Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rajbud zagrał z zębem trzy sety, potem zasnął

(rg)
Gorzowianie polegli w boju z Ostrołęką
Gorzowianie polegli w boju z Ostrołęką fangol/sxc.hu
- Muszę zrewidować płacową politykę w klubie. Dlaczego zawodnicy mają dostawać pieniądze za źle wykonaną pracę?! - zapowiedział po sobotnim meczu prezes Rajbudu Meprozetu GTPS Grzegorz Drwięga. Nie krył irytacji trzecią z rzędu porażką i stylem zakończenia pojedynku z Pekpolem. Liderzy pierwszej ligi nie tylko mogli, ale nawet powinni byli polec w Gorzowie "za trzy"!

RAJBUD MEPROZET GTPS GORZÓW - PEKPOL OSTROŁĘKA 2:3 (22:25, 25:16, 29:27, 17:25, 11:15)

RAJBUD MEPROZET GTPS GORZÓW - PEKPOL OSTROŁĘKA 2:3 (22:25, 25:16, 29:27, 17:25, 11:15)

RAJBUD MEPROZET GTPS: Szulik, Neroj, Błoński, Mysera, Wojtysiak, Kocik, Gaca (libero) oraz Naliwajko, Kocoń, Krzywiecki i Polański.
PEKPOL: Sacharewicz, Woroniecki, P. Pietkiewicz, Stańczuk, Żyliński, Jacyszyn, Mihułka (libero) oraz Szczygielski, Rutecki, G. Pietkiewicz, Stanisławajtys i Białek.
Sędziowali: Sławomir Mikołajczak i Anna Czywczyńska (oboje Bydgoszcz). Widzów 400.

Pierwszego seta nasi przegrali do 22, bo od remisu 15:15 najpierw "czapy" dostali Patryk Wojtysiak i Michał Błoński, a potem cala drużyna nie potrafiła się obronić przed asowymi serwisami byłego rozgrywającego gorzowian Konrada Woronieckiego. W drugiej partii role się odwróciły. Tym razem to Wojtysiak i Michał Mysera "gonili" przeciwników zagrywkami, Krzysztof Kocik i Błoński nie mylili się ze skrzydeł, zaś czujny w bloku Dariusz Szulik skutecznie zniechęcił środkowych Pekpolu do ataków z krótkich.

W odsłonie numer trzy gospodarze dokonali niezwykłej sztuki. Odrobili w końcówce czteropunktową przewagę rywali (19:15), obronili dwa setbole, a wreszcie sami zwycięsko zakończyli tę partię za trzecią próbą! Ostatnie "oczko" zdobył dźwigający cały ciężar gry w ataku Kocik, mądrze obijając blok przyjezdnych.
Po tym spektakularnym sukcesie wydawało się, że gorzowianie będą mieli "z górki" i łatwo dobiją załamanych rywali. Nic bardziej mylnego! To goście przejęli inicjatywę i bez najmniejszych problemów doprowadzili do tie breaka. A w tym pozwolili miejscowym pohulać tylko do remisu 9:9. Potem zabawę zakończyły aż cztery błędy (dwa autowe ataki, zepsuty serwis i obrona w sufit) mocno zmęczonego Wojtysiaka. Patryk nie mógł liczyć przez cały pojedynek na choćby jedną zmianę, bo podstawowy atakujący Paweł Maciejewicz przeszedł niedawno operację kolana i siedział ze sztywną nogą na ławce. Do gry wróci najszybciej za miesiąc.

- Zagraliśmy dziś przeciętny mecz, ale mieliśmy lepszych rezerwowych - dobił gospodarzy podczas pomeczowej konferencji prasowej trener Pekpolu Andrzej Dudziec. Jego gorzowski vis a vis Andrzej Stanulewicz już wyszedł ze szpitala. Ale nikt nie wie, kiedy (i czy w ogóle) wróci do pracy z zespołem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska