Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd chce zabrać dziecko niepełnosprawnej matce

Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas-Szatkowska
- Poruszam się za pomocą wózka elektrycznego, ale dla mnie nie ma barier - mówi Joanna Gawryś-Wojtyś.
- Poruszam się za pomocą wózka elektrycznego, ale dla mnie nie ma barier - mówi Joanna Gawryś-Wojtyś. Natalia Dyjas
- Ja nie oddam córki dobrowolnie! – płacze Joanna Gawryś-Wojtyś z Zielonej Góry. Cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe. Pięć miesięcy temu urodziła zdrową córeczkę. Sąd chce jej ją zabrać.

- Jestem zaradną osobą - mówi niepełnosprawna Joanna Gawryś-Wojtyś. - Poruszam się za pomocą wózka elektrycznego, ale dla mnie nie ma barier. Robię sama zakupy, potrafię sama się ubrać, umyć, ugotować. Uważam, że moje ograniczenia ruchowe nie są argumentem do odbierania mi dziecka.

Mimo to, w listopadzie MOPS poinformował, że zgodnie postanowieniem sądu, kobieta ma przekazać dziecko do rodziny zastępczej i ma na to siedem dni. Termin mija we wtorek, 22 listopada.

Jestem sprawna intelektualnie!

Joanna Gawryś-Wojtyś od urodzenia cierpi na porażenie mózgowe. Pięć miesięcy temu urodziła zdrową córkę - Wiktorię.
Jak informuje kobieta, już dwie godziny po porodzie MOPS chciał przekazać jej córkę do adopcji. - Rozpłakałam się i zadzwoniłam do mamy.

Wtedy też matka kobiety, Krystyna Gawryś, zdecydowała się zająć córką i wnuczką. Jeszcze przed narodzinami dziecka Joanna rozstała się z mężem i zaczęła życie z innym partnerem, który jest ojcem jej dziecka. Jednak pani Joanna wraz z mężem postanowili naprawić relację i wspólnie wychować małą Wiktorię. Niestety mąż kobiety nadużywał alkoholu, leczył się w szpitalu psychiatrycznym, ostatecznie opuścił rodzinę i wniósł pozew o rozwód.

Obecnie w wychowaniu dziecka pomaga pani Joannie jej matka oraz bliscy. Jednak Krystyna Gawryś przeszła udar, ma dużą wadę wzroku, orzeczenie o niepełnosprawności. Musi się też opiekować mężem, który cierpi na chorobę Heinego Medina i Alzheimera. Opiekuje się więc trzeba osobami, sama mając kłopoty ze zdrowiem.

Pani Joanna uważa, że to mogło przeważyć na decyzji sądu. Niepełnosprawnej dziewczynie w codziennych pracach pomaga opiekunka z Centrum Usług Opiekuńczych. Odwiedzają ją też przedstawiciele Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Chęć pomocy przez całą dobę przy wychowaniu pięciomiesięcznej Wiktorii wyraziła też bliska znajoma rodziny, Zofia Urbańska.

Uzasadnienie sądu

W decyzji sądu, w którym orzeka on, że na czas trwania postępowania dziewczynka ma zostać przekazana do rodziny zastępczej, można przeczytać m.in.: „Na rozprawie w dniu 29.09.2016 roku uczestniczka postępowania wniosła o ograniczenie jej władzy rodzicielskiej poprzez nadzór kuratora oraz pozbawienie władzy rodzicielskiej uczestnika postępowania”.

Jak informuje nas matka pięciomiesięcznej Wiktorii:- Sąd orzekł bez mojej wiedzy wyrok, na posiedzeniu zamkniętym - mówi. - Jak można wydawać wyrok, nie informując o tym uczestnika sprawy? Nie zgadzam się też, że bez mojej wiedzy i zgody próbuje mnie pozbawić władzy rodzicielskiej nad moją córką, nie mając w ogóle głębszego pojęcia o mnie. Bo ja jestem osobą intelektualnie sprawną!

Według decyzji sądu dziecko miało być odebrane matce we wtorek, 11 listopada. Jak poinformował nas jednak adwokat pani Joanny, odwołanie zostało złożone. Wszystko, by dziecko zostało przy matce.

Skontaktowaliśmy się z kuratorką przydzieloną pani Joannie, by wyraziła swą opinię, czy pani Joanna jest w stanie opiekować się swą córką. Jednak kobieta poinformowała „GL”, że z powodu toczącej się sprawy oraz ze względu na dobra dziecka nie może udzielić komentarza w tej sprawie.

Sąd przekazanie dziecka do rodziny zastępczej argumentuje m.in. w ten sposób: „Uczestniczka postępowania (...) wymaga pomocy osób trzecich i nie jest w stanie samodzielnie sprawować opieki nad dzieckiem. Ma władną częściowo jedynie jedną rękę. Według wypisu ZUS – nie jest zdolna do samodzielnej egzystencji. (...) Uczestnicy postępowania nie posiadają własnych źródeł dochodów, utrzymują się ze świadczeń socjalnych. (...) Rodzina została objęta pomocą socjalną, asystenta rodziny, terapeuty oraz kuratora. Faktyczną opiekę nad małoletnią Wiktorią sprawuje matka uczestniczki postępowania, Krystyna Gawryś, która wykonuje wszelkie czynności przy dziecku, nie włączając w nie matki dziecka, wyraźnie stara się izolować małoletnią od matki, wypominając jej niepełnosprawność.

- Jak izolować? Przecież córka ciągle jest przy mnie - mówi pani Joanna podczas naszej rozmowy. W tym czasie mała Wiktoria jest trzymana na kolanach przez matkę lub noszona przez babcię.

W uzasadnieniu sądu można przeczytać również: „W najbliższym otoczeniu rodziny nie ma osoby, która mogłaby przejąć opiekę nad dzieckiem. Pomimo podjętych przez MOPS działań, nie znaleziono skutecznych i wystarczających rozwiązań, umożliwiających pozostawienie dziecka pod opieką matki. Dotychczasowe formy pomocy, polegające na wizytach asystenta rodziny, pracownika socjalnego i terapeuty, trwające zaledwie kilka godzin dziennie, nie są w stanie zabezpieczyć prawidłowo sytuacji matki i dziecka, w tym zapewnić małoletniej bezpieczeństwa. Jak wynika z informacji przekazanej przez MOPS, nie ma natomiast takich instrumentów i rozwiązań systemowych, które umożliwiłyby uczestniczce postępowania zamieszkanie wraz z córką, z jednoczesnym niesieniem im obu niezbędnej pomocy”.

Dlatego też sąd zdecydował się na przekazanie dziecka do rodziny zastępczej, podkreślając, że w przypadku zmiany okoliczności, w których dobro dziecka będzie w pełni zabezpieczone - zostaną zapewnione odpowiednie warunki i całodobowa opieka dla matki i dziecka, to sąd będzie rozważał zmianę zabezpieczenia.

Nie oddam córki

- Nie oddam swojej córki. Nie wpuszczę policji do mieszkania - płacze kobieta. - To jest hańba, żeby tak traktować człowieka.

W sprawę pani Joanny i jej córki zaangażowali się społecznicy, a także politycy i Rzecznik Praw Obywatelskich. - Dzięki pomocy radnego Jacka Budzińskiego (PiS), Asi zdecydował się pomóc poseł Jerzy Materna - tłumaczy Sebastian Cielecki ze stowarzyszenia My Zielonogórzanie, który pomaga pani Joannie.

- Dostałem zapewnienie od prokuratora z sądu okręgowego, że postępowanie zostanie wstrzymane - informuje poseł PiS Jerzy Materna. - Wykonałem tysiące telefonów w tej sprawie. Tej dziewczynie trzeba dać nadzieję, miasto też powinno jej pomóc.

- Postaramy się pomóc pani Joannie - informuje nas prezydent Janusz Kubicki, który zwołał na dziś konferencję w tej sprawie. Pomimo wielu prób skontaktowania się z dyrektorem MOPS-u Mieczysławem Jerulankiem, nie udało nam się uzyskać od niego komentarza w tej sprawie.

Do tematu powrócimy na łamach „GL”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska