Skarżył się, że strażacy mieli problem z poskromieniem ognia, już od samego początku. - Auto straży pożarnej ma niesprawny akumulator i trzeba było pchać samochód, żeby odpalił. Węże jednostki w Połęcku też powinny być wymienione na nowe, bo te, które są mają dziury - napisał Czytelnik. - Hydranty w wiosce są niesprawne i strażacy nie mieli skąd wziąć wody. Poza tym basen przeciwpożarowy, oddalony od miejsca pożaru o jakieś 200 metrów jest zapuszczony (zarośnięty, zamulony i brak w nim wody). Gdyby nie pomoc okolicznych jednostek, strażacy z Połęcka mimo chęci nie daliby rady ugasić ognia i mogłyby się podpalić pobliskie budynki gospodarstwa. To był czwarty pożar z kolei w Połęcku w krótkim czasie i nadal nic się nie zmieniło - podkreślał. Dodał, że pomimo apeli strażaków kierowanych do urzędu i sołtysa, OSP ciągle słyszy, że brak jest funduszy na węże i akumulator.
Bo nie zgłaszali?
O liście chcieliśmy porozmawiać z burmistrzem Stanisławem Kozłowskim. Poprosił o czas na zbadanie sprawy, po czym przysłał nam e-maila z wyjaśnieniami. - Informacje zawarte w przytoczonym liście zawierają tezy delikatnie mówiąc mijające się z prawdą - napisał burmistrz. - W akcji gaśniczej podczas pożaru w miejscowości Połęcko udział brało 6 jednostek straży, które zostały zadysponowane przez dyżurnego Państwowej Straży Pożarnej w Słubicach. Doświadczenie wskazuje, iż w przypadku pożarów, także zabudowy gospodarczej, każdorazowo dysponowane są maksymalnie dostępne siły i środki celem jak najszybszego zabezpieczenia źródła pożaru. Z informacji uzyskanych z Komendy Powiatowej PSP w Słubicach wynika, iż w akcji udział brała także jednostka OSP w Połęcku, jednakże nie od początku działań bojowych, bowiem próba telefonicznego zaalarmowania członków OSP Połęcko nie powiodła się. Ponadto podkreślenia wymaga fakt, iż zabezpieczenie w wodę podczas akcji gaśniczej odbywało się z pełnym powodzeniem z hydrantu na sieci wodociągowej, a dowodzący akcją nie zgłaszali problemów dotyczących prowadzonych działań - podkreślał burmistrz. Dodał też, że "całkowicie mija się z prawdą teza, że gmina nie zapewniła pełnej sprawności jednostki OSP w Połęcku. Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że jednostka takich potrzeb i problemów nie zgłaszała".
Gmina tylko obiecuje
- Zgłaszamy od wielu lat, ale co roku gmina obiecuje, że kupi nowy sprzęt i nic z tego nie wychodzi - powiedział nam prezes OSP w Połęcku Mirosław Morawek. Potwierdził, że w czasie ostatniego pożaru, strażacy mieli problem z dojazdem, bo wysiadł akumulator w samochodzie. - Po tym pożarze gmina szybko kupiła nam nowy akumulator - opowiadał M. Morawek. Przyznał też, że jednostka ma dziurawe węże, ale nikt nie chce jej kupić nowych. - Dużo sprzętu nam brakuje, a przecież za swoje kupować nie będziemy - skarżył się. Mówił też o basenie przeciwpożarowym, w którym brakuje wody. - Gmina od dawna obiecuje, że go wyczyści, ale nic na razie nie zrobiono - mówił nam M. Morawek.
Tymczasem burmistrz podkreśla, że w ostatnich latach na ochronę przeciwpożarową gmina wydawała po kilkaset tysięcy złotych. Pieniądze szły na sprzęt, umundurowanie i wyposażenie jednostek OSP, budowę nowej strażnicy w Siennie, czy też remonty remiz w Ośnie Lubuskim, Smogórach, Radachowie, Świniarach. - Jeszcze w bieżącym roku gmina zakupi dwa nowe pojazdy pożarnicze do jednostek w Ośnie i w Siennie. Podobnie jednostka OSP w Połęcku również w najbliższym czasie może liczyć na wymianę samochodu pożarniczego - obiecał S. Kozłowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?