Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszyły pomidorowe żniwa

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- Zbieranie pomidorów lekkie nie jest - mówi Irena Kaźmierczak z Przytocznej (fot. Dariusz Brożek)
- Zbieranie pomidorów lekkie nie jest - mówi Irena Kaźmierczak z Przytocznej (fot. Dariusz Brożek)
Pola między Nową Niedrzwicą i Dębowkiem są aż czerwone od dojrzewających pomidorów. Plony zapowiadają się bardzo dobrze. Cieszy to miejscowych bezrobotnych, którzy dorabiają przy zbieraniu tych smacznych warzyw.

Przytoczna to lubuskie zagłębie pomidora. Uprawy tych warzyw zajmują tam prawie 40 hektarów. To także jeden z filarów lokalnej gospodarki i szansa na sezonową pracę dla bezrobotnych. - Zbieranie pomidorów lekkie nie jest. Ale jak ktoś ma dwie ręce, zdrowy kręgosłup i ochotę do pracy, to sobie poradzi. Lepsza taka robota, niż żadna - mówi Irena Kaźmierczak, dla której pomidorowe żniwa to okazja do załatania dziur w domowym budżetu.

Ponad 50 bezrobotnych zatrudnił na swojej plantacji Stanisław Pietrzak. Pomidorami obsadził 12 hektarów. Teraz liczy, że zbierze ponad tysiąc ton. - Plony zapowiadają się bardzo dobrze. Szacuje je na sto ton z jednego hektara. Wszystkich pomidorów jednak nie zbierzemy, gdyż mam zakontraktowane 700 ton - wylicza.

Czytaj też: Pomidory pod opieką trzmieli i komputerów

Lato było deszczowe, tymczasem pomidory uwielbiają słońce. W czym tkwi tajemnica rekordowych zbiorów? S. Pietrzak mówi, że w okolicach Przytocznej padało mniej, niż u sąsiadów w wielkopolskim Międzychodzie. To również efekt licznych inwestycji. Plantator kupił nowoczesny ciągnik i pług obrotowy, rozprowadził po polach trzy kilometry sieci wodociągowej i kupił deszczownie. Sporo zainwestował, ale dostał potem 300 tys. zł. unijnych dotacji za pośrednictwem Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa. - Sporo skorzystaliśmy na wejściu do unii. Ale początkowo wielu rolników w to nie wierzyło. W pierwszym roku tylko nieliczni ubiegali się o dotacje na zakup sprzętu i modernizację gospodarstw. Teraz prawie wszyscy piszą wnioski - zapewnia.

Na plantacji S. Pietrzaka pracuje m.in. Jolanta Stefankowska. Razem z czterema innymi paniami została tam skierowana przez międzyrzecki pośredniak. Zarabiają po 780 zł miesięcznie. - Wcześniej pracowałam u pana Pietrzaka. To jedyna szansa, żeby zarobić parę groszy, bo w Przytocznej bardzo trudno o pracę - mówi.

Cześć bezrobotnych dorabiała u plantatora przy truskawkach, wiśniach i śliwkach. Kiedy zakończy się zrywanie pomidorów? Rolnik tłumaczy, że żniwa zależą od pogody. Trwają do pierwszych przymrozków, które mogą przyjść jeszcze we wrześniu, albo nawet w drugiej połowie października. Stali pracownicy nie muszą jednak martwić się o robotę. Jesienią czeka ich przycinanie drzew.

Czytaj też: Ceny warzyw i owoców zaskakują

Większość pomidorów zebranych na polach w okolicy Przytocznej trafia do międzychodzkiej filii zakładu Heinz w Pudliszkach, gdzie warzywa przerabiane są na przecier. Tymczasem produkcja już niebawem ma zostać przeniesiona do Pudliszek, co ogłoszono w kwietniu br. To ogromny cios dla Międzychodu, plantatorzy mają jednak nadzieję, że międzychodzka firma zostanie sprzedana i będzie kontynuować produkcję przecieru. - Są już chętni. Ostatnio sondowali nas, czy utrzymamy uprawy - mówi plantator.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska