- Mówi się, że opowiadając o wojnach można opowiedzieć historię świata. Pan udowadnia, że historią fortyfikacji można opowiedzieć historię Polski.
- Można, jak najbardziej. Trzy przysłowia przychodzą mi teraz do głowy. Po pierwsze "chcesz myśleć o pokoju, szykuj się do wojny", następne, które podkreśla ideę fortyfikacji staropolskiej, a zasadzie ją niweczy to "Polak taki jest w naturze, woli być się w polu niźli w murze", a trzecie to napis wyryty na XVII-wiecznej belce strzelnicy zamku w Pieskowej Skale, mianowicie "Mnie tu dla obrony dano, Bogu w opiekę poddano, gdyż bez ratunku jego nie obroni nikt niczego". Czyli mamy wszystko: Boga, wojsko i nietrwałość fortyfikacji.
- Wiele osób ma takie podejście do fortyfikacji, zwłaszcza niemieckich, że trzeba je zniszczyć, by nie został po nich ślad.
- Są to fortyfikacje zaborców, okupantów jakby nie patrzeć. W latach 70. pojawiła się nowa moda na restaurowanie fortyfikacji. Nieważne czy nasze czy nie, bo to po prostu fajne obiekty. Poznań, Toruń, Przemyśl - to wszystko zostało reanimowane, a przecież to fortyfikacje zaborców. Ale było to łatwiej wykonać, ponieważ umarło już pokolenie które pamiętało zaborcę. i teraz też czekam chwili, by ktoś o tych fortyfiakcjach niemieckich powiedział, że to są romantyczne ruiny.
Natomiast wielkim nieszczęściem Ziemi Lubuskiej jest to, że posiada wielki zasób fortfikacyjny, ale szczupłość zaplecza finansowego, która pomagałaby to reaktywować.
- A jak pan sobie wyobraża sztukę fortyfikacyjną za lat 50, 100 czy 200? Czy będzie się jeszcze opłacać je budować?
- Po każdej wojnie jest zatracenie fortyfikacji. Nikt nie wierzy, że są do czegoś potrzebne. A potem, po 20, 30 latach, na nowo fortyfikacje się wznosi.
Z kolei schrony atomowe wciąż się buduje i schodzi się coraz bardziej pod ziemię. Uruchamia się nawet fakultety od wentylacji schronów bojowych.
- A zajmie się pan kiedyś naszym powiatem?
- Chciałbym, tylko "licz siły na zamiary". Musi być przede wszystkim jakaś potrzeba, jakiś cel. Zacząłem kiedyś nieśmiało rysować Linię Odry w rejonie Cigacic, pozycję bardzo ciekawą i niedocenianą.
Ale ja się bardzo wnikliwie przygotowuję do rysunku. Zbieram materiały, dokumentację, dopiero wtedy stawiam pierwszą kreskę. Rekonstrukcję Twierdzy Kostrzyn rysowałem pół roku. Wiadomo, potrzebne były zdjęcia, mieszkańcy, bo miasto kompletnie zniszczone.
- Ale za to jest dokładna i szczegółowa do bólu.
- Domki są tam wielkości 4 cm. I przejechał do mnie pan Sauer i wskazał mi błąd. Powiedział: "Pod tym oknem nie ma ławki, na której się całowałem ze swoją dziewczyną".
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?