Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słubice. Kupcy oburzeni: - To niesamowite!

Beata Bielecka
- Mam nadzieję, że radni nie podejmą tej uchwały - mówi Jerzy Kirej.
- Mam nadzieję, że radni nie podejmą tej uchwały - mówi Jerzy Kirej. Beata Bielecka
Kupcy, którzy za swoje pieniądze odbudowali jeden z największych bazarów na zachodniej granicy (spłonął w 2007 roku) mają teraz problem. Gmina chce uchylić uchwałę z 2007 roku, która daje stowarzyszeniu handlowców gwarancję, że będą mogli dzierżawić teren przez blisko 10 lat.

Dziesięć minut trwała wczoraj nadzwyczajna sesja, podczas której miała zapaść ważna dla bazarowiczów uchwała. - To jest nasze być, albo nie być - mówili przez rozpoczęciem obrad. Potem odetchnęli, bo radni stwierdzili, że potrzebują więcej czasu na zastanowienie.

Władze gminy chciały, żeby radni uchylili uchwałę z grudnia 2007 roku. Na jej mocy Stowarzyszenie Handlowców Targowisk Miejskich w Słubicach "Odra" ma (bez przetargu) przez 9 lat i 11 miesięcy dzierżawić teren bazaru przy ul. Sportowej.

- Niesłychane! - komentuje Paweł Sławiak, prezes stowarzyszenia. - Ta uchwała miała dla nas fundamentalne znaczenie, bo na jej podstawie mogliśmy rozpocząć odbudowę targowiska (doszczętnie spłonęło w 2007 roku - przyp. red.). Każdy z nas zdecydował się zainwestować w to swoje pieniądze, a uchwała była gwarancją, że jako stowarzyszenie będziemy mogli prowadzić tu działalność. Teraz, gdy jesteśmy jeszcze w trakcie inwestycji zmienia nam się reguły gry - tłumaczy zdenerwowanie. Bo, mimo, że targowisko działa od października ub. roku, cała inwestycja nie została jeszcze zakończona. Do wybudowania są m.in. parkingi, ogrodzenie, monitoring. Żeby stowarzyszenie mogło zrealizować swoje plany musi mieć prawo do dysponowania gruntem.

Tymczasem gmina nie chce zawrzeć umowy dzierżawy ze stowarzyszeniem, ale z poszczególnymi kupcami.

Konflikt z parkingami w tle

Jak tłumaczy zastępca burmistrza Piotr Łuczyński chodzi m.in. o względy formalno-prawne.
- W odbudowę bazaru każdy z kupców inwestował sam, a stowarzyszenie było tylko inwestorem zastępczym. Niektórzy z kupców (ponad stu - przyp. red.) wystąpili teraz do gminy z wnioskiem o zawarcie z nimi umów dzierżawy, skoro to oni ponieśli koszty. Tego samego chce stowarzyszenie, które było tylko pośrednikiem. I dziś mamy problem - tłumaczy. - Nasi prawnicy uważają, że podpisując umowę ze stowarzyszeniem nie będzie ona ważna, bo prawo własności jest po stronie inwestorów, czyli kupców - przekonuje.

- Wszystkie dotychczasowe umowy były podpisywane ze stowarzyszeniem, a nie poszczególnymi kupcami, bo nasi kupcy (ok. 320 osób) są naszymi członkami - ripostuje Sławiak. - To niewyobrażalne, co gmina chce nam zrobić - dodaje. Wyjaśnia też, że wnioski poszczególnych osób o podpisanie z nimi umów wynikają ze zniecierpliwienia, bo ludzie płacą za dzierżawę, a nie wiedzą na czym stoją.

Nieoficjalnie mówi się, że w sporze z gminą chodzi o parkingi przy bazarze. Gmina chciała je wybudować i czerpać z nich zyski. Nie w nos jej, że parkingi będą budować bazarowicze (mieli to zagwarantowane we wcześniejszej umowie z gminą). I na nich zarabiać. - Jakoś musimy odrobić to, co zainwestowaliśmy w obudowę bazaru - mówią. Przypominają, że chodzi o niebagatelną kwotę 14 mln zł. Bo chociaż gmina, zaraz po pożarze targowiska w 2007 roku deklarowała pomoc w jego odbudowie, ciężar tej inwestycji spadł ostatecznie jedynie na barki kupców.

Wiceburmistrz Łuczyński nie rozumie obecnych ich pretensji. Mówi, że kłopoty kupców wynikają dziś z tego, że stowarzyszenie źle wykonało uchwałę z 2007 roku.
- Nie wywiązało się z zapisu, że będzie inwestorem i po wybudowaniu targowiska - jego właścicielem. Było jedynie inwestorem zastępczym, a bazar wybudowano nie ze składek członkowskich, ale z pieniędzy, które płynęły z kont poszczególnych kupców. To był błąd, że przyjęto wtedy taką formę, dlatego dziś ten błąd trzeba naprawić - uzasadnia zwołanie sesji.

Wszystko w rękach radnych

- Skąd jednak ten pośpiech i decyzja, by była to sesja nadzwyczajna? - pytają kupcy. Jerzy Kirej uważa, że było to celowe działanie. Gdyby temat stanął na sesji, zwołanej w normalnym trybie, wcześniej byłby dyskutowany na poszczególnych komisjach. Tego - jego zdaniem - władze nie chciały.

- Pośpiech?! Wręcz przeciwnie. Ta sprawa trwa już za długo - odpowiada na ten zarzut P. Łuczyński. Dodaje też, że celowo chciano się zająć na sesji tylko tym jednym tematem, bo przy okazji innych spraw byłoby to trudne. - Dyskusje o bazarze trwają zwykle bardzo długo, a i kupcy robią zazwyczaj dużo hałasu. Chcieliśmy więc oddzielić te sprawy - tłumaczy.

- Na szczęście radni uznali, że chcą mieć szerszą wiedzę na ten temat, bo mają wątpliwości w tej sprawie - mówi J. Kirej.

- Rzeczywiście. Musimy się spotkać z zarządem stowarzyszenia i z tymi kupcami, którzy chcą podpisać indywidualne umowy - uważa Juliusz Żwirek. - Ten temat trzeba puścić na komisję, po to, żebyśmy mogli zadać wszystkie nurtujące nas pytania i wtedy dopiero podjąć decyzję - dodaje. Uważa też, że zwoływanie sesji nadzwyczajnej nie było konieczne. - To nie był tak pilny temat - mówi.

Radni wrócą do niego na jednej z najbliższych sesji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska