważnych sprawach, jak jakość życia, powinniśmy się jednoczyć - mówi wicewojewoda. Jego zdaniem rząd nie może spełnić postulatów protestujących, bo zwyczajnie nie ma na to pieniędzy. - Doprowadziłoby to kraj do bankructwa. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Grecja i Hiszpania, gdzie to zrobiono, borykają się teraz z ogromnymi problemami - mówi.

Czytaj też: Ile zarabiają Lubuszanie?

Żądania protestujących:

- wzrost płacy minimalnej do 50 proc. średniej krajowej brutto

- obniżenie akcyzy na paliwo

- podwyżki płac

- wzrost wydatków na walkę z bezrobociem

- wyższe świadczenia z opieki społecznej

Czytaj też: Kostrzyn nad Odrą. Stracili pracę, bo założyli związki?

 

Zobacz wideo »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska