- To była trudna akcja i dwa duże pożary lasów - mówi bryg. Bartłomiej Mądry, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie. W niedzielę, 25 sierpnia, strażacy dostali informację o pożarze lasów i łąk w okolicy Santocka i Marwic (to wsie w gminach Kłodawa i Lubiszyn, położone na północ od Gorzowa Wlkp.). Na początku strażacy mieli do czynienia aż z ośmioma różnymi ogniskami pożaru, co niemal na pewno wskazuje na podpalenie.
Gasiliśmy dwa duże pożary. W jednej akcji brało 16, a w drugiej 14 zastępów strażaków. Ogień gasiło też pięć samolotów, które wykonały łącznie 36 zrzutów wody
- Gasiliśmy dwa duże pożary. W jednej akcji brało 16, a w drugiej 14 zastępów strażaków. Ogień gasiło też pięć samolotów, które wykonały łącznie 36 zrzutów wody - wylicza bryg. Mądry. W jednym miejscu spaleniu uległo 2,5, a w drugim 3 hektary lasów i łąk. - Nasze działania polegały przede wszystkim na tym, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się pożaru - dodaje rzecznik.
Ogień nie zagrażał zabudowaniom, ale mieszkańcom we znaki dawał się gęsty, gryzący dym, który widoczny był z odległości kilku, a nawet kilkunastu kilometrów. Poza strażakami na miejscu był też nadleśniczy Nadleśnictwa Bogdaniec i leśniczowie z terenów, na których wybuchł pożar. Pomagali oni strażakom w gaszeniu ognia oraz służyli wiedzą ze znajomości terenu i dróg leśnych.
Strażacy, którzy brali udział w akcji gaśniczej, określają ją jako skomplikowaną i bardzo wyczerpującą.
Gdy pojawił się ogień, mieliśmy akurat dożynki gminne. Na miejsce natychmiast wysłałam pracowników urzędu. Na miejsce pojechali m. in. sekretarz gminy i kierownik zarządzania wydziału kryzysowego.
Na wysokości zadania stanęli też mieszkańcy. - Gdy pojawił się ogień, mieliśmy akurat dożynki gminne. Na miejsce natychmiast wysłałam pracowników urzędu. Na miejsce pojechali m. in. sekretarz gminy i kierownik zarządzania wydziału kryzysowego. Dostarczyliśmy też strażakom wodę i naszą dożynkową grochówkę, która wszystkim posmakowała. W obliczu zagrożenia pięknie zachowali się mieszkańcy, którzy sami dowozili strażakom wodę. Mieliśmy już w tym roku duży pożar opon w Wojcieszycach, ale niedzielny pożar lasu był groźniejszy, mógł się rozprzestrzenić - mówi GL Anna Mołodciak, wójt gminy Kłodawa.
Za sprawą wysokich temperatur ściółka w lasach jest sucha jak pieprz. Jej wilgotność w niektórych miejscach spadła poniżej 10 procent. To znaczy, że nawet najmniejsza iskra może wywołać groźny, szybko rozprzestrzeniający się pożar.
Zobacz też wideo: Wielki pożar traw i lasu w Gorzowie
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?