Co więcej, zmasowany atak na świątynie X Muzy nie jest jakoś szczególnie podsycany przez "oburzony" Watykan, choć opinia o "filmie bez żadnego przesłania", "transformacji przy użyciu okropnych masek" z ust przedstawiciela Papieskiej Komisji ds. Kultury już padła.
Tylko spokojnie, "Zmierzch" to lektura nader bezpieczna. Mormonka z Utah, Stephenie Meyer zadbała, by bohaterowie jej powieści byli żywym przykładem wszelkiej wstrzemięźliwości i abstynencji. Powód wymyślono sprytnie: gdyby piękny Edward zbytnio zapomniał się, całując Bellę, mógłby wyssać z niej ostatnie soki.
O ile pierwotny "Zmierzch" był historyjką o dojrzewaniu w samotności i poznawaniu niesamowitego, ukoronowaną romantycznym tańcem z kończyną dolną w gipsie, o tyle "Księżyc w nowiu" zapowiada się bardziej dramatycznie. I więcej tu przemocy, bo choćby przedstawiciele królewskiego rodu wampirzego Volturi się nie certolą i jak smakosz krwi pobłądzi, to czaszkę mu miażdżą.
Bella kończy 18 lat i staje przed wyborem: serce rwie się do 109-letniego wampira Edwarda (na wyjeździe), a tu pod bokiem imponuje witalnością i muskulaturą 16-letni wilkołak Jacob. Niby młokos, ale jak zrzuca koszulkę, "kaloryfer" zmysłowo gra pod skórą. A jak jeszcze troskliwie przyłoży T-shirt do krwawiącej głowy Belli...
Reżyserowi "Księżyca w nowiu" należą się gratulacje. Chritz Weitz stara się jak może wycisnąć trochę kina z tych gadających głów, "zawiesistych" dialogów, tęsknego łkania. Pośród zabiegów trywialnych - na czele z widmem uszminkowanego Edwarda, który przestrzega ukochaną - zdarzają się filmowe "jazdy".
Jak ta, gdy Bella ląduje w morskiej kipieli. I w takich momentach obraz zdają się nobilitować utwory The Killers, The Editors, Muse czy Thoma Yorke'a. Gdyby odrzeć "Zmierzch" z wampiryzmu w stylu wege (zapomnijcie o licznych wcieleniach Draculi, Lestacie z "Wywiadu z wampirem" czy lateksowej Selene z "Underworld"), zostałby materiał co najwyżej na ckliwy serial w popołudniowym paśmie.
Reszta niech będzie... milczeniem, bo nie chciałbym skończyć jako ścierwo bezkrwawe, porzucone gdzieś w lesie przez fanki pomarańczowych soczewek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?