Przytoczna to lubuskie zagłębie pomidora. Uprawy tych warzyw zajmują tam prawie 40 hektarów. To także jeden z filarów lokalnej gospodarki i szansa na sezonową pracę dla bezrobotnych. - Zbieranie pomidorów lekkie nie jest. Ale jak ktoś ma dwie ręce, zdrowy kręgosłup i ochotę do pracy, to sobie poradzi. Lepsza taka robota, niż żadna - mówi Irena Kaźmierczak, dla której pomidorowe żniwa to okazja do załatania dziur w domowym budżetu.
Ponad 50 bezrobotnych zatrudnił na swojej plantacji Stanisław Pietrzak. Pomidorami obsadził 12 hektarów. Teraz liczy, że zbierze ponad tysiąc ton. - Plony zapowiadają się bardzo dobrze. Szacuje je na sto ton z jednego hektara. Wszystkich pomidorów jednak nie zbierzemy, gdyż mam zakontraktowane 700 ton - wylicza.
Czytaj też: Pomidory pod opieką trzmieli i komputerów
Lato było deszczowe, tymczasem pomidory uwielbiają słońce. W czym tkwi tajemnica rekordowych zbiorów? S. Pietrzak mówi, że w okolicach Przytocznej padało mniej, niż u sąsiadów w wielkopolskim Międzychodzie. To również efekt licznych inwestycji. Plantator kupił nowoczesny ciągnik i pług obrotowy, rozprowadził po polach trzy kilometry sieci wodociągowej i kupił deszczownie. Sporo zainwestował, ale dostał potem 300 tys. zł. unijnych dotacji za pośrednictwem Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa. - Sporo skorzystaliśmy na wejściu do unii. Ale początkowo wielu rolników w to nie wierzyło. W pierwszym roku tylko nieliczni ubiegali się o dotacje na zakup sprzętu i modernizację gospodarstw. Teraz prawie wszyscy piszą wnioski - zapewnia.
Na plantacji S. Pietrzaka pracuje m.in. Jolanta Stefankowska. Razem z czterema innymi paniami została tam skierowana przez międzyrzecki pośredniak. Zarabiają po 780 zł miesięcznie. - Wcześniej pracowałam u pana Pietrzaka. To jedyna szansa, żeby zarobić parę groszy, bo w Przytocznej bardzo trudno o pracę - mówi.
Cześć bezrobotnych dorabiała u plantatora przy truskawkach, wiśniach i śliwkach. Kiedy zakończy się zrywanie pomidorów? Rolnik tłumaczy, że żniwa zależą od pogody. Trwają do pierwszych przymrozków, które mogą przyjść jeszcze we wrześniu, albo nawet w drugiej połowie października. Stali pracownicy nie muszą jednak martwić się o robotę. Jesienią czeka ich przycinanie drzew.
Czytaj też: Ceny warzyw i owoców zaskakują
Większość pomidorów zebranych na polach w okolicy Przytocznej trafia do międzychodzkiej filii zakładu Heinz w Pudliszkach, gdzie warzywa przerabiane są na przecier. Tymczasem produkcja już niebawem ma zostać przeniesiona do Pudliszek, co ogłoszono w kwietniu br. To ogromny cios dla Międzychodu, plantatorzy mają jednak nadzieję, że międzychodzka firma zostanie sprzedana i będzie kontynuować produkcję przecieru. - Są już chętni. Ostatnio sondowali nas, czy utrzymamy uprawy - mówi plantator.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?