Wszystko wydarzyło się jednego dnia, w ciągu trzech godzin. Policyjny komunikat jest mocny. O topionym nastolatku komenda pisze: ,,Wyrywał się i krzyczał. Mężczyzna nie przestawał, patrząc jak się krztusi''. O związanych chłopcach: ,,związał ich sznurkiem, którego koniec przymocował do roweru. Następnie winowajców ciągnął i mówił im, że to za karę''.
Mogło być tak...
Według policji było tak: 25 maja, około 15.00, Tomasz W. z Janczewa (gm. Santok) zauważył czterech małych chłopców w wieku od 6 do 9 lat, jak biegają po przydomowym polu. Złapał ich, związał sznurem, przyczepił koniec do roweru i ciągał przerażone maluchy za sobą. - Gdy nadeszła matka jednego z chłopców, odjechał na rowerze - mówi rzecznik policji Sławomir Konieczny.
- Syn do dziś jest przerażony. Nie pozwolę nikomu gnębić mojego dziecka w ten sposób! Dlatego zawiadomiłam policję - powiedziała nam wczoraj późnym popołudniem matka jednego z maluchów. Chłopak faktycznie wyglądał na przerażonego. - Ten pan rączki nam związał... - wyszeptał tylko o Tomaszu W.
Tego samego dnia Ryszard Cz., który w Karninie (gm. Deszczno) ma kawałek plaży, zauważył na swoim terenie nastolatków, którzy skakali do wody z rzekomo jego pomostu. Według policji złapał jednego z nich, wykręcił mu ręce i podtapiał. Odpuścił dopiero gdy chłopak się zakrztusił.
Policja wczoraj ujawniła obie sprawy, bo zbierała dowody i przesłuchiwała świadków. - Ryszard Cz. już ma zarzuty, Tomaszowi W. w najbliższym czasie je postawimy - mówił wczoraj S. Konieczny. Za bezprawne pozbawienie dzieci wolności grozi im do pięciu lat. Ryszardowi Cz. dojdzie jeszcze zarzut narażenia życia i zdrowia 13-latka.
... albo zupełnie inaczej
60-letniego Tomasza W. odnaleźliśmy wczoraj po 18.00. Kawał chłopa, dłonie jak bochny chleba, ale dobroduszna twarz. - Fakt, pogoniłem dzieciaki, bo któryś dzień z kolei deptali zboże. Przecież one teraz kłosuje, łatwo je zniszczyć - tłumaczył. Cztery razy zaprzeczył, by kogoś wiązał. Po prostu wyprowadził chłopców z pola tak, żeby więcej szkód nie narobili.
Mówił, że ma czyste sumienie. - Krzywdy nikomu nie zrobiłem. A teraz będę miał za nic policję na karku - ocierał ze smutną miną czoło.
Ryszarda Cz. złapaliśmy przez komórkę. - Ja jestem ofiarą spisku. To prowokacja szyta grubymi nićmi. Nikogo nie podtapiałem. - Nie żyjemy na Dzikim Zachodzie. Nie można w gniewie samemu wymierzać sprawiedliwości, nawet jeśli ktoś nam spowodował jakieś szkody - przestrzega Konieczny. Policja twierdzi, że ma wiarygodne zeznania od pokrzywdzonych. Domniemani sprawcy zapewniają, że byli stanowczy, ale nikogo nie skrzywdzili.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?