Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ściany nadal pękają

Janczo Todorow
- Wszędzie są rysy. Któregoś dnia mogą się zawalić całe ściany - mówi Wacław Stonoga.
- Wszędzie są rysy. Któregoś dnia mogą się zawalić całe ściany - mówi Wacław Stonoga. fot. Janczo Todorow
Właściciel domaga się ograniczenia ruchu na ulicy i remontu domu.

Wacław Stonoga mieszka w Kunicach przy al. Wojska Polskiego. Ściany jego domu od lat pękają i właściciel martwi się o swoje bezpieczeństwo. W urzędzie miasta mówią, że sam sobie winien, bo zrobił niewłaściwy remont.

- Jestem u kresu sił, od trzech lat walczę o swoje prawa i niczego nie mogę załatwić - denerwuje się Wacław Stonoga.
- Dom nabyłem w latach 60. Kiedyś był spokój, ale od pięciu lat, kiedy zaczął się ruch ciężkich samochodów, w ścianach zaczęły pojawiać się spękania, od tamtej pory rysy są coraz większe. Dopiero po mojej interwencji służby drogowe wprowadziły ograniczenie prędkości do 30 km na godzinę. Ale to nic nie daje, dom nadal pęka, bo jezdnia jest tak wyboista, że kiedy przejeżdżają ciężarówki i autobusy, cały budynek się trzęsie.

Winne wody gruntowe?

Właściciel domu opowiada, że jakiś czas temu otrzymał nakaz przeprowadzenia remontu. Rozebrał ściany, potem postawił je ponownie. Nic to nie dało i rysy znowu się pojawiły. - To wina miasta, że mój dom pęka, bo nikt nie chce wyremontować drogi. Skoro tak, to miasto powinno mi pomóc w remoncie domu - uważa Wacław Stonoga.

Drogą, która biegnie obok domu W. Stonogi, zarządza miasto. - Z ekspertyzy specjalistów nie wynika wprost, że jedyną przyczyną spękań jest ruch uliczny - wyjaśnia Ewaryst Stróżyna, naczelnik wydziału w urzędzie miasta. - Wpływ na powiększanie się pęknięć ścian domu mają wody gruntowe. To z ich powodu budynek osiada. Właściciel domaga się ograniczenia ruchu na przylegającej drodze. Ale jest to niemożliwe. W mojej ocenie, remont został przeprowadzony niewłaściwie, a to wpływa niekorzystnie na konstrukcję domu. Na razie nie mamy w planie remontu nawierzchni tej ulicy - informuje urzędnik.

Sprawa do sądu

E. Stróżyna dodaje, że miasto nie może z publicznych pieniędzy remontować prywatnego domu, tak jak domaga się tego W. Stonoga. - Jeżeli nawet dojdzie do katastrofy budowlanej i budynek zawali się, to nie będzie to z winy miasta. Ruch na tej drodze musi się odbywać, a właściciel musi się uporać z problemem we własnym zakresie - zaznacza naczelnik wydziału.

W. Stonoga jednak nie zgadza się z tymi opiniami i zamierza nadal walczyć. - Miasto musi ograniczyć ruch, a koszty remontu powinno ponieść pół na pół ze mną. Będę dochodził prawa na drodze sądowej, złożę również skargę do wojewody - zapowiada żaranin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska