Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skąd młodzi mają pieniądze?

Dagmara Kobryń
Licealistki Izabela Gabrysiak i Kinga Dziadas mniejsze albo większe sumy dostają od rodziców, czasem dziadków
Licealistki Izabela Gabrysiak i Kinga Dziadas mniejsze albo większe sumy dostają od rodziców, czasem dziadków fot. Krzysztof Tomicz
Najmłodsi dostają kieszonkowe od rodziców. Parę groszy dorzucą też dziadkowie. Starsi starają się zarabiać na siebie.

Większość rodziców, którzy mają dzieci w wieku 10-18 lat, daje im kieszonkowe. - To uczy dzieci odpowiedzialności i gospodarności - twierdzi gorzowianka Beata Kwiecińska, mama 13-letniego Przemka. Jej syn dostaje tygodniówki na drobne wydatki. - Rodzice dają mi 10 zł, a czasami nawet trochę więcej - mówi Przemek. Pieniądze przeznacza głównie na słodycze.

Trochę więcej, bo 40 zł, "zarabia" 12-letnia Patrycja Tadeja z Gorzowa. - Dostaję pieniądze za dobre stopnie w szkole, za to, że jestem punktualna i grzeczna - mówi. Kieszonkowego nie wydaje, bo chce kupić sobie telefon.

Nie płaćmy za oceny

Mama Patrycji trochę inaczej widzi sprawę. - To nie jest tak, że płacimy córce za oceny czy zachowanie. Chcemy od małego uczyć ją oszczędności, a, jak wiadomo, nie ma nic za darmo - tłumaczy pani Małgorzata.

Inaczej jest u dziewięcioletniego Maćka. - Gdy dostanę piątkę, mama daje mi 1 zł, a jak posprzątam pokój, dostaję 2 zł. Zbieram na motor i zostały mi jeszcze dwa lata takiej pracy - mówi z powagą chłopiec.

Jednak zdaniem pedagoga szkolnego Martyny Szarejko, płacenie dziecku za wykonywanie codziennych obowiązków czy za naukę to nie najlepszy pomysł. - Dziecko powinno uczyć się dla siebie, a nie dla pieniędzy - twierdzi, chociaż jest zwolenniczką kieszonkowego. - Dzieci powinny je dostawać, a kwoty powinny być dopasowane do wieku i potrzeb - twierdzi.

Podobnie uważa pan Paweł, ojciec drugoklasisty Patryka. - Daję synowi 5 zł na tydzień. Z czasem Patryk będzie dostawał większe sumy. Na razie tyle musi mu wystarczyć - stwierdza ojciec.

Jeszcze nie muszą zarabiać

Wielu licealistów stara się zarabiać na swoje potrzeby. Kornelia Sobczyńska udziela korepetycji młodszej sąsiadce. - Dostaję 100 zł miesięcznie. Dzięki temu mam na imprezy i inne przyjemności - mówi. Zastrzega, że od rodziców nie chce już brać pieniędzy.

Mamę i tatę chce też odciążyć 18-latek Michał Saliwon, który w wolnych chwilach pomaga wujkowi na budowie. - Rodzice kupują mi tylko bilety i inne naprawdę niezbędne rzeczy. Na resztę , np. imprezy, kino, wolę zarobić sobie sam. To daje mi satysfakcję - twierdzi.

- To dobrze, że młodzi chcą zarabiać. Warunkiem jest jednak, że nie opuszczają zajęć. Ciężko równocześnie uczyć się i pracować - przestrzega pedagog Katarzyna Wilczyńska.

Dlatego tegoroczne maturzystki z II LO przy Przemysłowej w Gorzowie Izabela Gabrysiak oraz Kinga Dziadas (ich zdjęcie mamy na okładce) na razie o pracy nie myślą. - Teraz najważniejsza jest nauka. O zarabianiu na siebie pomyślimy na studiach. Pieniądze bierzemy od rodziców, często resztę z zakupów - mówi Iza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska