Alina i Marek Grochowiakowie dziesięć lat temu dorobili się własnego domu. Przeprowadzili się do niego z segmentem „Rega” i kompletem wypoczynkowym „Mieszko”. To były w latach 70. meble z wyższej półki, bardzo dobrze zresztą wykonane przez niegdysiejsze Opolskie Fabryki Mebli. Ich córka długo czekała, aż rodziców stać będzie wreszcie na wymianę „gratów” na nowoczesne meble z Ikei, ale doczekała się tego dopiero wtedy, gdy opuściła rodzinny dom i urządzała własne mieszkanie.
- Może chciałabyś na pewien czas wstawić nasze meble, zanim będzie cię stać na te wymarzone? – zapytali rodzice, ale córka tylko wzruszyła ramionami: Napatrzyłam się już na nie. Teraz mam pomysł na to, by urządzić mieszkanie tanio i ciekawie. Muszę tylko pogrzebać u babci na strychu.
- Koncepcję podejrzała w jednym z wnętrzarskich pism. Projektant podpowiadał, w jaki sposób zestawić z nowoczesnymi odnalezione meble z lat 50. i 60. Te ostatnie stały na poddaszu domu babci. Młoda kobieta wyniosła je na podwórko i z dezaprobatą patrzyła na to, jak rodzice wnoszą na ich miejsce „Regę” i „Mieszka”, bo przecież takie porządne.
Jej zabiegi z nie mniejszym zdumieniem obserwowali rodzice, którym nie mieściło się w głowie, że komuś młodemu może się podobać to, co wyprodukowano w PRL, do którego - mimo czasowego dystansu - mieli jednoznaczny stosunek. Meble i przedmioty, które wtedy kupili, oceniali jako siermiężne i brzydkie. Zdumiewało ich, że młodzi ludzie chcą mieć w domu takie wyposażenie i to teraz, kiedy w sklepach za niewielkie pieniądze można kupić coś o wiele ładniejszego i nowego...
Więcej przeczytasz w serwisie plus.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?