- Przyjechaliśmy odszukać grób mego wuja - mówił nam Oleg Masljannikow. Na cmentarz wojenny przy ul. Walczaka w Gorzowie z Tallina w Estonii, gdzie mieszkają na co dzień, właśnie 9 maja przyjechał wraz z żoną Ałłą i córką.
Pomógł Memoriał
Jego wuj Wasilij Antonowicz Zadrożnjuk urodził się w 1907 r. i miał siedmioro rodzeństwa. Walczył w II wojnie światowej. Rodzina wiedziała tylko, że zginął w Polsce. Pod namową mamy Olega - siostry zmarłego Wasilija rodzina Masljannikow zaczęła szukać śladów krewniaka pod koniec ubiegłego roku. Szukali go przez internet i pomogła strona Stowarzyszenia Memoriał.
Okazało się, że W. A. Zadrożnjuk zginął pod koniec wojny w okolicach Kostrzyna nad Odrą. Wtedy to rodzina Masljannikow napisała list do prezydenta Gorzowa Tadeusza Jędrzejczaka z prośbą o pomoc w ustaleniu, gdzie wuj może być pochowany. Ponieważ pieczę nad cmentarzami sprawuje wojewoda, list trafił do jej służb. - Bardzo szybko dostaliśmy odpowiedź, że faktycznie wujek zginął 18 kwietnia 1945 r. w Kostrzynie. I tam pierwotnie został pochowany, ale potem ciało zostało ekshumowane i pogrzebane na cmentarzu wojennym w Gorzowie. W chwili śmieci miał 38 lat - opowiadała A. Masljannikow. Dodała, że byli zaskoczona szybkością odpowiedzi.
I choć rodzina od jakiegoś czasu wiedziała, gdzie krewniak jest pochowany, to na miejsce pierwszej wizyty w mieście nad Wartą wybrali dzień 65. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Odnaleźli grób, zapalili lampkę i rosyjskim obyczajem zostawili tu chleb i słodycze.
Właśnie tu spotkali też Iwonę Dominiak, filologa rosyjskiego z Lubniewic, która przyjechała w tym dniu zapalić świece przy grobach radzieckich żołnierzy. - Nie mam tu rodziny, ani znajomych, po prostu chciałam tu być - mówiła. I to właśnie dzięki jej ogromnej pomocy poznaliśmy niezwykłą historię rodziny Masljannikow.
To były ofiary
Ale także gorzowianie pamiętali o żołnierzach Armii Czerwonej, którzy zginęli podczas wojny.
W niedzielny ranek na cmentarz wojenny przyszedł Janusz Chudziak z czteroletnim wnuczkiem Kubusiem. Przynieśli znicze i zapalili je przy pomniku ofiar II wojny światowej stojącym na cmentarzu. - Trzeba im oddać cześć, przecież walczyli w okropnej wojnie. Nie znali się na polityce, walczyli za wolność - mówił pan Janusz.
Tłumaczył, że na cmentarz przychodzi z okazji Święta Zmarłych i właśnie w rocznicę zakończenia II wojny światowej. - Trzeba ich pamiętać - mówił.
Pod pomnikiem pierwsze znicze zaczęły się pojawiać już w sobotni wieczór. Ludzie przynosili też wiosenne kwiaty. - Może ktoś tam naszym lampkę zapali gdzieś na Kresach - mówiła starsza miła pani, która nie chciała nazwiska w gazecie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?