- Pierwszy raz tak mi się zdarzyło, że w grudniu jagody w lesie znalazłam - zdradza pani Rozalia. - Szkoda je zjeść. Trzymam w słoiku w lodówce i gdy ktoś mnie odwiedza to się nimi chwalę.
Pani Rozalia z lasu wciąż grzyby przywozi, borówki i borowinę.- Zima łaskawa to i zarobić na święta mogę - mówi kobieta.
Borowina na błoto
Cały dzień zbierania borowiny to 30 zł w portfelu więcej.- By tyle zarobić muszę 30 kilo uzbierać, a to praca od rana do zmierzchu - tłumaczy R. Sulej. - Potem zawożę zioła do skupu. Firmy zielarskie robią z nich maści, plastry opatrunkowe. A ci, co tak do sanatoriów jeżdżą obkładać się błotem, to nic innego na siebie nie kładą, jak maź z borowiny.
Borowina rośnie cały rok. Nawet jeśli spadnie śnieg, można ją spod białej pierzynki wygrzebać. Ale borówki czy jagody. To rzadkość. O tej porze w lesie pod Szczepanowem pełno też borówek. Można nazbierać na konfiturę do mięs.
Grzyby też jeszcze rosną. - Dzięki temu na święta będę miała pieniądze. Kupię wnuczkom i dzieciom jakieś skromne prezenty - cieszy się pani Rozalia.
Pierogi w cenie
R. Sulej i kilka jej koleżanek w lesie są codziennie. Dojeżdżają rowerami z Żagania. - Robimy nawet po 30 kilometrów. W tym wieku to niezła gimnastyka. Dzięki temu w dobrej formie jesteśmy. A przed wyjazdem do lasu nie powstrzyma nas deszcz, wiatr ani srogi mróz - chwali kobieta.
Smakołyki, które przywożą mają też swoją cenę. W restauracji sześć pierogów ze świeżymi jagodami kosztuje 12 zł! Pani Rozalia nie będzie ich jednak serwować na wigilię. Święta będą tradycyjne: z barszczykiem, karpiem i pierogami z kapustą i grzybami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?