MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Siedmioosobowa rodzina żyje tylko w jednej izbie

Michał Iwanowski 0 68 324 88 12 [email protected]
Pani Kazimiera Urbańczyk żyje w tym domu od 65 lat, ale dziś marzy o tym, żeby wyprowadzić się do zastępczego mieszkania.
Pani Kazimiera Urbańczyk żyje w tym domu od 65 lat, ale dziś marzy o tym, żeby wyprowadzić się do zastępczego mieszkania. fot. Mariusz Kapała
Państwo Urbańczykowie ze Słociny ledwo uszli z życiem, kiedy rok temu drzewo zawaliło się na ich dom. Od tego czasu siedmioosobowa rodzina żyje w jednym pokoju z kuchnią.

Tuż przy starym poniemieckim domu Urbańczyków rósł ogromny wiąz, mocno nadszarpnięty przez próchnicę. Kiedy rok temu nadeszła wichura, w domu spali państwo Katarzyna i Wiesław z trójką dzieci, a w przybudówce obok drzewa - rodzice pana Wiesława. Jego ojciec akurat zbudził się i wyszedł do ubikacji. Wtedy rozległ się suchy trzask, a potem huk burzonych ścian. Kiedy wrócił z toalety, posłanie było przygniecione kupą cegieł i gruzu. Gwałtowny poryw wiatru w jednej chwili skręcił i złamał gigantyczny pień drzewa. Zwaliło się prosto na przybudówkę, która dziś wygląda jak po bombardowaniu.

Zapomogi i opał

Mama i ojciec pana Wiesława musieli przeprowadzić się do domu syna. Teraz w jednej izbie z kuchnią (razem nieco ponad 40 mkw.) mieszka siedem osób, w tym troje dzieci, które za dwa tygodnie do szkoły i muszą mieć swój kąt do nauki. Minął rok od katastrofy i nic się nie zmieniło.

Urbańczykowie nie byli ubezpieczeni, więc na formalne odszkodowanie nie mogli liczyć. Ale trzeba przyznać, że gmina wyciągnęła do nich pomocną dłoń. - Kilkakrotnie wypłacaliśmy im po 1.000 zł zapomogi, przed zimą dostali też wsparcie na zakup opału - wylicza kierowniczka Ośrodka Pomocy Społecznej Urszula Zabłotna. - Oprócz tego trzem synom państwa Urbańczyków finansujemy posiłki w szkole.

Cały problem jednak w tym, że w domu jest ciasno. A rodzice pana Wiesława chętnie wyprowadziliby się do mieszkania zastępczego. Zwrócili się o to do gminy, ale jak na razie - bez rezultatu.

Lista jest długa

- Problem jest bardziej skomplikowany niż się wydaje - odpowiada wiceburmistrz Adam Żyrolis. - Gmina zaproponowała tym państwu pomoc w zaprojektowaniu prac remontowych. To by praktycznie rozwiązało problem, bo gdyby właściciel podjął remont, jego rodzice mieliby gdzie mieszkać. Ale właściciel nie podjął tego tematu. Trudno więc, żebyśmy udzielali tej pomocy, skoro nie ma woli ze strony zainteresowanego.

- Nas uratowałoby mieszkanie zastępcze dla teściów - podkreśla pani Katarzyna. - Idzie zima i naprawdę tak dłużej nie da się żyć.
Pani Kazimiera Urbańczyk mieszka w tym domu wraz z mężem od 1944 r. Ale dziś byłaby skłonna go opuścić. Czy ma na to szansę? - Wszystko zależy od możliwości gminy, a te możliwości są niewielkie - odpowiada Żyrolis. - Na liście oczekujących jest bardzo długa lista chętnych, którzy często znajdują się w o wiele gorszej sytuacji bytowej, niż państwo Ubańczykowie, bo w ogóle nie mają dachu nad głową i mieszkają na działkach...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska