Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słup się zawalił. Telefony nie działają od ponad dwóch miesięcy

Jarosław Miłkowski 95 722 57 72 [email protected]
- Owszem mamy komórki, ale stacjonarny telefon też jest potrzebny - mówią mieszkańcy Miechowa
- Owszem mamy komórki, ale stacjonarny telefon też jest potrzebny - mówią mieszkańcy Miechowa sxc.hu
- To nie Polska, to Afryka - mówią mieszkańcy Miechowa. Dlaczego? Bo od 9 marca nie działają ich telefony stacjonarne. Wszystko przez słup, który zawalił się na posesji jednego z mieszkańców.

- Ta sytuacja to dla mnie spore obciążenie finansowe. Wcześniej nie dzwoniłem prawie przez komórkę. Był stacjonarny, a ja miałem tzw. darmowe wieczory, weekendy i święta. A teraz za każdym razem, gdy dzwonię, muszę płacić. W ciągu miesiąca doładowuję telefon za około 130 zł - mówi nam Leon Wiśniowski, emeryt z Miechowa. 67-latek, podobnie jak inni mieszkańcy, od ponad dwóch miesięcy narzeka na jedno: we wsi nie działają telefony stacjonarne. I to już dwa i pół miesiąca! Wszystko przez wydarzenia z 9 marca.

- Od strony lasu jechał ciągnik z niezłożonym HDS-em (hydrauliczny dźwig samochodowy - dop. red). Zahaczył o kabel, przerwał go. Przy okazji runął słup podtrzymujący kabel - opowiada sołtys Ryszard Szkwarek. Cały czas walczy o przywrócenie połączeń telefonicznych, jednak nic wskórać nie może. - Wydzwaniam na infolinię telekomunikacji, oni zgłoszenie przyjmują, ale nikt nic nie robi. Ale fakturę do zapłacenia za niewykonaną usługę przysyłają - żali się naszemu dziennikarzowi szef Miechowa. W 60 domach mieszka tam ok. 200 mieszkańców.

Łączność ze światem straciło 20 gospodarstw. Nie tylko jednak łączność. - Przez te telefony straciłem klientów z Niemiec. Zamówili u mnie blaty do kuchni. Faksowali do mnie w tej sprawie, ale faksy nie dochodziły. Gdy udało się już z nimi skontaktować, to usłyszałem, że ich lekceważę i straciłem zamówienie - mówi kamieniarz Piotr Gondorek.

Na brak telefonów narzeka też Zbigniew Furmanek, leśniczy od 39 lat. - Telefon został tu założony 30 lat temu. Także po to, by było bezpieczniej. W przypadku pożaru ludzie dzwonią po straż i do leśniczego. A jak mają dzwonić, gdy niewielu zna numer mojej komórki?! Wszyscy znają stacjonarny - słyszymy od leśniczego. Furmanek mówi nam też, że przez awarię telefonu stacjonarnego sprzedaje mniej drzewa. W ciągu roku ponad sto osób kupuje u niego w sumie do 1,5 tys. kubików. Przez ostatnie dwa miesiące sprzedaż wyraźnie spadła.

Dlaczego telefony głuche są już przez ponad dwa miesiące? - Słup uszkodzony został na prywatnej posesji, a jej właściciel nie godzi się na to, by nowy postawić w tym samym miejscu - mówi Maria Piechocka z biura prasowego Orange Polska (to ta firma przejęła Telekomunikację Polską, która poprowadziła przed laty linię do Miechowa).

- A pan zgodziłby się po takim wydarzeniu na postawienie słupa? Ja się nie godzę. I tyle - mówi nam pan Karol (nie chce nazwiska w gazecie), na którego posesji runął słup. Powód odmowy jest dla niego prosty. Drewniany słup, upadając, zniszczył jego dach. Przestraszył też wnuczkę, która w tym czasie spała w pokoju poniżej miejsca uderzenia. Jest też zły na postępowanie fachowców z telekomunikacji. Gdy musieli oni uciąć zerwany kabel, który wisiał nad ulicą, to zrobili to od razu, a o zabranie kabli z jego posesji musiał się upominać przez dłuższy czas. Oprócz tego TP przysyłała do niego pisma, grożąc konsekwencjami w przypadku braku zgody na postawienie słupa.

Mieszkańcy Miechowa, z którymi rozmawialiśmy, nie mają panu Karolowi za złe takiej decyzji. Są jednak wściekli na operatora telefonicznego. - Dziś są takie rozwiązania, że kabel nie musi przecież iść w powietrzu i to konkretnie przez czyjąś posesję. Wystarczy pokombinować - uważa kamieniarz Gondorek.

Rozwiązania wyjścia z sytuacji szukają też w Orange. - Prawdopodobnie puścimy kabel w ziemi wzdłuż drogi. To jednak kosztowna inwestycja. Nie możemy złożyć deklaracji, kiedy ją rozpoczniemy - mówi Piechocka.

- Na taką odpowiedź brak mi słów. Jest XXI wiek, a Telekomunikacja nie potrafi przywrócić połączenia. Mieszkamy w Polsce, a wydaje się, że jednak w Afryce - mówi Gondorek.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska