Rady nadzorcze bez nadzoru?

Czasem w radach są też politycy i urzędnicy, dla których to dodatkowy zarobek.

W Międzyrzeczu ich członkowie mogą nie przychodzić na posiedzenia, ale i tak biorą po 1.410 zł brutto. Raport radnego Józefa Kaczmarka na ten temat wywołał wczoraj burzę, zajmowała się nim Rada Miasta. - Średnio rady obradują dwie godziny miesięcznie, za godzinę pracy członkowie dostają więc 705 zł, gdy piłkarz Artur Boruc zarabia 712 zł - ironizował Kaczmarek, ale członkowie rad protestują, że ich praca to nie tylko posiedzenia.

Bez egzaminu i wykształcenia
Zdaniem Kaczmarka niektórzy członkowie opuszczają posiedzenia lub nie zabierają na nich głosu, a i tak inkasują diety. - I dostali nagrody roczne po 2,7 tys. zł i 3 tys. zł - mówi Kaczmarek, który zażądał wczoraj obniżenia diet. Trzyosobowe rady nadzorcze powołał burmistrz Tadeusz Dubicki. - Oprócz fachowców są w nich osoby bez wykształcenia wyższego i wymaganych państwowych egzaminów - mówił wczoraj Kaczmarek.

Burmistrz przyznał, że cztery osoby nie mają tych egzaminów. - Polecę im na piśmie, że do końca 2008 r. mają je zdać - zapowiedział wczoraj Dubicki. Ustaliliśmy, że chodzi o dyrektora Cechu Rzemiosł Różnych Wiesława Chamienię, kierowniczkę urzędu miejskiego Wiesławę Walkiewicz oraz Czesława Kowalczyka i Marlenę Szmyt, także z magistratu. I Jana Rokickiego, który jednak nie musi mieć tych egzaminów, bo jest przedstawicielem załogi. - To kolesiostwo. Pan Chamienia zatrudnił w cechu zięcia burmistrza - mówi jeden z naszych rozmówców (dane do wiadomości redakcji).

- Burmistrz nie wiedział, że zatrudniłem w cechu jego zięcia. Szukaliśmy fachowca od komputerów, a on się zgodził pracować za niewielkie pieniądze - mówił Chamienia.

Urzędnicy i politycy

Radna Hanna Augustyniak obliczyła, że jeden członek rady kosztuje średnio 19,6 tys. zł rocznie. W radach zasiadają urzędnicy i prawnicy magistratu: W. Walkiewicz, Cz. Kowalczyk, M. Szmyt, Mieczysław Witczak, Stanisław Flis, Adam Furmanek, a do tego prawnik z Poznania Radomir Sroka, który reprezentując gminę, przegrał głośny proces o bunkry. - Rady to moje uszy i oczy w spółkach - mówił wczoraj Dubicki.

Oczami i uszami burmistrza Słubic Ryszarda Bodziackiego w radzie Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych jest Edward Ch. To były wiceburmistrz, który stracił stanowisko po oskarżeniu go przez prokuraturę o wzięcie 260 tys. zł łapówki. - Dobrze reprezentuje on gminę, a poza tym jest na razie oskarżony, a nie osądzony - powiedział nam Bodziacki.

W Komunalnym Towarzystwie Budownictwa Społecznego w Zielonej Górze dwa na trzy miejsca w radzie nadzorczej zajmują politycy SLD: były wicemarszałek Edward Fedko oraz zaufany człowiek prezydenta Zielonej Góry, jego doradca Zygmunt Stabrowski. W Słubicach w radzie spółki ciepłowniczej zasiada starosta powiatowy Marcin Jabłoński.

Szefem rady nadzorczej w gorzowskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji jest Jerzy Oleksiewicz, naczelnik wydziału geodezji i katastru. Wczoraj nie udało nam się z nim porozmawiać, ale w oświadczeniu majątkowym napisał, że w minionym roku za zasiadanie w radzie zarobił 25,5 tys. zł. Radna Krystyna Sibińska i sekretarz miasta Ryszard Kneć nie biorą pieniędzy za zasiadanie w radach miejskich spółek. - To dla mnie ważne źródło wiedzy o gospodarce i funkcjonowaniu miasta - powiedział nam Kneć.