Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolników ze wsi w gminie Żukowice pod Głogowem podzieliły wiatraki

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
- Wiatraki w naszej gminie to tajemnica poliszynela, a lokalizacje załatwia się dla wybranych po cichu - twierdzi Mirosław Kaczmarczyk, rolnik z Kłody. (zdjęcie z lewej). - Może trzeba było zrobić zebranie, ale informacje o wiatrakach nie były żadną tajemnicą, pisała o nich prasa - ripostuje Leszek Kucharczyk, wójt Żukowic (zdjęcie z prawej)
- Wiatraki w naszej gminie to tajemnica poliszynela, a lokalizacje załatwia się dla wybranych po cichu - twierdzi Mirosław Kaczmarczyk, rolnik z Kłody. (zdjęcie z lewej). - Może trzeba było zrobić zebranie, ale informacje o wiatrakach nie były żadną tajemnicą, pisała o nich prasa - ripostuje Leszek Kucharczyk, wójt Żukowic (zdjęcie z prawej) fot. Anna Białęcka
Rolników ze wsi w gminie Żukowice pod Głogowem podzieliły wiatraki. Bo nie każdy dostał prawo do lokalizacji elektrowni wiatrowej na polu. A to oznacza, że nie zarobi rocznie kilku tysięcy euro. Jak niektórzy sąsiedzi.

W urzędzie gminy trwają ostatnie przygotowania planu zagospodarowania terenu, który ma uwzględnić lokalizację siłowni wiatrowych. W styczniu miał był poddany pod głosowanie radnych. Ale wygląda na to, że terminy się przesuną. Powód? Część rolników, których pól nie ujęto w planie, postawiła się wójtowi Leszkowi Kucharczykowi. Uważają, że lokalizacje zostały rozdzielone po znajomości, że skorzystają głównie wybrańcy. Po kilku gorących spotkaniach wójt zgodził się na dodatkową konsultację z niezależnymi urbanistami.

Tłumacz się, panie wójcie

- Jak to się stało, że w gronie tych, którzy dostali lokalizacje na elektrownie, są radni i pana rodzina? - pytali Kucharczyka mieszkańcy wsi Kłoda na pierwszym spotkaniu.
- Zarówno radni, jak i moje rodzeństwo to rolnicy z tej gminy - wyjaśniał wójt. - Czy tylko dlatego, że są radnymi lub moją rodziną, miałem im zabronić udostępniania swojej ziemi? To byłby absurd. Każdy ma prawo.

Takie argumenty nie do końca przekonują rolników. - Rozdzielanie lokalizacji i podpisywanie umów z inwestorami odbywało się w naszej gminie po cichu - mówił Mirosław Kaczmarczyk z Kłody. - Nie wszyscy wiedzieli, o co w tym chodzi. Powinna być na ten temat debata już dawno temu, a nie po czasie, gdy prawie wszystko ustalone i plany niemal gotowe.

Wójt odrzuca te pretensje. - Może tak trzeba było zrobić, ale informacje o wiatrakach były, między innymi pisała o nich prasa, wywiesiliśmy ogłoszenie w urzędzie - tłumaczył. - To nie była żadna tajemnica. Rozmawiajmy więc o teraźniejszości.

I nie ma co się dziwić, że dyskusja była gorąca, a wiele osób jest niezadowolonych. Wręcz złych na sąsiadów, którzy w rękach mają wstępne umowy z EWG z Legnicy i Domrel ze Szczecina. Z jednego wiatraka są duże pieniądze, bo 5-9 tys. euro rocznie.

Te dwie firmy mają największe szanse na zainwestowanie i ulokowanie wiatraków w gminie. A gmina jest atrakcyjna ze względu na Główny Punkt Zasilania, czyli dostęp do prądu. Bo bez tego ani rusz w interesie. W sumie inwestorzy liczą na około 40 stanowisk na dwóch farmach wiatrowych. Podpisali umowy z rolnikami na dzierżawę terenów pod elektrownie, które już zaznaczono na planie miejscowym.

Nie wszystko stracone

- Chcemy wiedzieć, czy też mamy szanse na ujęcie w planach - kilkunastu rolników domagało się odpowiedzi. Wspierał ich przedstawiciel zielonogórskiej grupy firm Alfawind Krzysztof Jaworski, który od sierpnia wyszukuje miejsca pod inwestycję na obszarze gminy Żukowice. Rozmawiał z rolnikami, obudził w nich nadzieję, że nie wszystko stracone. Na spotkaniu w Kłodzie zapewniał wójta, że uniemożliwianie kolejnym inwestorom stawiania wiatraków nie jest w porządku. - Powinno tu wystarczyć miejsca dla wszystkich. Przecież czas na składanie wniosków wciąż jest - podkreślał.

Innego zdania są firmy, które dogadały się i z rolnikami, i z urbanistą, i z władzami gminy. - My byliśmy tu pierwsi - zastrzegał Tomasz Kucharski ze Szczecina. - Przez ostatnie trzy lata zrobiliśmy bardzo dużo. Samo ustawienie masztu do zrobienia pomiarów wiatru to zainwestowanie około 100 tys. zł.

Przygotowaliśmy wstępne lokalizacje, tak by wszystko było w zgodzie z wymogami prawa. Zapewne najłatwiej byłoby dla nas wziąć listę radnych gminy z internetu i od razu zaproponować im lokalizacje i pieniądze za dzierżawę ziemi. Nie mielibyśmy wtedy żadnych kłopotów w załatwianiu formalności. Ale my tak nie robimy, nie idziemy na łatwiznę. Rozmawialiśmy i uzgadnialiśmy wiele rzeczy z różnymi rolnikami. Nieraz musieliśmy zmieniać plany, bo co jakiś czas wypływało coś nowego.

Przyjechali do urzędu

Kilka dni po spotkaniu w Kłodzie doszło do kolejnego. Tym razem niezadowoleni właściciele ziem i Jaworski przyjechali do urzędu wójta w Żukowicach. Z propozycją zmiany w planach. - Nie widzę problemu, by także ci rolnicy, w sumie kilkanaście osób, otrzymali lokalizacje na wiatraki na swoich polach - mówił Jaworski. - Z badań wiatru wynika, że wieje z zachodu. Spokojnie można paciorkowo usytuować dodatkowo wiele elektrowni. Może ich stanąć nie 40, a prawie 60. Bez żadnej szkody dla tych, które już na planach są. Jestem gotowy przedstawić niezależnych urbanistów, którzy potwierdzą taką koncepcję. Zapewniam też, że jestem przedstawicielem dobrego inwestora, bo mamy już uzgodnienia na odbiór energii elektrycznej. A to przecież jest bardzo istotne.

- Jeżeli pan się na to nie zgodzi, panie wójcie, my będziemy pokrzywdzeni - argumentowali ludzie. - Nie przyjechaliśmy tu, żeby się kłócić. Ale jeżeli jest szansa, to powinien pan zrobić wszystko, by wiatraki stanęły także na naszych polach, a nie tylko u radnych i innych ważnych osób w gminie.
- Zrozumcie, że mnie, tak samo jak wam, zależy na jak największej liczbie lokalizacji, bo każdy taki wiatrak to wpływ do gminy na poziomie 100 tys. zł rocznie - wyjaśniał wójt. - Kto nie wolałby zamiast 3 mln zł, dostawać 6? Ale ja nie mam na to wpływu, o ilości decyduje urbanista. To on, robiąc plan, spełnia wymogi prawa, dba o zdrowie ludzi, hałas, a nawet o dobro ptaków.

Czy uda się zmienić plan?

Po dyskusji strony doszły do wspólnych uzgodnień, a wójt złożył deklarację. - Jeżeli doprowadzi pan do spotkania mojego urbanisty z innymi, to ja udostępnię wam salę w urzędzie, a sekretarka zrobi wam kawę - oświadczył. - I jeżeli po takim spotkaniu mój urbanista, czyli Marek Wiland z Wrocławia, zostanie przekonany, że można uzupełnić plan bez burzenia tego, co zostało przez ostatnie dwa lata zrobione, ja nie widzę żadnego problemu. Zapewniam, że do czasu takiego spotkania i przedstawienia mi wniosków, przygotowany plan nie będzie uchwalany przez radnych. Poczekamy.

Jeszcze tego samego dnia doszło do wstępnych ustaleń terminu. - Wziąłem to na siebie, więc znalazłem już doskonałego urbanistę, skontaktowałem się także z panem Wilandem i w przyszłym tygodniu zaczniemy pracę nad planem - poinformował Jaworski. - Jestem przekonany, że się uda.
Postawienie jednej elektrowni wiatrowej to wydatek na poziomie 3-7 mln euro, w zależności od mocy produkowanego prądu. Jak powiedział nam Jaworski, fundusz inwestycyjny, który reprezentuje jego firma, chce zainwestować w gminie Żukowice około 100 mln euro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska