Stróże prawa złapali na gorącym uczynku kierowcę, który akurat dowoził osady z oczyszczalni ścieków. Jak oszacowali, na polu pomiędzy miastem a Przybyszowem złożonych było kilkanaście przyczep. Niby nic nadzwyczajnego, ale prawo jasno mówi, jak powinny być zagospodarowywane osady pościekowe. Ten uboczny produkt oczyszczalni ścieków ma trafiać na konkretnie wskazane pola.
Rozwiązali umowę
- Ustaliliśmy, że to osady z naszej oczyszczalni - opowiada komendant Jerzy Rudnicki. - A przewoził je na zlecenie jednej z firm mieszkaniec naszej gminy.
Po interwencji stróżów prawa teren został posprzątany. Ale na tym nie koniec sprawy.
Strażnicy powiedzieli o tym procederze włodarzom gminy i szefowi oczyszczalni. - Mieliśmy umowę z firmą na wywóz osadów i w związku z naruszeniem jej warunków, postanowiliśmy ją rozwiązać - opowiada Kazimierz Kęs, szef Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Sławie. - Szybko znaleźliśmy inną firmę, która osady wywozi ze Sławy pod Legnicę.
Jak zapewnia to czasowe rozwiązanie, bo niebawem zostanie ogłoszony kolejny przetarg na te prace.
Słono płacą
Jak mówi K. Kęs - składowanie osadów na terenie gminy nie może mieć miejsca, bo nie wyznaczono stosownych pól. Ponadto odpady z oczyszczalni to ogromne zagrożenia dla Jeziora Sławskiego. Byłby problem z jego ochroną przed groźnymi dla tego zbiornika biogenami.
Osady pościekowe to duży problem i to nie tylko dlatego, że cuchną. Oczyszczalnie ścieków wytwarzają ogromne ilości osadów i muszą płacić ich odbiorcom. Ta w Sławie miesięcznie wytwarza około 200 ton nieczystości. - Do tej pory płaciliśmy około 150 zł za każdą tonę, teraz 90 zł - wylicza K. Kęs.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?