AZS AWF GORZÓW - MMTS KWIDZYN 24:28 (8:12)
AZS AWF GORZÓW - MMTS KWIDZYN 24:28 (8:12)
AZS AWF: Szczęsny, Ł. Wasilek - Huziejew 13, Janiszewski 5, Galus 2, Ruszkiewicz, Kaniowski, Klimczak i Skoczylas po 1, Bosy, Jankowski, Jagła, Krzyżanowski, Rafalski.
MMTS: Suchowicz - Waszkiewicz 6, Marhun 5, Seroka 4, Rombel 3, Orzechowski, Wardziński i Witaszak po 2, Czertowicz, Mroczkowski, Kawczyński i Markuszewski po 1.
Kary: 12 min - 6 min. Sędziowali: Andrzej Jaworski (Głogów) i Tomasz Pisarek (Lubin). Widzów: 600.
MMTS to drużyna, która walczy o czwarte miejsce przed play offami i dlatego w Gorzowie kwidzynianie koniecznie chcieli wygrać. Nasi również, bo przecież po dwóch wysokich porażkach, które zepchnęły nas w ekstraklasową otchłań, też byliśmy "potrzebowscy".
Jak to wyszło w praniu? Pojedynek kompletnie nam nie wyszedł, a chwilowe zrywy to za mało, by myśleć o uratowaniu elity. Akademikom nie pomógł nawet powrót na trenerską ławkę Michała Kaniowskiego, który po operacji kolana porusza się o kulach. Bo kule, ale te z ołowiu, mieli chyba przy nogach też jego podopieczni.
Mus zdobycia punktów sparaliżował nasze poczynania już na początku. Pierwszą bramkę zdobyliśmy dopiero w siódmej minucie! Wcześniej strzały gorzowian bronił bramkarz gości Sebastian Suchowicz. Ba, nawet z karnego nie daliśmy mu rady, a pechowym strzelcem był zwykle niezawodny Wojciech Klimczak.
Gospodarze przegrywali już 0:3, gdy poderwał ich Władimir Huziejew. Białorusin znów był snajperem, jak się patrzy. Zdobywanie bramek nie sprawiało mu najmniejszego kłopotu: jak nie z biodra, to trafiał z karnego.
W 12 min po jego czwartym golu AZS AWF objął prowadzenie 5:4. Ale w dalszej części spotkania nasi dobitnie udowodnili, dlaczego to właśnie oni mają najmniej zdobytych goli w elicie. Bo jeśli co rusz traci się piłkę lub pudłuje z dogodnych pozycji, to nie może być inaczej. I choć przyjezdni też nie grali nic nadzwyczajnego, to i tak długo pewnie prowadzili.
Przełom nastąpił dopiero kwadrans przed końcem. Akademicy dwukrotnie zniwelowali stratę do jednej bramki, ale za każdym razem na własne życzenie zaprzepaszczali okazję na przygwożdżenie rywala. - Zakładanych czterech punktów w domu już nie zdobędziemy. Jestem realistą i dlatego nie widzę szans na odrobienie strat i równorzędną walkę z innymi drużynami zagrożonymi spadkiem - podsumował M. Kaniowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?