Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozpaczliwie szuka pomocy. Nie chce wylądować z dziećmi na bruku

Anna Chreptowicz, Katarzyna Borek 68 324 88 18 [email protected]
Pani Zuzanna rozpaczliwie szuka pomocy, bo nie chce wylądować ze swoimi dziećmi na bruku. Najmłodsze pociechy wciąż pytają, kiedy do domu wreszcie wróci ich tata. Nic na to nie wskazuje...
Pani Zuzanna rozpaczliwie szuka pomocy, bo nie chce wylądować ze swoimi dziećmi na bruku. Najmłodsze pociechy wciąż pytają, kiedy do domu wreszcie wróci ich tata. Nic na to nie wskazuje... Mariusz Kapała
- Dzieci liczą kartki z kalendarza, ile już tata choruje i kiedy wróci. Bez niego nasze życie się załamało. Nie mamy za co żyć - płacze Zuzanna Kuriata.

Do 15 czerwca Zuzanna Kuriata wychowywała czworo dzieci i miała zdrowego męża. - Chłop 32 lata. Może gdyby wcześniej przewlekle chorował, byłoby mi teraz łatwiej, a tak... - zaczyna płakać. - Marcin nagle źle się poczuł. Zaczęło mu coś wyciekać z nosa. Później powiedzieli, że to z mózgu... Było pogotowie, szpital. Walka o życie. Udało się. Ale mój mąż to teraz jak roślina. Tylko mrugać jeszcze może. Mówię mu: "Jak mnie słyszysz, to zamrugaj". I mruga. Ale ja wiem, czy to jego odpowiedź, czy zwykły odruch? Lekarze mówią mi, że muszę mieć nadzieję, że potrzeba czasu. Staram się trzymać, ale już nie daję rady. Bo zostałam z tym wszystkim sama.

To "wszystko" to czworo dzieci (roczna Amelka, 7-letni Dawid, 8-letni Mateusz i 17-letnia Eliza) oraz wynajmowane mieszkanie, za które co miesiąc trzeba płacić około 1.100 złotych. - Z czego? Od urodzenia jestem niepełnosprawna. Mam niedowład nogi. Mąż był jedynym żywicielem rodziny. Teraz z jego pensji nie mamy ani grosza, idzie na ośrodek rehabilitacyjny, a i tak jeszcze opieka społeczna do niego dopłaca i rodzina Marcina. Nam też pomaga finansowo opieka, wspiera Caritas, dając żywność. Ja mam rentę. Ale to mało. Starsze dzieci zjedzą obiad ufundowany w szkole, ale jak przyjdą, choć kromkę chleba trzeba im dać na kolację. Ale za co kupić, jak na wynajem brakuje? - płacze pani Zuza.

Zobacz też: Dobrzy ludzie pomagają samotnemu ojcu z Rąpina (zdjęcia, wideo)

Do wynajmowanego mieszkania trudno trafić. Budynek jest stary, zaniedbany. Bardziej przypomina zamkniętą fabrykę. Warunki okropne. Dwa pokoje z kuchnią. W rogach okien wielkie, czarne plamy. To grzyb i pleśń. Tylko najmłodsza córka ma własne łóżeczko. Starsze dzieci śpią razem. - 1.100 złotych to dla mnie ogromne pieniądze. Mam 290 złotych renty, a od właściciela lokalu już usłyszałam, że nie jest instytucją charytatywną. Boję się, że zostaniemy bez dachu nad głową - mówi mama. Złożyła niedawno wniosek o mieszkanie z miasta. Jednak na samo rozpatrzenie pisma czeka się kilka miesięcy. A na mieszkanie - nawet 10 lat.

- Dni lecą bez Marcina, codziennie wstaję, szykuję dzieci do szkoły i tylko w kółko myślę, jak je nakarmić, jak uzbierać pieniądze na wynajem. Dlatego trafiłam do Was. Nie mam kogo innego prosić o pomoc. Moja mama umarła, ojciec mieszka 700 kilometrów stąd i sam jest na rencie socjalnej. Rodzina męża daje na jego leczenie - wylicza pani Zuzanna. Znów zaczyna płakać.

Na ścianie zagrzybionego pokoju w centralnym miejscu wisi duże zdjęcie. Widać na nim dwoje szczęśliwych, zakochanych w sobie ludzi. Pamiątka ze ślubu Marcina i Zuzanny. Wspomnienie najszczęśliwszych chwil w ich życiu. - To tylko chwila. Jednego dnia mam zdrowego, kochającego męża. Silnego faceta, na którego zawsze mogę liczyć, bez względu na wszystko. A za chwilę leży w szpitalu podłączony do mnóstwa rurek podtrzymujących życie, a potem tylko mrugać może. Brakuje mi jego spokoju. Żeby mi powiedział: "Kochanie, wszystko będzie dobrze". Bo teraz nie jest.

Tak możecie pomóc p. Zuzi

Drodzy Czytelnicy! Nie raz udowadnialiście nam, jak bardzo można na Was liczyć. Przekonywaliście również, że los drugiego człowieka nie jest Wam obojętny. Wierzymy, że i tym razem tak będzie.

Rodzina potrzebuje pomocy finansowej, ciepłych ubrań, obuwia, jedzenia, środków czystości. Zainteresowanych pomocą prosimy o kontakt z red. Anną Chreptowicz pod numerem tel. 68 324 88 18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska