BEZROBOCIE W POWIATACH
Paulina mieszka w powiecie strzelecko-drezdeneckim. Studiuje w Gorzowie. W tygodniu chciała zarabiać na studia, w weekendy się uczyć. - I nici z planów. Za studia i dojazd do Gorzowa płacić trzeba, a pracy nie ma. Pomagają rodzice - nie ukrywa dziewczyna. Pracy szuka już drugi rok. W jej powiecie stopa bezrobocia pod koniec grudnia 2012 wyniosła 25,6 proc. i należy do najwyższych w kraju.
- Nie jest to nic nowego. Podobne bezrobocie notujemy w powiecie od kilku lat, a w okresie jesienno-zimowym jego stopa zawsze wzrasta. Problemów jest wiele. Mamy tu tereny popegeerowskie, brakuje dużych zakładów i terenów, na których mogłyby powstać - wylicza Marlena Płotecka, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Strzelcach Kraj. Dodaje, że w tym roku na szkolenia i kursy urząd ma ponad 280 tys. zł. 200 tys. pójdzie na szkolenia grupowe (m.in. dla drwali, spawaczy, operatorów wózka widłowego, kasjerów), a 80 tys. dla konkretnych osób, które dostaną pracę pod warunkiem, że zwiększą swoje kwalifikacje w danej dziedzinie.
Wiesław Sawicki, burmistrz Strzelec Kraj., uważa, że duże bezrobocie to wina wysokich kosztów pracy. - Przedsiębiorców nie stać na zatrudnianie nowych pracowników. I tak jestem pełen podziwu dla naszych firm, że w tak trudnych czasach nie ograniczają zatrudnienia - stwierdza. Zaznacza, że gmina już od kilku lat ma grunty, które chciałaby włączyć do Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Byłaby to szansa na powstanie nowych firm i miejsc pracy. - Ale wciąż czekamy na zgodę ministra - dodaje.
Tylko nieco lepiej jest w powiecie żagańskim. Tu stopa bezrobocia pod koniec grudnia wyniosła 25,2 proc. - To żadna nowość. Od lat jesteśmy w niechlubnej czołówce. Ale warto podkreślić, że jeśli chodzi o liczbę bezrobotnych, to mamy ich mniej. Jeszcze rok, dwa lata temu było ich grubo ponad 6.000, teraz jest 5.851 - tłumaczy Wioletta Tybiszewska, dyrektorka PUP w Żaganiu. Urząd w tym roku na kursy i szkolenia przeznaczy 200 tys. zł. - Pracodawcy stawiają na konkretne umiejętności. Poszukiwani są spawacze, kierowcy. Ale coraz częściej pojawiają się też tak zwane umiejętności miękkie, jak komunikatywność, umiejętność pracy w zespole - zauważa.
Ale o robotę trudno nie tylko w tych dwóch powiatach. - Jakieś doraźne prace są i staram się z nich korzystać. Ale kto na dłużej zatrudni 50-latka, który przez całe życie był kierowcą? - pyta Albert Wojtaniuk z Gorzowa. - Jak szukają kierowców, to młodych, obrotnych. Nie mam szans. Pomogę przy wykończeniówce, bo się na tym znam, to jakiś grosz wpadnie. W wakacje z robotę zwykle nie ma problemu. Najgorzej jest zimą, nie ma żadnych prac sezonowych.
Potwierdzają to statystyki. W całej Polsce bezrobocie zawsze rośnie na końcu starego i początku nowego roku. Dopiero wiosną przybywa prac sezonowych, pojawiają się nowe oferty, a to oznacza odpływ bezrobotnych z pośredniaków. W bardziej komfortowej sytuacji są miejscowości przygraniczne. Ludzie coraz częściej wyjeżdżają za chlebem do Niemiec. W rejonie Kostrzyna i Słubic bardzo popularna jest praca w hurtowniach i magazynach pod Berlinem. Znajomość języka nie gra tu pierwszoplanowej roli. Największym problemem jest dojazd - 100 km w jedną stronę. Zarobki? Wysokie, bo 3-6 tys. zł.
Największa stopa bezrobocia w Polsce na koniec grudnia była w pow. szydłowieckim (woj. mazowieckie) i wyniosła 37,6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
